Na większości zdjęć w internecie uśmiecha się: odbierając nagrody, żartując na konferencjach prasowych, spacerując po czerwonym dywanie. Tylko na fotografii umieszczonej na jego własnej stronie internetowej Nuri Bilge Ceylan wygląda inaczej: wysoki, szczupły, przygnieciony szarymi kłębami chmur, stoi przy barierce mostu i patrzy na pejzaż tureckich przedmieść. Może właśnie za tę melancholię tak kochają go międzynarodowe festiwale. Jest ulubieńcem Cannes, skąd wywiózł już worek nagród, łącznie z tą najważniejszą – Złotą Palmą za „Zimowy sen”. Teraz kandyduje do Oscara. Nie lubi udzielać wywiadów, ale jak już się zdecyduje, potrafi się otworzyć. W rozmowie jest skupiony, skromny, nie wyrzuca z siebie potoku słów, nie robi show. Zna angielski, ale zwykle zostaje przy tureckim. Jak tłumaczy – mówi o zbyt ważnych dla siebie sprawach, żeby używać niewłaściwych wyrazów. I podobne skupienie wnosi do kina.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.