- Nie wyłudzałem pieniędzy z Sejmu. Nie mam sobie nic do zarzucenia, jestem niewinny - mówił dziś na antenie TVN24 były już poseł PiS Zbigniew Girzyński tłumacząc się ze swoich zagranicznych wyjazdów.
Wczoraj poseł PiS Zbigniew Girzyński złożył rezygnację z członkostwa w klubie i partii z powodu zastrzeżeń, jakie wzbudził jego wyjazd zagraniczny do Paryża.
Kontrolę zagranicznych podróży posłów wszczęto po tzw. aferze madryckiej. Sprawa ma związek z kontrowersjami wokół delegacji zagranicznych byłych już posłów PiS. Warszawska prokuratura wszczęła śledztwo ws. podróży do Madrytu Adama Hofmana, Mariusza Antoniego Kamińskiego i Adama Rogackiego. Posłowie wzięli zaliczki na podróż samochodami prywatnymi a w rzeczywistości polecieli samolotem tanich linii lotniczych. Po opublikowaniu przez Sejm danych o wyjazdach służbowych okazało się także, iż Adam Hofman zadeklarował, że 23 maja 2013 miał być na posiedzeniu Komisji Kultury Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w Londynie. Okazuje się jednak, że tego dnia występował w Warszawie na antenie RMF FM.
Girzyński podkreślił, że decyzję o opuszczeniu klubu PiS podjął samodzielnie. - Trzeba było rozwiać wątpliwości i wyjaśnić, zwłaszcza, jeśli jest się w takiej partii politycznej jak Prawo i Sprawiedliwość, zwłaszcza w przypadku tak dużej nagonki i medialnego zamieszania - powiedział Girzyński.
- Zachowałem się w tej sprawie tak, jak uczyli mnie moi rodzice i nauczyciele, wpajając we mnie zasadę: Bóg, Honor, Ojczyzna. Bóg jest zawsze na pierwszym miejscu, honor został mocno nadwyrężony. Jak ten honor przywrócę, będę mógł rozmawiać z prezesem PiS o sprawach ojczyzny, sprawach politycznych - mówił były polityk PiS.
Girzyński podkreślił, że jest w stanie udowodnić, że Skarb Państwa nie stracił na jego podróżach zagranicznych a nawet zaoszczędził na nich sporo pieniędzy.
Polityk tłumaczył, że marszałek Sejmu nie domagał się od niego żadnych wyjaśnień ws. jego zagranicznych podróży. - Szef Kancelarii Sejmu zwrócił się z dwiema drobnymi nieścisłościami, które miałem w innych rozliczeniach. Wyjaśniłem je w ciągu dwóch godzin - podkreślił.
Girzyński dodał, że parlamentarzyści mogą otrzymać bilet zakupiony przez Kancelarię Sejmu albo otrzymać ekwiwalent. Polityk powiedział, że we wrześniu, gdy podróżował do Paryża z matką wybrał ekwiwalent i kupił samodzielnie bilet na samolot. Dodał też, że nie kupował za publiczne pieniądze biletu lotniczego dla swojej matki.
tvn24
Kontrolę zagranicznych podróży posłów wszczęto po tzw. aferze madryckiej. Sprawa ma związek z kontrowersjami wokół delegacji zagranicznych byłych już posłów PiS. Warszawska prokuratura wszczęła śledztwo ws. podróży do Madrytu Adama Hofmana, Mariusza Antoniego Kamińskiego i Adama Rogackiego. Posłowie wzięli zaliczki na podróż samochodami prywatnymi a w rzeczywistości polecieli samolotem tanich linii lotniczych. Po opublikowaniu przez Sejm danych o wyjazdach służbowych okazało się także, iż Adam Hofman zadeklarował, że 23 maja 2013 miał być na posiedzeniu Komisji Kultury Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w Londynie. Okazuje się jednak, że tego dnia występował w Warszawie na antenie RMF FM.
Girzyński podkreślił, że decyzję o opuszczeniu klubu PiS podjął samodzielnie. - Trzeba było rozwiać wątpliwości i wyjaśnić, zwłaszcza, jeśli jest się w takiej partii politycznej jak Prawo i Sprawiedliwość, zwłaszcza w przypadku tak dużej nagonki i medialnego zamieszania - powiedział Girzyński.
- Zachowałem się w tej sprawie tak, jak uczyli mnie moi rodzice i nauczyciele, wpajając we mnie zasadę: Bóg, Honor, Ojczyzna. Bóg jest zawsze na pierwszym miejscu, honor został mocno nadwyrężony. Jak ten honor przywrócę, będę mógł rozmawiać z prezesem PiS o sprawach ojczyzny, sprawach politycznych - mówił były polityk PiS.
Girzyński podkreślił, że jest w stanie udowodnić, że Skarb Państwa nie stracił na jego podróżach zagranicznych a nawet zaoszczędził na nich sporo pieniędzy.
Polityk tłumaczył, że marszałek Sejmu nie domagał się od niego żadnych wyjaśnień ws. jego zagranicznych podróży. - Szef Kancelarii Sejmu zwrócił się z dwiema drobnymi nieścisłościami, które miałem w innych rozliczeniach. Wyjaśniłem je w ciągu dwóch godzin - podkreślił.
Girzyński dodał, że parlamentarzyści mogą otrzymać bilet zakupiony przez Kancelarię Sejmu albo otrzymać ekwiwalent. Polityk powiedział, że we wrześniu, gdy podróżował do Paryża z matką wybrał ekwiwalent i kupił samodzielnie bilet na samolot. Dodał też, że nie kupował za publiczne pieniądze biletu lotniczego dla swojej matki.
tvn24