Rektor prof. Franciszek Ziejka zobowiązał ponad 3 tysiące zatrudnionych na UJ naukowców, by napisali, gdzie dodatkowo pracują i ile godzin w tygodniu im to zajmuje. Rektor chce wiedzieć także, jakie stanowisko lub funkcję piastują w innych szkołach wyższych pracownicy UJ.
Części naukowców nie podoba się taka forma wypytywania ich o dodatkowe zatrudnienie.
Tymczasem prof. Ziejka podkreśla, że postępuje zgodnie z prawem, a ustawa o szkolnictwie wyższym nakłada na niego obowiązek, aby wiedział, gdzie dorabiają jego podwładni.
"Ankieta ta ma wyłącznie charakter informacyjny, a nie restrykcyjny" - powiedział prof. Ziejka. Dodał, że rektorzy innych polskich uczelni, np. Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej już dawno podobne dane zebrali. "Nikogo nie będę stawiał pod pręgierzem, ale musimy tę wiedzę zdobyć. Pomoże to przede wszystkim dziekanom i dyrektorom instytutów prowadzić odpowiednią politykę" - podkreślił rektor.
25 czerwca tego roku Senat UJ przyjął Akademicki Kodeks Wartości. Wśród wartości tych znalazła się lojalność wobec uczelni, która powinna się przejawiać m.in. w budowaniu jej prestiżu. Senat nie wyraził zgody, aby pracownicy UJ brali udział w "promowaniu ośrodków akademickich, będących dla nich miejscem dodatkowego zatrudnienia".
W przyjętej uchwale zaznaczono, że profesorowie zatrudnieni w UJ nie mogą prowadzić zajęć w innych krakowskich szkołach wyższych, publicznych i prywatnych, na kierunkach identycznych z tymi, jakie są prowadzone w ich macierzystej uczelni. Nie powinni też pełnić funkcji rektorów i dziekanów w takich szkołach. Do końca najbliższego semestru zimowego mają wybrać: UJ czy inne krakowskie uczelnie.
rp, pap