Niemieccy salafici, wyznawcy najbardziej radykalnej odmiany islamu, chcą nawracać Polaków. W szeregach niemieckich islamistów jest już sporo polskich imigrantów - pisze "Gazeta Wyborcza".
- Chcemy nieść posłanie miłosiernego Boga do Polski. To da się zrobić - przekonywał jeden z najbardziej znanych niemieckich salafitów Sven Lau.
O grupie pod przewodnictwem Lau zrobiło się głośno, gdy we wrześniu razem z 11 radykalnymi muzułmanami wyruszył na pierwszy w historii kraju patrol islamskiej policji obyczajowej. Sprawą zainteresowała się nawet kanclerz Angela Merkel, która domagała się rozprawy z salafitami.
- To są niebezpieczni ludzie - stwierdził w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Burkhard Freier, szef Urzędu ds. Ochrony Konstytucji.
Lau przekonywał, że jego grupa potępia terror i zbrodnie Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku. Jednak Freier zdradza, że niemieccy salafici rekrutują bojowników dla islamistów na Bliskim Wschodzie oraz zbierają dla nich sprzęt i pieniądze.
"Gazeta Wyborcza"
O grupie pod przewodnictwem Lau zrobiło się głośno, gdy we wrześniu razem z 11 radykalnymi muzułmanami wyruszył na pierwszy w historii kraju patrol islamskiej policji obyczajowej. Sprawą zainteresowała się nawet kanclerz Angela Merkel, która domagała się rozprawy z salafitami.
- To są niebezpieczni ludzie - stwierdził w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Burkhard Freier, szef Urzędu ds. Ochrony Konstytucji.
Lau przekonywał, że jego grupa potępia terror i zbrodnie Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku. Jednak Freier zdradza, że niemieccy salafici rekrutują bojowników dla islamistów na Bliskim Wschodzie oraz zbierają dla nich sprzęt i pieniądze.
"Gazeta Wyborcza"