Wakacje, właśnie toczą się intensywne negocjacje dotyczące obsady europejskich stanowisk. Jan Krzysztof Bielecki, wówczas najpoważniejszy kandydat na komisarza, spotyka znajomego. – Wiesz, to jest to, co mógłbym jeszcze w życiu zrobić – zamyśla się. Polityk PO: – Był spakowany, ludzie szukali mu już mieszkania w Brukseli. Na planach się jednak skończyło. Jan Krzysztof Bielecki nie został komisarzem, bo szef komisji Jean-Claude Juncker nalegał, aby Polska wysłała do Brukseli kobietę. I pojechała Elżbieta Bieńkowska.
To było już kolejne rozczarowanie Bieleckiego po tym, jak dwa lata temu nie został prezesem EBOiR mimo zabiegów polskiej dyplomacji. Kiedy więc podczas jednego z meczów siatkarskich mistrzostw świata inni politycy PO w loży dla VIP- -ów świętowali awans Tuska na szefa Rady Europejskiej, Bielecki siedział jak struty. – Był rozżalony, wręcz obrażony na Donalda. Powtarzał, że teraz idzie do biznesu – opowiada polityk PO. Sytuacja się zmieniła, ale tylko na chwilę. Przy tworzeniu nowego rządu pojawiły się schody, zwłaszcza przy obsadzie resortu spraw zagranicznych. Bieleckiego na wejście do nowego gabinetu namawiali i Tusk, i Kopacz. On sam tradycyjnie już się do tego nie palił. Z Ewą Kopacz spotkał się jednak kilka razy. – Była wtedy po wstępnym słowie ze Schetyną na MSZ. Ale nalegała, żeby Bielecki wziął Ministerstwo Finansów. Wyszedł z obietnicą, że to rozważy. Potem spotkali się raz jeszcze i Bielecki odmówił – opowiadał jeden z polityków PO.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.