- Jestem premierem od czterech miesięcy. W tym czasie była kampania samorządowa, szczyt klimatyczny, strajk lekarzy, strajk górników, sprawa transportowców, frankowicze, rolnicy, konwencja, a ja konsekwentnie realizuję obietnice z mojego exposé, prowadzę aktywną politykę zagraniczną i dbam o to, by Polska gospodarka dalej się rozwijała - przekonywała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" premier Ewa Kopacz.
Kopacz odniosła się w ten sposób do sondażu CBOS, z którego wynika iż w stosunku do grudnia odsetek zwolenników rządu spadł o 8 proc.
- Żaden sondaż mnie nie wystraszy, kiedy trzeba się będzie bić o wolność dla obywateli. Nikt z nas nie rodzi się premierem. Dajmy sobie czas. Po moich czterech miesiącach w roli marszałka Sejmu nie było zachwytów. Ale po trzech i pół roku oceny były dla mnie przychylne - tłumaczyła.
Kopacz podkreśliła też, że Platforma Obywatelska będzie szukać błędów w sobie. - A nie u politycznych przeciwników, w Opatrzności czy sytuacji geopolityczne - dodała.
Pytana o to, czy jej apele o zakończenie wojny polsko-polskiej były szczere Kopacz powiedziała, że wierzyła, iż coś może się zmienić. - Można mnie uważać za pierwszą naiwną, ale wierzyłam, że Kaczyński, który podchodzi do Tuska, podaje mu rękę i mówi: "Nie wierz, że cię nienawidzę", rzeczywiście tak myśli. Okazało się, że niewiele czasu trzeba było, by wyszła z niego prawdziwa natura - stwierdziła.
Kopacz oceniła, że przekonanie większości sejmowej do konwencji przeciw przemocy, to jej osobisty sukces. - Przemoc nie jest ani lewicowa, ani prawicowa. Konwencja nie walczy z religią, Kościołem czy tradycją. Walczy z przemocą - zaznaczyła.
- Długo przekonywałam ponad 60 posłów grupy konserwatywnej. Tylko trzy osoby zagłosowały przeciw, pięć się wstrzymało. To duży sukces. Nikt nie zostanie ukarany. Nie chciałam dyscypliny klubowej. Powiedziałam, że albo jesteśmy jedną drużyną, która wie, jak w tej słusznej sprawie głosować, albo nie - i ocenią was wyborcy. Podziękowałam posłom, że zachowali się odpowiedzialnie - dodała.
"Gazeta Wyborcza"
- Żaden sondaż mnie nie wystraszy, kiedy trzeba się będzie bić o wolność dla obywateli. Nikt z nas nie rodzi się premierem. Dajmy sobie czas. Po moich czterech miesiącach w roli marszałka Sejmu nie było zachwytów. Ale po trzech i pół roku oceny były dla mnie przychylne - tłumaczyła.
Kopacz podkreśliła też, że Platforma Obywatelska będzie szukać błędów w sobie. - A nie u politycznych przeciwników, w Opatrzności czy sytuacji geopolityczne - dodała.
Pytana o to, czy jej apele o zakończenie wojny polsko-polskiej były szczere Kopacz powiedziała, że wierzyła, iż coś może się zmienić. - Można mnie uważać za pierwszą naiwną, ale wierzyłam, że Kaczyński, który podchodzi do Tuska, podaje mu rękę i mówi: "Nie wierz, że cię nienawidzę", rzeczywiście tak myśli. Okazało się, że niewiele czasu trzeba było, by wyszła z niego prawdziwa natura - stwierdziła.
Kopacz oceniła, że przekonanie większości sejmowej do konwencji przeciw przemocy, to jej osobisty sukces. - Przemoc nie jest ani lewicowa, ani prawicowa. Konwencja nie walczy z religią, Kościołem czy tradycją. Walczy z przemocą - zaznaczyła.
- Długo przekonywałam ponad 60 posłów grupy konserwatywnej. Tylko trzy osoby zagłosowały przeciw, pięć się wstrzymało. To duży sukces. Nikt nie zostanie ukarany. Nie chciałam dyscypliny klubowej. Powiedziałam, że albo jesteśmy jedną drużyną, która wie, jak w tej słusznej sprawie głosować, albo nie - i ocenią was wyborcy. Podziękowałam posłom, że zachowali się odpowiedzialnie - dodała.
"Gazeta Wyborcza"