- Ta sprawa jest jak bomba z odłamkami i będzie działała w czasie. Jestem pewny, że w trudnych sytuacjach dla polskiej polityki zagranicznej ta sprawa zbierze dla nas konsekwencje, których sobie teraz nie wyobrażamy - mówił na antenie TVN24 Paweł Kowal (Polska Razem) komentując ostatnie wypowiedzi Radosława Sikorskiego.
Wywiad Radosława Sikorskiego dla amerykańskiego magazynu „Politico” wywołał burzę. Marszałek Sejmu Radosław Sikorski skomentował w nim kryzys na Ukrainie. Sikorski powiedział, że pierwsze plany dotyczące inwazji na Ukrainie pojawiły się w 2008 r. Wtedy, podczas szczytu NATO w Bukareszcie, Putin powiedział, że „Ukraina jest sztucznym tworem i większość jej ziem historycznie należy do Rosji”, a próby włączenia jej oraz Gruzji do NATO skończą się militarną odpowiedzią Moskwy. Marszałek Sejmu wspomniał też, że w tym samym roku podczas wizyty polskiej delegacji w Moskwie „Rosja chciała, byśmy przyłączyli się do rozbioru Ukrainy”. Taka propozycja maiła paść w rozmowie Tusk-Putin.
Podczas drugiej konferencji prasowej Sikorski tłumaczył, że w trakcie wywiadu "zawiodła go pamięć", a spotkania Tusk-Putin w Moskwie w 2008 roku nie było.
W ocenie Kowala największym błędem Sikorskiego było jego wycofanie się z wcześniejszych wypowiedzi, gdyż pozostawił w ten sposób pole do wielu niedomówień. - Zastanówmy się, jak zareagują analitycy w Moskwie, Kijowie czy Waszyngtonie, którzy usłyszą na początku szereg szczegółów, a potem jego oświadczenie, że mu się wszystko pozajączkowało - mówił Kowal.
Zdaniem Andrzeja Rozenka (Twój Ruch) działania Sikorskiego miały chronić Donalda Tuska, ponieważ słowa jakie padły w wywiadzie dla amerykańskiego portalu stawiały byłego premiera w trudnej sytuacji.
- Kopacz była tak zbulwersowana, tak było widać jej emocje podczas konferencji jak nigdy. Premier raczej nie wpada w takie emocje z byle powodu. Potem mogłoby się wydawać, że nic się nie stało, komuś się po prostu coś pomyliło. Nie, nie pomyliło się. I te emocje świadczyły o tym, że sprawa jest nadzwyczaj poważna - stwierdził Rozenek.
tvn24
Podczas drugiej konferencji prasowej Sikorski tłumaczył, że w trakcie wywiadu "zawiodła go pamięć", a spotkania Tusk-Putin w Moskwie w 2008 roku nie było.
W ocenie Kowala największym błędem Sikorskiego było jego wycofanie się z wcześniejszych wypowiedzi, gdyż pozostawił w ten sposób pole do wielu niedomówień. - Zastanówmy się, jak zareagują analitycy w Moskwie, Kijowie czy Waszyngtonie, którzy usłyszą na początku szereg szczegółów, a potem jego oświadczenie, że mu się wszystko pozajączkowało - mówił Kowal.
Zdaniem Andrzeja Rozenka (Twój Ruch) działania Sikorskiego miały chronić Donalda Tuska, ponieważ słowa jakie padły w wywiadzie dla amerykańskiego portalu stawiały byłego premiera w trudnej sytuacji.
- Kopacz była tak zbulwersowana, tak było widać jej emocje podczas konferencji jak nigdy. Premier raczej nie wpada w takie emocje z byle powodu. Potem mogłoby się wydawać, że nic się nie stało, komuś się po prostu coś pomyliło. Nie, nie pomyliło się. I te emocje świadczyły o tym, że sprawa jest nadzwyczaj poważna - stwierdził Rozenek.
tvn24