Dmytro Jarosz, lider Prawego Sektora, zaproponował wysadzenie terminali na lotnisku w Doniecku. Pomysł nie został pozytywnie przyjęty przez ukraińskich sztabowców. O sytuacji Jarosz opowiedział w wywiadzie dla telewizji Hromadske TV, krytykując sposób prowadzenia wojny przez generałów - podaje TVN 24.
- Jeśli batalionowo-taktyczna grupa szturmowa przeprowadzi specjalną operację, poprzedzoną przygotowaniem artyleryjskim, to możemy normalnie wejść do terminalu, podciągnąć oddział inżynieryjny, nawet poległych zabrać, wycofać się, zaminować i wysadzić wszystko - miał zaproponować Jarosz dowódcom walczącym na donieckim lotnisku. - Lotnisko nadal w pełni kontrolujemy, a te terminale nikomu do niczego nie są potrzebne w takim stanie. Ale nasi generałowie myślą inaczej - powiedział Jarosz w wywiadzie.
- Kiedy tam jechałem, zostałem ranny. Dobrze, że to się stało, bo sam bym jednemu generałowi własnymi rękami strzelił - dodał Jarosz. Jak dodał przywódca Prawego Sektora, dowództwo ukraińskie jest oderwane od rzeczywistości oraz nie wyciąga wniosków z porażek.
TVN 24
- Kiedy tam jechałem, zostałem ranny. Dobrze, że to się stało, bo sam bym jednemu generałowi własnymi rękami strzelił - dodał Jarosz. Jak dodał przywódca Prawego Sektora, dowództwo ukraińskie jest oderwane od rzeczywistości oraz nie wyciąga wniosków z porażek.
TVN 24