Zapisują się na studia - lub je kontynuują - tylko po to, żeby mieć status studenta i legitymację. Dzięki temu korzystają z licznych przywilejów. Często nazywani są plastikowymi studentami - pisze "Gazeta Wyborcza".
Za cenę 80 zł wpisowego nowy student dostaje 50 proc. ulgi na transport publiczny, tańsze bilety do kina, może starać się o miejsce w akademiku czy stypendium socjalne. W Polsce wielu młodych ludzi zapisuje się na studia tylko po to, by przez rok korzystać ze zniżek.
Jeśli nie zaliczą egzaminów, zostaną skreśleni z listy studentów. Jednak już od następnego roku mogą zapisać się na kolejny kierunek.
- Nie mamy możliwości kontroli tego, z jakim zamiarem kandydat składa dokumenty - podkreśla rzeczniczka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Dodaje jednak, że nie wszyscy studenci, którzy nie przychodzą na zajęcia to "plastikowi studenci". Dla części z nich przyczyną nieobecności mogą być sytuacje życiowe.
"Gazeta Wyborcza"
Jeśli nie zaliczą egzaminów, zostaną skreśleni z listy studentów. Jednak już od następnego roku mogą zapisać się na kolejny kierunek.
- Nie mamy możliwości kontroli tego, z jakim zamiarem kandydat składa dokumenty - podkreśla rzeczniczka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Dodaje jednak, że nie wszyscy studenci, którzy nie przychodzą na zajęcia to "plastikowi studenci". Dla części z nich przyczyną nieobecności mogą być sytuacje życiowe.
"Gazeta Wyborcza"