24-letni Piotr z Annolesia w województwie łódzkim opowiedział tvn24.pl, jak z palącego się auta uwolnił 19-latkę – Podbiegłem i ją wyciągnąłem, drzwi były mocno pogięte, ale jakoś się udało. Mężczyzna nie chce by nazywać go bohaterem, choć zdaniem policji, bez jego interwencji, nastolatka dziś by nie żyła.
W zeszłą sobotę, tuż po godzinie 17, w Annolesiu, samochód 19-latki zjechał na lewe pobocze, uderzył bokiem w mostek nad rowem i dachował. Przednia część auta stanęła w płomieniach a dziewczyna była zakleszczona w środku. 24-latek wracał wtedy z dziewczyną z imprezy rodzinnej. Kiedy zobaczył jarzący się wrak, od razu ruszył na pomoc.
- Czy się bałem? Nie, na to nie było czasu. Tam ktoś był, trzeba było działać - powiedział tvn24.pl mężczyzna, dzięki któremu nastolatka przeżyła. 24-latek wszedł na samochód i uchylił pogięte drzwi.
- Dziewczyna za "kółkiem" była przytomna, ale tylko ciałem. Jej świadomość była totalnie wyłączona, nie wiedziała, co się dzieje - mówi Piotr.
19-latka znalazła się poza pojazdem, a dziewczyna mężczyzny, studentka medycyny, sprawnie ułożyła ją w pozycji bezpiecznej.
- Po chwili spojrzałem na wrak, na którym byłem jeszcze chwilę wcześniej. Wyglądał już jak pochodnia. To była kwestia minut - podkreśla.
W ciągu kilkunastu minut na miejsce wypadku dotarli ratownicy medyczni i zabrali ranną do szpitala w Bełchatowie. Życie nastolatki nie jest zagrożone.
- Niedawno rozmawiali ze mną jej rodzice i dziękowali za pomoc. To było miłe, ale pewnie każdy by zrobił na moim miejscu podobnie - powiedział rozmówca tvn24.pl, który poprosił redakcję, żeby nie podawać jego nazwiska i nie pokazywać twarzy.
- Gdybym nie zareagował, to miałbym wyrzuty sumienia do końca życia. Musiałem działać, więc żadnej bohaterskiej postawy tu nie ma - zaznacza mężczyzna.
Jednak, zdaniem kom. Sławomira Szymańskiego z bełchatowskiej policji, ocena postawy 24-latka jest zupełnie inna.
- Ten młody człowiek uratował poszkodowanej kobiecie życie. Ogień rozprzestrzeniał się na tyle szybko, że gdyby nie jego reakcja, kobieta zginęłaby w płomieniach - powiedział przedstawiciel policji, dodając, że trwa wyjaśnianie dokładnych przyczyn wypadku.
- O tym, co zrobił w minioną sobotę słyszeli u nas chyba wszyscy. Serce rośnie - powiedział sołtys Annolesia, którego mieszkańcy podkreślają bohaterską postawę 24-latka.
- Tak to w małych miejscowościach jest, że wieści się szybko rozchodzą. Taka "sława" w zupełności mi wystarczy - skomentował Piotr.
kk, tvn24
- Czy się bałem? Nie, na to nie było czasu. Tam ktoś był, trzeba było działać - powiedział tvn24.pl mężczyzna, dzięki któremu nastolatka przeżyła. 24-latek wszedł na samochód i uchylił pogięte drzwi.
- Dziewczyna za "kółkiem" była przytomna, ale tylko ciałem. Jej świadomość była totalnie wyłączona, nie wiedziała, co się dzieje - mówi Piotr.
19-latka znalazła się poza pojazdem, a dziewczyna mężczyzny, studentka medycyny, sprawnie ułożyła ją w pozycji bezpiecznej.
- Po chwili spojrzałem na wrak, na którym byłem jeszcze chwilę wcześniej. Wyglądał już jak pochodnia. To była kwestia minut - podkreśla.
W ciągu kilkunastu minut na miejsce wypadku dotarli ratownicy medyczni i zabrali ranną do szpitala w Bełchatowie. Życie nastolatki nie jest zagrożone.
- Niedawno rozmawiali ze mną jej rodzice i dziękowali za pomoc. To było miłe, ale pewnie każdy by zrobił na moim miejscu podobnie - powiedział rozmówca tvn24.pl, który poprosił redakcję, żeby nie podawać jego nazwiska i nie pokazywać twarzy.
- Gdybym nie zareagował, to miałbym wyrzuty sumienia do końca życia. Musiałem działać, więc żadnej bohaterskiej postawy tu nie ma - zaznacza mężczyzna.
Jednak, zdaniem kom. Sławomira Szymańskiego z bełchatowskiej policji, ocena postawy 24-latka jest zupełnie inna.
- Ten młody człowiek uratował poszkodowanej kobiecie życie. Ogień rozprzestrzeniał się na tyle szybko, że gdyby nie jego reakcja, kobieta zginęłaby w płomieniach - powiedział przedstawiciel policji, dodając, że trwa wyjaśnianie dokładnych przyczyn wypadku.
- O tym, co zrobił w minioną sobotę słyszeli u nas chyba wszyscy. Serce rośnie - powiedział sołtys Annolesia, którego mieszkańcy podkreślają bohaterską postawę 24-latka.
- Tak to w małych miejscowościach jest, że wieści się szybko rozchodzą. Taka "sława" w zupełności mi wystarczy - skomentował Piotr.
kk, tvn24