- Dziś dla prezydenta Putina i dla Rosji Unia Europejska stała się problemem. A co za tym idzie, my sami musimy zrozumieć i myślę, że jesteśmy bliscy dojścia do tego punktu, że Rosja i dla nas nie jest już strategicznym partnerem, tylko strategicznym problemem - mówił w rozmowie z "Financial Times" Donald Tusk.
W wywiadzie z Tuskiem cytowanym przez TVP Info pytano m.in. o kontrowersyjne słowa Radosława Sikorskiego dla portalu Politico. Sikorski stwierdził wtedy, iż w 2008 r. podczas wizyty polskiego premiera w Moskwie Władimir Putin proponował Donaldowi Tuskowi podział Ukrainy. Tusk stanowczo zaprzeczył, by taka propozycja w rzeczywistości padła.
- Po całym zamieszaniu powiedziałem Radkowi, że w polityce, w dyplomacji, ale też w zwykłym życiu, zawsze lepiej więcej wiedzieć, a mniej mówić. Nigdy odwrotnie - mówił Tusk.
Były premier pytany był także o to, czy jego zgoda na przyjęcie funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej to nie ucieczka od polityki krajowej, w które nie mógł już być pewien zwycięstw.
- Ja szczerzę wierzę w Europę. Nie jako entuzjasta waluty euro, czy naiwny federalista, ale jako polski patriota. I dlatego nie muszę mieć wewnętrznego konfliktu, że robię coś nie tak. Dziś, ale też za pięć lat, za dziesięć lat, interesy unijne będą w stu procentach zbieżne z polskimi. Dlatego nie czuję się w żaden sposób winny, że dokonałem takiego wyboru. Jeśli w Brukseli dobrze wykonam swoją robotę, zyska na tym również Polska - tłumaczył.
"Financial Times"/TVP Info
- Po całym zamieszaniu powiedziałem Radkowi, że w polityce, w dyplomacji, ale też w zwykłym życiu, zawsze lepiej więcej wiedzieć, a mniej mówić. Nigdy odwrotnie - mówił Tusk.
Były premier pytany był także o to, czy jego zgoda na przyjęcie funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej to nie ucieczka od polityki krajowej, w które nie mógł już być pewien zwycięstw.
- Ja szczerzę wierzę w Europę. Nie jako entuzjasta waluty euro, czy naiwny federalista, ale jako polski patriota. I dlatego nie muszę mieć wewnętrznego konfliktu, że robię coś nie tak. Dziś, ale też za pięć lat, za dziesięć lat, interesy unijne będą w stu procentach zbieżne z polskimi. Dlatego nie czuję się w żaden sposób winny, że dokonałem takiego wyboru. Jeśli w Brukseli dobrze wykonam swoją robotę, zyska na tym również Polska - tłumaczył.
"Financial Times"/TVP Info