"Ja mam fundamentalne pytania do prokuratorów" - podkreślił Rokita. "Jeżeli tych pytań nie będę mógł zadać na posiedzeniu komisji, będę zmuszony postawić je publicznie. To fundamentalne pytania dla prawdy" - oświadczył.
Przyjęcie wniosku "byłoby ze szkodą dla dobrych interesów państwa" - uznał wiceszef komisji Bogdan Lewandowski (SLD). "Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia. Gdyby prokuratorzy byli przesłuchiwani, to z całą pewnością nie ułatwiłoby sytuacji oskarżycielowi publicznemu, ale odwrotnie - stworzyłoby dla niego ogromny dyskomfort" - powiedział dziennikarzom Lewandowski. Jego zdaniem, przesłuchanie prokuratorów działałoby więc na korzyść Rywina. Wnioski o przesłuchanie Kapusty i Napierskiego Lewandowski nazwał "dziwacznymi". "Trzeba podchodzić do takich wniosków z należytą ostrożnością. Zwłaszcza, że pracujemy w warunkach równoległości - podkreślił.
"Gdyby rzeczywiście z zeznań pani Marciniak wyniknęło, że mieliśmy do czynienia z niekwestionowaną sprawą nacisków, to trzeba byłoby podejść do sprawy inaczej. Ale z akt podręcznych nic nie wynika. Trudno winić prokuratorów, że poseł Ziobro ma pewien dyskomfort, że nie ma tam nic sensacyjnego" - powiedział Lewandowski.
Komisja zdecydowała o przesłuchaniu prokurator Wandy Marciniak, która początkowo była jedną z prowadzących śledztwo w sprawie Rywina, ale odeszła z prokuratury na początkowym etapie śledztwa. Wniosek w tej sprawie został zgłoszony również przez Zbigniewa Ziobrę (PiS). Zdaniem "Życia Warszawy", Marciniak odeszła, ponieważ w przeciwieństwie do innych prokuratorów uważała, że powinno być prowadzone osobne śledztwo dotyczące prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego.
Sama Marciniak zaprzeczyła później, że jej odejście z prokuratury ma związek ze sprawą Rywina oraz że kiedykolwiek twierdziła, iż zebrane w śledztwie materiały pozwalają na postawienie zarzutów Robertowi Kwiatkowskiemu. Sugerowała również, że publikacja "ŻW" może jej zaszkodzić w staraniach o wpis na listę adwokacką.
Zarówno Rokita, jak i Ziobro uważają, że komisja śledcza nie dostała z prokuratury wszystkich akt podręcznych, co - według nich - może sugerować, że prokuratura nie przekazała komisji pełnych akt sprawy.
Wcześniej wypowiedział się na ten temat szef Prokuratury Apelacyjnej Zygmunt Kapusta. "Jest to rzecz niebywała, dlatego że sejmowa komisja śledcza działająca na podstawie ustawy nie jest organem nadzorczym nad prokuraturą. Jeśli mówimy o tym, że prokuratorzy mają składać zeznania przed sejmową komisją śledczą, to jest to osłabienie pozycji prokuratury jako organu państwowego" - oburzał się.
"Żaden z materiałów, który wchodził w skład akt podręcznych, nie pozostał w prokuraturze" - twierdził Kapusta. Akta podręczne są pozbawione chronologii, która jest w aktach głównych sprawy, "dlatego może takie zdziwienie posła Ziobro czy posła Rokity, że nie ma tam materiałów, które można by wykorzystać do prac sejmowej komisji śledczej. (...) To jest całość. Poseł Ziobro i Rokita oczekują czegoś, co jest w ich wyobrażeniu, a nie w materiałach. (...) Akta podręczne tworzone są przez prokuratorów prowadzących konkretne śledztwa. Myślę, że jeśli posłowie oczekiwali na sensacyjne zapiski o naciskach na prokuraturę, to oczywiście takich materiałów nie ma i nie było" - powiedział.
Podkreślił, że wielokrotnie uprzedzał, że są to akta tylko i wyłącznie na potrzeby wewnętrzne prokuratury i jest to korespondencja, która nie ma wartości dowodowej i nie została włączona do akt głównych, żeby nie zaciemniać obrazu zgromadzonych dowodów. "Jeśli już komisja zdecydowała się przeglądać te akta, to należało to czynić w sposób profesjonalny. Być może należało zwrócić się do prokuratury z pytaniem, a nie dokonywać oceny samodzielnie" - dodał.
em, pap