17-latek może usłyszeć wyrok nawet do 15 lat więzienia za spowodowanie śmiertelnego wypadku. Uciekinier z ośrodka wychowawczego usłyszał 3 zarzuty i przebywa obecnie w areszcie.
Do tragicznego wypadku doszło w poniedziałkowe popołudnie pod Strzegomiem. 17-latek, wraz z o rok młodszym kolegą, uciekł z ośrodka wychowawczego w Szklarskiej Porębie skradzionym samochodem. W wyniku zdarzenia, zginął 16-latek. - Prokurator zarzucił nastolatkowi spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczkę z miejsca wypadku oraz kradzież samochodu - informuje Ewa Ścierzyńska z prokuratury okręgowej w Świdnicy.
- Sprawcy wypadku grozi do 15 lat więzienia, bo w dniu zdarzenia miał skończone 17 lat - dodaje Ścierzyńska.
Opiekunowie z ośrodka zawiadomili policję tuż po tym, gdy dwójka nastolatków nie pojawiła się w poniedziałek na zajęciach. W Jeleniej Górze udało im się ukraść samochód na parkingu przy jednym z supermarketów, w którym pozostawiono kluczyki w stacyjce. Stamtąd uciekinierzy ruszyli w stronę Wrocławia. O poruszającym się slalomem aucie zostali poinformowani policjanci.
Funkcjonariusze namierzyli hondę, ale nie udało się im jej zatrzymać. - Kierowca nie zareagował na dawane sygnały. Zamiast się zatrzymać przyspieszył, zaczął uciekać. W pewnym momencie stracił panowanie nad autem, które wypadło z drogi, kilka razy koziołkowało, dachowało i wpadło do rowu - relacjonował Krzysztof Zaporowski z dolnośląskiej policji.
16-letniego pasażera nie udało się uratować. Z pierwszych informacji wynikało, że 17-letni kierowca był w stanie ciężkim. Później jednak okazało się, że jego obrażenia nie zagrażały życiu.
TVN24
- Sprawcy wypadku grozi do 15 lat więzienia, bo w dniu zdarzenia miał skończone 17 lat - dodaje Ścierzyńska.
Opiekunowie z ośrodka zawiadomili policję tuż po tym, gdy dwójka nastolatków nie pojawiła się w poniedziałek na zajęciach. W Jeleniej Górze udało im się ukraść samochód na parkingu przy jednym z supermarketów, w którym pozostawiono kluczyki w stacyjce. Stamtąd uciekinierzy ruszyli w stronę Wrocławia. O poruszającym się slalomem aucie zostali poinformowani policjanci.
Funkcjonariusze namierzyli hondę, ale nie udało się im jej zatrzymać. - Kierowca nie zareagował na dawane sygnały. Zamiast się zatrzymać przyspieszył, zaczął uciekać. W pewnym momencie stracił panowanie nad autem, które wypadło z drogi, kilka razy koziołkowało, dachowało i wpadło do rowu - relacjonował Krzysztof Zaporowski z dolnośląskiej policji.
16-letniego pasażera nie udało się uratować. Z pierwszych informacji wynikało, że 17-letni kierowca był w stanie ciężkim. Później jednak okazało się, że jego obrażenia nie zagrażały życiu.
TVN24