W rozmowie z Polskim Radiem Paweł Kowal ocenił, że relacje z naszymi sąsiadami decydują o sile i wielkości Polski. Mówił też o trudnej sytuacji na Ukrainie.
Polityk stwierdził, że wynik ostatnich wyborów do parlamentu jest jednoznaczny: Ukraińcy uwierzyli w Majdan i władzę, która wywodzi się z Majdanu. - Wierzą w reformy jakie proponuje ten rząd. Ukraińcy raz jeszcze dostali szansę od losu. Oni myślą o tym w kategoriach swoich osobistych losów, czyli myślą o tym, że każdy z nich może mieć lepiej, bo Ukraina może się zmienić - wyjaśniał Kowal.
Jego zdaniem, Ukraińców czekają rozczarowania, bo się obiecuje trochę więcej niż mogłoby się wydarzyć. - To będzie trochę tak jak po Pomarańczowej Rewolucji. Dokona się pewnych nieodwracalnych zmian. Ale nie wszystko od razu zadziała i część ludzi będzie rozgoryczona - stwierdził.
Kowal niechętnie porównuje sytuację na Ukrainie do przemian, które dokonały się w Polsce. - Ja nie jestem zwolennikiem tej tezy w tym sensie, że polska transformacja dokonała się w sposób ekspresowy. To co u nas wydarzyło się po 1989 roku miało zupełnie inny charakter niż to, co teraz dzieje na Ukrainie. U nas przekonanie, że drogą reform uda się dokonać zmian było ogromne, na Ukrainie jest inaczej. Te reformy ciągną się tutaj już 20 lat. Ludzie zupełnie inaczej do tego podchodzą. Jest inna struktura społeczna. U nas transformacja polegała na tym, by przekształcić majątek państwowy w prywatny, żeby dać szansę rozwoju prywatnemu biznesowi. Na Ukrainie mamy do czynienia z inną sytuacją, tu majątek prywatny jest oligarchiczny. Główne wyzwanie Ukrainy to zmienić system oligarchiczny w system, w którym jest więcej miejsca dla małych i średnich przedsiębiorstw - mówił.
Cały wywiad na portalu Polskiego Radia.
Jego zdaniem, Ukraińców czekają rozczarowania, bo się obiecuje trochę więcej niż mogłoby się wydarzyć. - To będzie trochę tak jak po Pomarańczowej Rewolucji. Dokona się pewnych nieodwracalnych zmian. Ale nie wszystko od razu zadziała i część ludzi będzie rozgoryczona - stwierdził.
Kowal niechętnie porównuje sytuację na Ukrainie do przemian, które dokonały się w Polsce. - Ja nie jestem zwolennikiem tej tezy w tym sensie, że polska transformacja dokonała się w sposób ekspresowy. To co u nas wydarzyło się po 1989 roku miało zupełnie inny charakter niż to, co teraz dzieje na Ukrainie. U nas przekonanie, że drogą reform uda się dokonać zmian było ogromne, na Ukrainie jest inaczej. Te reformy ciągną się tutaj już 20 lat. Ludzie zupełnie inaczej do tego podchodzą. Jest inna struktura społeczna. U nas transformacja polegała na tym, by przekształcić majątek państwowy w prywatny, żeby dać szansę rozwoju prywatnemu biznesowi. Na Ukrainie mamy do czynienia z inną sytuacją, tu majątek prywatny jest oligarchiczny. Główne wyzwanie Ukrainy to zmienić system oligarchiczny w system, w którym jest więcej miejsca dla małych i średnich przedsiębiorstw - mówił.
Cały wywiad na portalu Polskiego Radia.