W Lakielach (woj. warmińsko-mazurskie) leśnicy zastrzelili zdrowego żubra. Zwierzę odłączyło się od stada i krążyło po wsi. Początkowo mieszkańcy dokarmiali żubra, później powiadomili o nim policję - podaje RMF 24.
Do żubra zaczęły przyłączać się krowy okolicznych rolników, które potem nie chciały wracać do swoich gospodarstw. - Żubr stwarzał niebezpieczeństwo okolicznym mieszkańcom. W pewnym momencie stwierdził, że stado krów jest jego - powiedział przedstawiciel Nadleśnictwa Borki.
O zabiciu zwierzęcia zadecydował Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska na wniosek specjalnej komisji, która decyduje o kontrolowanym odstrzale. Według komisji złożonej między innymi z naukowców i leśników odłowienie oraz wypuszczenie żubra w puszczy nie dałoby rezultatu, ponieważ powróciłby on na pastwiska. Niemożliwe było również przeniesienie go do gospodarstwa agroturystycznego, ponieważ zajęłoby to zbyt dużo czasu. Żubr nie mógł być też wysłany do żadnego specjalnego ośrodka - nie przyjmują one bowiem przypadkowych osobików, których linia pochodzenia jest nieznana.
Innego zdania są ekolodzy. Uważają, że istnieją ośrodki, które chętnie przyjęłyby żubra, np. jako formę promocji. Tym bardziej, że w Polsce mamy do czynienia z ubytkiem żubrów - przechodzą one przez granicę na stronę ukraińską.
- Problemem nie jest znalezienie odpowiedniego miejsca - problemem jest znalezienie dwóch, trzech tysięcy złotych na transport - powiedział prof. Zbigniew Endler z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. - Tego typu działanie (odstrzelenie zwierzęcia - przyp. red.) jest chybione ze względów przyrodniczych i społecznych. Pamiętajmy, że żubr jest pod ochroną, a Polska wydaje duże pieniądze na tworzenie ośrodków hodowli żubrów, dokarmianie czy opiekę weterynaryjną. Taka przesadna oszczędność - bo trzeba było zadbać o transport zwierzęcia - może spalić piękną ideę ratowania ginących gatunków. Szczególnie wśród młodych ludzi wydźwięk może być fatalny - dodał.
W Polsce żyje ok. 1200 żubrów.
RMF 24
O zabiciu zwierzęcia zadecydował Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska na wniosek specjalnej komisji, która decyduje o kontrolowanym odstrzale. Według komisji złożonej między innymi z naukowców i leśników odłowienie oraz wypuszczenie żubra w puszczy nie dałoby rezultatu, ponieważ powróciłby on na pastwiska. Niemożliwe było również przeniesienie go do gospodarstwa agroturystycznego, ponieważ zajęłoby to zbyt dużo czasu. Żubr nie mógł być też wysłany do żadnego specjalnego ośrodka - nie przyjmują one bowiem przypadkowych osobików, których linia pochodzenia jest nieznana.
Innego zdania są ekolodzy. Uważają, że istnieją ośrodki, które chętnie przyjęłyby żubra, np. jako formę promocji. Tym bardziej, że w Polsce mamy do czynienia z ubytkiem żubrów - przechodzą one przez granicę na stronę ukraińską.
- Problemem nie jest znalezienie odpowiedniego miejsca - problemem jest znalezienie dwóch, trzech tysięcy złotych na transport - powiedział prof. Zbigniew Endler z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. - Tego typu działanie (odstrzelenie zwierzęcia - przyp. red.) jest chybione ze względów przyrodniczych i społecznych. Pamiętajmy, że żubr jest pod ochroną, a Polska wydaje duże pieniądze na tworzenie ośrodków hodowli żubrów, dokarmianie czy opiekę weterynaryjną. Taka przesadna oszczędność - bo trzeba było zadbać o transport zwierzęcia - może spalić piękną ideę ratowania ginących gatunków. Szczególnie wśród młodych ludzi wydźwięk może być fatalny - dodał.
W Polsce żyje ok. 1200 żubrów.
RMF 24