Były generał KGB i generał wojska ukraińskiego, a od czerwca tego roku pierwszy "cywilny" minister obrony Jewhen Marczuk przybył na uroczystości w ubraniu cywilnym, a swoje wystąpienie zakończył tradycyjnym pozdrowieniem UPA: "Sława Ukraini!".
W tym czasie telewizja publiczna przypomniała, że w panteonie walczących o niepodległą Ukrainą byli także żołnierze Ukraińskiej Powstańczej Armii, którzy, jak powiedział lektor, "walczyli na dwa fronty: z hitlerowcami i (radzieckimi) oddziałami NKWD".
Z okazji rocznicy, obchodzonej w dniu, w którym parlament (346 głosami przy jednym przeciw) ogłosił w 1991 r. Akt Niepodległości, w całym kraju odbywają świąteczne koncerty, występy gwiazd estrady, wystawy, na wieczór zaplanowano pokazy sztucznych ogni, a w Kijowie także pokaz laserowy.
Sondaże pokazują, że okres niepodległości rozczarował wielu Ukraińców, którzy w referendum w grudniu 1991 r. poparli decyzję parlamentu. Władze niepodległej Ukrainy nie zdołały spełnić zasadniczego postulatu: odczuwalnie poprawić poziomu życia.
Gdyby teraz organizowano referendum, to - według badań kijowskiego Centrum im. Razumkowa - ideę niepodległości poparłoby zaledwie 46,5 proc. obywateli, a przeciwko głosowałoby 29,8 proc. Nie oznacza to jednak, że Ukraińcy chcą powrotu do ZSRR, uspokajają socjologowie.
Badania wykazują też, że liczba zwolenników "samostinej" Ukrainy spada z roku na rok. W 1991 r. w referendum niepodległościowym uczestniczyło 95 proc. obywateli, a 90,35 proc. z nich opowiedziało się za niepodległą Ukrainą.
Krytyczna ocena okresu niepodległości nie przeszkadza jednak dziesiątkom tysięcy kijowian uczestniczyć w obchodach rocznicy ogłoszenia Aktu Niepodległości.
W przeddzień rocznicy na uroczystej akademii wystąpił prezydent Leonid Kuczma, który sprawuje władzę od 1994 r., a w 1992 r. był szefem rządu.
"Wszyscy znowu wracamy do wydarzeń z lata 1991. Tak było, i tak będzie przez setki i tysiące lat. Dziś ani na Ukrainie, ani poza jej granicami nie istnieją siły, które mogłyby realnie zagrozić naszej niepodległości" - powiedział.
Oświadczył też, że siły proprezydenckie w kraju osiągnęły niedawno historyczny kompromis z częścią opozycji (lewicą) w sprawie przeprowadzenia w kraju reformy konstytucyjnej. Jej celem ma być ograniczenie obecnej, niemalże absolutnej władzy prezydenta na rzecz wzmocnienia kompetencji parlamentu.
"Jeżeli przeanalizować naszą historię od czasów Kozaczyzny, to można wnioskować, że parlamentarno-prezydencka forma rządów najlepiej pasuje do politycznego archetypu naszego narodu" - wskazał.
Podsumowując okres niepodległości, Kuczma podkreślił, że w tym czasie ukraińska gospodarka przeszła drogę od 10-tysięcznej inflacji do obecnej 5-procentowej, od 23-procentowego spadku PKB do jego wzrostu o 20 proc. w ostatnich trzech latach. "Obydwa wskaźniki, negatywny i pozytywny, biją światowe rekordy" - ocenił. Prezydent nawiązał też do stosunków z Polską. Powiedział, że silna i przekonana do swych racji władza nie może obawiać się stawiania kropki nad "i" w kwestiach historycznych. Według niego, przykładem takich odważnych posunięć były wspólne polsko- ukraińskie obchody 60. rocznicy rzezi wołyńskiej (w lipcu tego roku). Podkreślił, że w tej kwestii władze w Kijowie odczuwały naciski zarówno z prawej, jak i z lewej strony.
"We wspólnym oświadczeniu z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim jasno określiliśmy zasadniczy cel (tych obchodów): wzajemne wybaczenie to pierwszy krok do pełnego pojednania młodego pokolenia Polaków i Ukraińców, którzy powinni w pełni odrzucić uprzedzenia z tragicznej przeszłości. Ukraina i Polska zademonstrowały dobrosąsiedzką mądrość, biorąc za podstawę współpracy w przyszłości - pojednanie nad przeszłością", powiedział prezydent Kuczma.
Ponownie też zapewnił, że celem Ukrainy jest pełna integracja ze strukturami europejskimi i NATO. "Europejski wybór Ukrainy, to powrót do naszej narodowej tożsamości, do tego, co jest alfą i omegą naszej tysiącletniej, historycznej drogi od chrztu Rusi- Ukrainy (w 988 r.) do okresu postkomunistycznego" - wskazał.
sg, pap