"Było to oskarżenie godzące w same podstawy rządu. Gdyby odpowiadało prawdzie, uzasadniałoby moją dymisję" - tłumaczył.
Przed budynkiem w Londynie, w którym odbywa się przesłuchanie, zgromadziło się około 100 przeciwników wojny z Irakiem, którzy głośnymi gwizdami powitali premiera. Wielu z nich miało na sobie maski Pinokia z długim nosem i transparenty z napisem "Liar" (kłamca) lub "B.Liar". (skojarzenie z nazwiskiem Blair). Ponieważ przesłuchanie jest otwarte dla publiczności, kilkuset ludzi wyrażało chęć zobaczenia Blaira.
Kontrowersyjne irackie dossier brytyjskiego rządu z września ub.r., stosunki między rządem a służbami specjalnymi oraz okoliczności ujawnienia tożsamości dr. Davida Kelly'ego były głównymi kwestiami, do których ustosunkował się Tony Blair.
Zapytany o powody sporządzenia dossier, Blair powiedział, że "po zamachach 11 września kwestia państw awanturniczych, broni masowego rażenia i ich związków z terroryzmem pojawiła się w nowym świetle".
"Celem dossier było wyłożenie argumentów przemawiających za wojną z Irakiem i powodów, dla których sądziliśmy, że kwestia ta musi być dobrze naświetlona" - dodał brytyjski premier w zeznaniach przed komisją.
Mimo szczegółowych twierdzeń w dossier na temat broni masowego rażenia, fakt, że takiej broni dotąd w Iraku nie znaleziono, zaszkodził politycznym notowaniom Blaira i jego rządu.
Irackie dossier, opublikowane przez rząd, zawierało m. in. twierdzenie, że Saddam Husajn może użyć broni chemicznej i biologicznej w ciągu 45 minut od wydania takiego polecenia i że pracuje nad bronią jądrową.
Według BBC, dossier zostało "podkoloryzowane" po to, by przygotowywaną wojnę z Irakiem faktycznie przedstawić jako samoobronę i że Downing Street, wiedząc o tym, że twierdzenie w sprawie 45 minut było nieprawdziwe, umieściła je w dossier wbrew obiekcjom pracowników wywiadu.
Twierdzenia BBC o "podkoloryzowaniu" irackiego dossier Blair nazwał "niezwykłymi i niezmiernie poważnymi". Po tym, jak korespondent BBC Andrew Gilligan w artykule prasowym wskazał palcem na jednego z najbliższych współpracowników premiera - Alastaira Campbella - jako winnego domniemanej manipulacji, Blair doszedł do przekonania, że chodzi o sprawę zasadniczej wagi.
"Jedyne, co mogłoby sprostować te doniesienia (Gilligana), to jasne i jednoznaczne oświadczenie, że nie miały żadnych podstaw" - podkreślił brytyjski premier. Później jednak doszedł do wniosku, że zwykłe oświadczenie nie wystarczy.
Źródłem informacji BBC był dr. Kelly. Rząd doprowadził do ujawnienia jego tożsamości i zmusił go do wystąpienia przed parlamentarną komisją. Składając zeznania, Kelly częściowo odżegnał się od twierdzeń Gilligana. Po jego zgonie powołano komisję dochodzeniową mającą ustalić okoliczności samej śmierci, jak i dekonspiracji.
Blair oświadczył, że bierze na siebie "pełną odpowiedzialność" za odtajnienie nazwiska dr. Kelly'ego. Premier twierdzi, że był przekonany, iż tożsamość Kelly'ego jako źródła informacji BBC i tak wyjdzie na jaw i że lepiej, by cały proces odbywał się pod kontrolą.
Zapytany o stosunki między rządem a wywiadem Blair oświadczył, że "był absolutnie nieświadom" niezadowolenia wśród pracowników wywiadu z powodu procedury prac nad dossier, jego ustaleń i prezentacji, ponieważ żadne takie sygnały do niego nie dotarły.
Blair potwierdził, że wiedział, iż jego bliski współpracownik Campbell w korespondencji z szefem połączonych wywiadów Johnem Scarlettem komentował wcześniejszą wersję dossier, ale podobnie jak wcześniej Campbell, premier oświadczył, że autorem dossier jest Scarlett i że procedura jego sporządzania była prawidłowa. Tym samym, nie ma mowy o żadnym "koloryzowaniu".
rp, pap