Zdjęcie MAKSYMILIAN RIGAMONTI
Pani ojciec miał coś z wariata?
Najogólniej mówiąc, normalny całkiem nie był. Pozwalał sobie na różne nietypowe rzeczy, które może dzisiaj by tak nie raziły, jak raziły wtedy. Potrafił zatrzymać człowieka na ulicy, bo ten go po prostu zainteresował. W teatrze śmiał się, klaskał, krzyczał w trakcie przedstawienia. Aktorzy go lubili. Kiedy siedział ponury, osobno, to znaczyło, że mu się nie podoba. Słyszał każdy fałsz, jemu zgrzytało. Słuch miał absolutny i to pewnie dlatego. Stąd ta jego szalona zdolność do języków.
W ilu mówił?
Pod koniec życia nauczył się jeszcze hiszpańskiego. Mówił siedmioma. Ja niestety nie odziedziczyłam tego daru.
Próbowałam zliczyć mieszkania, w których mieszkał Gałczyński.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.