Janusz Palikot próbuje odzyskać równowagę. Czy sięgnie po szamańskie metody i raz jeszcze zaczaruje partię i swoich wyborców?
Janusz Palikot potrafi zaklinać rzeczywistość. I wyraźnie wierzy w działania symboliczne, które maja przełamać jego złą passę. Po wyjściu z partii kilkunastu posłów Palikot zarządził wyjazdowe posiedzenie odchudzonego klubu parlamentarnego. Ekipa pojechała na Suwalszczyznę. Tam w miejscowości Dzierwany, na terenie parku krajobrazowego, Janusz Palikot ma swoją letnią posiadłość. Posłowie zostali ulokowani w pobliskim kompleksie turystycznym Jaczno. Wybór nie był przypadkowy. Palikot świadomie nawiązał do wydarzeń sprzed trzech lat. W 2011 roku do tego miejsca zaprosił grupę najważniejszych działaczy swojej młodej partii. Byli u szczytu popularności. Pełni energii i przekonania, że uzyskają dobry wynik w zbliżających się wyborach parlamentarnych. To był taki nieformalny zjazd.
Ostatni wyjazd do Jaczna też był integracyjny. Ale miał inny charakter, chodziło o przetrwanie. Czy Palikotowi udało się przekonać tych co pozostali, by zaufali mu kolejny raz? – Był tam jeden z posłów, który się poważnie wahał. Mówił mi, że teraz nie ma już wątpliwości. Palikot go przekonał, że będzie sukces – mówi osoba, która zna kulisy partii Palikota.
Palikot nadal próbuje. Ostatni czwartek. Sala posiedzeń Sejmu. Do byłego posła Twojego Ruchu Michała Pacholskiego podchodzi Michał Kabaciński, współpracownik Palikota i składa mu ofertę polityczną. Pacholski: - Rozmawialiśmy o moim powrocie do klubu i starcie w najbliższych wyborach parlamentarnych z list Twojego Ruchu. W grę mogłaby wchodzić również jedynka jeżeli bym pracował tak jak do tej pory. Kabaciński: Nie. Rozmawiałem z nim, bo dostałem informacje, że coś mu się nie podoba. Nie mam kompetencji, żeby składać propozycje dotyczące miejsc na listach wyborczych.
Rozmowa ta odbiła się głośnym echem wśród posłów, którzy odeszli z partii z byłym już wiceprzewodniczącym Arturem Dębskim. – Tylko niech biorą z góry, jak daje. Za rok się okaże, że nie ma – komentuje Dębski.
Palikot ma jeszcze mnóstwo niewykorzystanych trików. Także tych niestandardowych w polityce. Może zawsze poprosić o pomoc swojego osobistego doradcę, terapeutę, dietetyka – Janka Szamana. Tak go nazywają. Już raz to zrobił. Też w 2011 roku. Do Sejmu przyjechał wtedy Szaman. Ustawiła się do niego kolejka posłów, nie mieli wyboru, partyjna dyscyplina i tolerancja wobec najdziwniejszych pomysłów szefa była duża. Szaman patrzył w oczy, dotykał głowy, kładł swoje dłonie na klatce piersiowej posła. I po chwili namysłu mówił co może mu dolegać, co powinien jeść, a czego nie.
Pytam byłego posła czy pamięta spotkanie z Szamanem Palikota. Śmieje się. – Mnie nie dotykał. Byłem jednym z ostatnich w kolejce. Widocznie wcześniejsze kontakty z posłami go rozenergetyzowały. Szaman nadal doradza Palikotowi. Z jego rekomendacji zjada spore ilości ziaren ostropestu – mówi mi jeden z rozmówców znających zwyczaje Palikota. W poradnikach medycznych można wyczytać, że nasiona tej niepozornej rośliny (przypomina oset) są bardzo pożyteczne dla zdrowia - chronią wątrobę przed szkodliwym działaniem alkoholu i łagodzą stany zapalne tego wrażliwego na toksyny narządu.
O Szamanie w partii wiadomo niewiele. Michał Kabaciński, dyrektor biura prasowego przyznaje, że to znajomy Palikota. Ale nawet on widział go raz w życiu. Na pewno nie doradza partii formalnie. Na razie. Bo w każdej chwili może być przecież poproszony o pomoc, jak wtedy w 2011.
To wszystko nie bierze się z próżni. Janusz Palikot od zawsze miał skłonność do transcendencji. Jeden z dawnych działaczy i współpracowników Palikota zarzeka się, że szef korzystał z wróżb nawet podczas podejmowania kluczowych decyzji. Miał określone dni, w których mógł odnieść sukces, i daty, gdzie na podjęte decyzje, czy działania czekała porażka - Kiedys podszedł do mnie pewien politolog. Był skonfundowany. I mówi: wiesz, Palikot powiedział mi, że będzie prezydentem, bo spotkał się w Indiach z jasnowidzem i mu to przepowiedział. Jak to traktować, bo wydawało się, że gość jest poważny?
Partia Palikota znajduje się w stanie rozkładu. Gwoździem do politycznej trumny mogą okazać się wybory samorządowe. Jego znajomi twierdzą, że powoli zbliża się do kresu wytrzymałości.
Stawiający krzyżyk na Palikocie nie powinni się jednak spieszyć. Nie raz wykonywał już wolty, które ratowały mu skórę. Poza tym posiada– jak to określają jego współpracownicy – zdolność resetu. - Jednego dnia jest pogubiony zupełnie. Następnego dnia – zupełnie inny człowiek. Dostał ten power. Palikot ma niespożytą energię, musi ja czerpać z ponadnormalnych źródeł – mówi.
Zapraszamy do lektury tekstu w najnowszym wydaniu Wprost, który od poniedziałku dostępny będzie również w formie e-wydania: www.ewydanie.wprost.pl
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku.
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na AppleStore i GooglePlay
Ostatni wyjazd do Jaczna też był integracyjny. Ale miał inny charakter, chodziło o przetrwanie. Czy Palikotowi udało się przekonać tych co pozostali, by zaufali mu kolejny raz? – Był tam jeden z posłów, który się poważnie wahał. Mówił mi, że teraz nie ma już wątpliwości. Palikot go przekonał, że będzie sukces – mówi osoba, która zna kulisy partii Palikota.
Palikot nadal próbuje. Ostatni czwartek. Sala posiedzeń Sejmu. Do byłego posła Twojego Ruchu Michała Pacholskiego podchodzi Michał Kabaciński, współpracownik Palikota i składa mu ofertę polityczną. Pacholski: - Rozmawialiśmy o moim powrocie do klubu i starcie w najbliższych wyborach parlamentarnych z list Twojego Ruchu. W grę mogłaby wchodzić również jedynka jeżeli bym pracował tak jak do tej pory. Kabaciński: Nie. Rozmawiałem z nim, bo dostałem informacje, że coś mu się nie podoba. Nie mam kompetencji, żeby składać propozycje dotyczące miejsc na listach wyborczych.
Rozmowa ta odbiła się głośnym echem wśród posłów, którzy odeszli z partii z byłym już wiceprzewodniczącym Arturem Dębskim. – Tylko niech biorą z góry, jak daje. Za rok się okaże, że nie ma – komentuje Dębski.
Palikot ma jeszcze mnóstwo niewykorzystanych trików. Także tych niestandardowych w polityce. Może zawsze poprosić o pomoc swojego osobistego doradcę, terapeutę, dietetyka – Janka Szamana. Tak go nazywają. Już raz to zrobił. Też w 2011 roku. Do Sejmu przyjechał wtedy Szaman. Ustawiła się do niego kolejka posłów, nie mieli wyboru, partyjna dyscyplina i tolerancja wobec najdziwniejszych pomysłów szefa była duża. Szaman patrzył w oczy, dotykał głowy, kładł swoje dłonie na klatce piersiowej posła. I po chwili namysłu mówił co może mu dolegać, co powinien jeść, a czego nie.
Pytam byłego posła czy pamięta spotkanie z Szamanem Palikota. Śmieje się. – Mnie nie dotykał. Byłem jednym z ostatnich w kolejce. Widocznie wcześniejsze kontakty z posłami go rozenergetyzowały. Szaman nadal doradza Palikotowi. Z jego rekomendacji zjada spore ilości ziaren ostropestu – mówi mi jeden z rozmówców znających zwyczaje Palikota. W poradnikach medycznych można wyczytać, że nasiona tej niepozornej rośliny (przypomina oset) są bardzo pożyteczne dla zdrowia - chronią wątrobę przed szkodliwym działaniem alkoholu i łagodzą stany zapalne tego wrażliwego na toksyny narządu.
O Szamanie w partii wiadomo niewiele. Michał Kabaciński, dyrektor biura prasowego przyznaje, że to znajomy Palikota. Ale nawet on widział go raz w życiu. Na pewno nie doradza partii formalnie. Na razie. Bo w każdej chwili może być przecież poproszony o pomoc, jak wtedy w 2011.
To wszystko nie bierze się z próżni. Janusz Palikot od zawsze miał skłonność do transcendencji. Jeden z dawnych działaczy i współpracowników Palikota zarzeka się, że szef korzystał z wróżb nawet podczas podejmowania kluczowych decyzji. Miał określone dni, w których mógł odnieść sukces, i daty, gdzie na podjęte decyzje, czy działania czekała porażka - Kiedys podszedł do mnie pewien politolog. Był skonfundowany. I mówi: wiesz, Palikot powiedział mi, że będzie prezydentem, bo spotkał się w Indiach z jasnowidzem i mu to przepowiedział. Jak to traktować, bo wydawało się, że gość jest poważny?
Partia Palikota znajduje się w stanie rozkładu. Gwoździem do politycznej trumny mogą okazać się wybory samorządowe. Jego znajomi twierdzą, że powoli zbliża się do kresu wytrzymałości.
Stawiający krzyżyk na Palikocie nie powinni się jednak spieszyć. Nie raz wykonywał już wolty, które ratowały mu skórę. Poza tym posiada– jak to określają jego współpracownicy – zdolność resetu. - Jednego dnia jest pogubiony zupełnie. Następnego dnia – zupełnie inny człowiek. Dostał ten power. Palikot ma niespożytą energię, musi ja czerpać z ponadnormalnych źródeł – mówi.
Zapraszamy do lektury tekstu w najnowszym wydaniu Wprost, który od poniedziałku dostępny będzie również w formie e-wydania: www.ewydanie.wprost.pl
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku.
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na AppleStore i GooglePlay