Jak informują australijskie media, ewakuowano dziś Departament Spraw Zagranicznych i Handlu w Canberze po tym, gdy znaleziono tam paczkę niewiadomego pochodzenia. Po zbadaniu jej przez saperów ogłoszono, że pakunek nie jest niebezpieczny, choć na początku policja informowała, że jest ona "podejrzana".
Jak donosi portal Business Insider Australia, cytując rzecznika lokalnej policji, paczkę zostawił jeden z pracowników. Została ona jednak wcześniej sprawdzona przez saperów.
Zanim jednak sytuacja się uspokoiła, budynek został odgrodzony i ewakuowany, a drogi w pobliżu zostały zamknięte. Przygotowano także straż pożarną do akcji - to efekt wczorajszej tragedii, gdy uzbrojony mężczyzna wszedł do kawiarni w centrum Syndey i przez 16 godzin przetrzymywał 17 osób. Po nieudanych negocjacjach z napastnikiem, policja przepuściła szturm, w którym zginął 34-letni menadżer kawiarni - miał podjąć próbę wyrwania broni atakującemu, 38-letnia kobieta - matka trójki dzieci i adwokat, oraz - określany tak przez niektóre media - terrorysta. Według nieoficjalnych doniesień, mógł on mieć powiązania z dżihadystycznym ugrupowaniem Państwo Islamskie (w czasie przetrzymywania zakładników, w szybie wywiesił czarną flagę z napisem "Allahu Akhbar").
Cztery kolejne osoby zostały ranne. Dwie z nich odniosły obrażenia niezagrażające życiu. Do szpitala przetransportowano też policjanta postrzelonego w twarz oraz kobietę z raną postrzałową barku. Nie wiadomo dlaczego mężczyzna zajął kawiarnię, ale policja mówi o "odosobnionym akcie" przemocy.
Policja podejmie śledztwo, by wyjaśnić, czy osoby cywilne zginęły z rąk napastnika, czy też w ogniu krzyżowym.
Premier Tony Abbott podkreślił, że napastnik Man Haron Monis miał "długą historię przestępczości z użyciem przemocy, zaślepienia ekstremizmem i niestabilności psychicznej".
Agencja Reutersa cytuje anonimowego przedstawiciela władz USA, który stwierdził, iż na obecnym etapie śledztwa nie ma oznak świadczących o tym, że napastnik był powiązany z Państwem Islamskim lubi innymi ugrupowaniami. Australijskie organizacje muzułmańskie wydały wspólne oświadczenie, w którym potępiły wzięcie zakładników.
3AW Melbourne, Reuters, Business Insider Australia, 9news.com.au
Zanim jednak sytuacja się uspokoiła, budynek został odgrodzony i ewakuowany, a drogi w pobliżu zostały zamknięte. Przygotowano także straż pożarną do akcji - to efekt wczorajszej tragedii, gdy uzbrojony mężczyzna wszedł do kawiarni w centrum Syndey i przez 16 godzin przetrzymywał 17 osób. Po nieudanych negocjacjach z napastnikiem, policja przepuściła szturm, w którym zginął 34-letni menadżer kawiarni - miał podjąć próbę wyrwania broni atakującemu, 38-letnia kobieta - matka trójki dzieci i adwokat, oraz - określany tak przez niektóre media - terrorysta. Według nieoficjalnych doniesień, mógł on mieć powiązania z dżihadystycznym ugrupowaniem Państwo Islamskie (w czasie przetrzymywania zakładników, w szybie wywiesił czarną flagę z napisem "Allahu Akhbar").
Cztery kolejne osoby zostały ranne. Dwie z nich odniosły obrażenia niezagrażające życiu. Do szpitala przetransportowano też policjanta postrzelonego w twarz oraz kobietę z raną postrzałową barku. Nie wiadomo dlaczego mężczyzna zajął kawiarnię, ale policja mówi o "odosobnionym akcie" przemocy.
Policja podejmie śledztwo, by wyjaśnić, czy osoby cywilne zginęły z rąk napastnika, czy też w ogniu krzyżowym.
Premier Tony Abbott podkreślił, że napastnik Man Haron Monis miał "długą historię przestępczości z użyciem przemocy, zaślepienia ekstremizmem i niestabilności psychicznej".
Agencja Reutersa cytuje anonimowego przedstawiciela władz USA, który stwierdził, iż na obecnym etapie śledztwa nie ma oznak świadczących o tym, że napastnik był powiązany z Państwem Islamskim lubi innymi ugrupowaniami. Australijskie organizacje muzułmańskie wydały wspólne oświadczenie, w którym potępiły wzięcie zakładników.
3AW Melbourne, Reuters, Business Insider Australia, 9news.com.au