W Grenadzie aresztowano trzech księży katolickich i nauczyciela religii za seksualne wykorzystywanie nieletnich ministrantów. Sprawa wyszła na jaw po tym, jak ofiara napisała list do papieża Franciszka.
Księdza Romana Martineza, proboszcza parafii w dzielnicy Zaidin w Granadzie, oraz jego trzech wspólników - dwóch księży i świeckiego katechetę kazał aresztować sędzia Antoni Moreno. Ośmiu innych duchownych z diecezji podejrzewanych o ukrywanie afery jest przesłuchiwanych.
Ostrą reakcję Kościoła spowodowała osobista interwencja papieża Franciszka. Ministrant napisał bowiem do niego list. Wtedy papież wdrożył kościelne dochodzenie. Skłonił również byłego ministranta, aby ten doniósł o przestępstwie do prokuratury.
Były ministrant, dziś 24-letni nauczyciel, napisał w liście do papieża, iż ksiądz proboszcz wykorzystywał go od 13. roku życia. Kilka lat później namówił go także do opuszczenia rodziny i przeprowadzenia się na plebanię. Pisał również, że oprócz niego seksualnie wykorzystywani byli jeszcze inni chłopcy i dziewczęta.
Duchowni wywozili młodych ludzi do willi w Pinos Genil, Salobreni i innych posiadłości w okolicach Grenady. Wpajali im tam katolickie wychowanie a seks tłumaczyli jako chrześcijańskie, czyli bezgrzeszne przykazanie miłości.
wyborcza.pl
Ostrą reakcję Kościoła spowodowała osobista interwencja papieża Franciszka. Ministrant napisał bowiem do niego list. Wtedy papież wdrożył kościelne dochodzenie. Skłonił również byłego ministranta, aby ten doniósł o przestępstwie do prokuratury.
Były ministrant, dziś 24-letni nauczyciel, napisał w liście do papieża, iż ksiądz proboszcz wykorzystywał go od 13. roku życia. Kilka lat później namówił go także do opuszczenia rodziny i przeprowadzenia się na plebanię. Pisał również, że oprócz niego seksualnie wykorzystywani byli jeszcze inni chłopcy i dziewczęta.
Duchowni wywozili młodych ludzi do willi w Pinos Genil, Salobreni i innych posiadłości w okolicach Grenady. Wpajali im tam katolickie wychowanie a seks tłumaczyli jako chrześcijańskie, czyli bezgrzeszne przykazanie miłości.
wyborcza.pl