- Jeśli zeznania tego świadka (Macieja B., pseud. Baryła - red.) mają kluczowe znaczenie dla sprawy to jego wycofanie może bardzo przeszkodzić prokuraturze. Oczywiście sąd może wziąć pod uwagę, że ktoś coś wcześniej powiedział, a później się z tego wycofał, ale zmiana stanowiska świadka bardzo osłabia argumentację prokuratury - mówi w rozmowie z "Wprost" Krzysztof M. Kaźmierczak, dziennikarz "Głosu Wielkopolskiego", przedstawiciel Komitetu Społecznego "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary".
Piotr Rodzik, Wprost.pl: Jak pan ocenia zapowiedź Macieja B. o wycofaniu zeznań?
Krzysztof M. Kaźmierczak: Gdy rozmawiał ze mną odniosłem wrażenie, że się boi. A przecież to człowiek, na którego organizowano wcześniej zamachy, strzelano do niego. Jeśli stwierdził, że jego życie może być zagrożone, to musi to bardzo poważnie odbierać.
Czy śledztwo może znowu utknąć w martwym punkcie?
Jeśli zeznania tego świadka mają kluczowe znaczenie dla sprawy to jego wycofanie może bardzo przeszkodzić prokuraturze. Oczywiście sąd może wziąć pod uwagę, że ktoś coś wcześniej powiedział, a później się z tego wycofał, ale zmiana stanowiska świadka bardzo osłabia argumentację prokuratury.
Baryła jest głównym świadkiem w Krakowie.
Tak napisała „Gazeta Wyborcza” – według mnie nie w oparciu o informacje od prokuratury, ale od adwokatów lub rodzin któregoś z aresztowanych. Dostępu do akt dziennikarze nie mają, a bez tego trudno ocenić faktyczną wagę zeznań i rolę poszczególnych osób. Sama prokuratura nie chce nawet potwierdzić, że „Baryła” jest jej świadkiem.
Czy on twierdzi, że zeznał nieprawdę w sprawie zabójstwa Ziętary?
Wręcz przeciwnie, powiedział mi, że zeznał prawdę w prokuraturze. To dowód na to, że chce się wycofać pod wpływem jakichś obaw. Zdarza się, że świadkowie, ludzie o przestępczej przeszłości wycofują swoje zeznania, ale mówią zwykle, że się pomylili. A ten człowiek nie zaprzecza temu co mówił. Jego decyzja jest wyraźnie motywowana obawami.
„Baryła” powiedział panu, że prokuratura może mieć problem bez jego zeznań. Z drugiej strony prokurator Piotr Kosmaty dla „Głosu Wielkopolski” stwierdził, że materiał dowodowy opiera się na zeznaniach szeregu świadków, które się wzajemnie uzupełniają.
Nie wyobrażam sobie, żeby materiał dowodowy tworzyły zeznania tylko jednego świadka. Gdyby nie było ich więcej, nie doszłoby do aresztowań i do podtrzymanych decyzji o aresztowaniach. W sytuacji, gdy jest zeznanie tylko jednego świadka, sądy rzadko kiedy podejmują decyzję o aresztowaniu. Natomiast trudno stwierdzić czy bez zeznań Macieja B. prokuratura jest w stanie rozwiązać tę sprawę, to tylko kwestia domysłów.
Prokuratura dzisiaj zdecydowała o zwolnieniu z aresztu dwóch podejrzanych - byłych ochroniarzy Elektromisu. Jak pan to ocenia.
Nieoficjalnie wiadomo, że przyczyną jest wycofywanie się świadków. Przypuszczam, że w takiej sytuacji prokuratura nie miała innego wyjścia jak tylko uchylić areszty. Obawiam się, że są to symptomy początku końca śledztwa, i że może ono zostać umorzone.
Wprost.pl
Krzysztof M. Kaźmierczak: Gdy rozmawiał ze mną odniosłem wrażenie, że się boi. A przecież to człowiek, na którego organizowano wcześniej zamachy, strzelano do niego. Jeśli stwierdził, że jego życie może być zagrożone, to musi to bardzo poważnie odbierać.
Czy śledztwo może znowu utknąć w martwym punkcie?
Jeśli zeznania tego świadka mają kluczowe znaczenie dla sprawy to jego wycofanie może bardzo przeszkodzić prokuraturze. Oczywiście sąd może wziąć pod uwagę, że ktoś coś wcześniej powiedział, a później się z tego wycofał, ale zmiana stanowiska świadka bardzo osłabia argumentację prokuratury.
Baryła jest głównym świadkiem w Krakowie.
Tak napisała „Gazeta Wyborcza” – według mnie nie w oparciu o informacje od prokuratury, ale od adwokatów lub rodzin któregoś z aresztowanych. Dostępu do akt dziennikarze nie mają, a bez tego trudno ocenić faktyczną wagę zeznań i rolę poszczególnych osób. Sama prokuratura nie chce nawet potwierdzić, że „Baryła” jest jej świadkiem.
Czy on twierdzi, że zeznał nieprawdę w sprawie zabójstwa Ziętary?
Wręcz przeciwnie, powiedział mi, że zeznał prawdę w prokuraturze. To dowód na to, że chce się wycofać pod wpływem jakichś obaw. Zdarza się, że świadkowie, ludzie o przestępczej przeszłości wycofują swoje zeznania, ale mówią zwykle, że się pomylili. A ten człowiek nie zaprzecza temu co mówił. Jego decyzja jest wyraźnie motywowana obawami.
„Baryła” powiedział panu, że prokuratura może mieć problem bez jego zeznań. Z drugiej strony prokurator Piotr Kosmaty dla „Głosu Wielkopolski” stwierdził, że materiał dowodowy opiera się na zeznaniach szeregu świadków, które się wzajemnie uzupełniają.
Nie wyobrażam sobie, żeby materiał dowodowy tworzyły zeznania tylko jednego świadka. Gdyby nie było ich więcej, nie doszłoby do aresztowań i do podtrzymanych decyzji o aresztowaniach. W sytuacji, gdy jest zeznanie tylko jednego świadka, sądy rzadko kiedy podejmują decyzję o aresztowaniu. Natomiast trudno stwierdzić czy bez zeznań Macieja B. prokuratura jest w stanie rozwiązać tę sprawę, to tylko kwestia domysłów.
Prokuratura dzisiaj zdecydowała o zwolnieniu z aresztu dwóch podejrzanych - byłych ochroniarzy Elektromisu. Jak pan to ocenia.
Nieoficjalnie wiadomo, że przyczyną jest wycofywanie się świadków. Przypuszczam, że w takiej sytuacji prokuratura nie miała innego wyjścia jak tylko uchylić areszty. Obawiam się, że są to symptomy początku końca śledztwa, i że może ono zostać umorzone.
Wprost.pl