Chętnie oddaję się różnym aktywnościom fizycznym” – odpowiada na pytanie o hobby Christian Grey. To początek filmu. Reżyserka Sam Taylor- -Johnson świadomie podsyca oczekiwania widzów. Obserwuje detale: wiązanie krawata, zapinanie pasów w samochodzie i w helikopterze (a jakże!), usta dziewczyny, która przygryza szary ołówek z napisem „Grey”. Bawi się fantazją milionów odbiorców kultury masowej. Bo przecież o ekscesach bohaterów powieści słyszeli wszyscy. – Nie wiem, gdzie musiałbym żyć, żeby nie kojarzyć tej książki – mówi Jamie Dornan, odtwórca roli młodego miliardera, który poczciwą studentkę ostatniego roku literatury angielskiej (w dodatku dziewicę) wprowadza w świat perwersji. „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, podobnie jak kolejne dwie części powieści E.L.James, to jeden z największych fenomenów współczesnej popkultury. Filmowej adaptacji prasa towarzyszyła na każdym kroku, kompletowanie obsady stało się medialnym serialem. W internecie krążyły plotki, mówiło się o 20 minutach ostrych momentów na ekranie, w mediach rozgorzały dyskusje o seksie sado-maso, ulubionej formie aktywności fizycznej bohatera. „To była taka mała beatlemania” – opisuje pierwszy pokaz dla fanów reżyserka. Niezależnie od jakości filmu i „pewnej takiej nieśmiałości” w kluczowych scenach debaty wokół „Pięćdziesięciu twarzy Greya” zmienią seksualną wyobraźnię masowego widza. Współczesny Kopciuszek długo nie wyzwoli się z taśmy izolacyjnej i sznura, którymi związała go E.L. James.
PROZA FANKI
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.