Andrzej Biernat, minister sportu, twierdzi, że "nigdy w życiu nie wziął od nikogo łapówki". Świadczenia majątkowe polityka bada CBA. - Nie mam powodu do dymisji - dodał na antenie TVN 24, podkreślając, że z żoną pracują i zarabiają "dosyć sporo jak na polskie warunki".
- To nie jest nagły przypływ. Oboje z żoną pracujemy od lat, potrafimy oszczędzać pieniądze i tu nie ma nic zdrożnego. Zarabiamy dosyć sporo jak na polskie warunki - powiedział Andrzej Biernat. Dodał, że zarabia ok. 140 tys. netto, zaś jego żona ok. 60 tys. netto. - Jest to kwota, która być może na wielu robi wrażenie, chociaż w publikacjach pojawia się raz, że zarabiam bardzo wiele, a drugi raz, że zarabiam bardzo mało - stwierdził minister.
Biernat zapewnił też, że jego oświadczenia majątkowe są dostępne od lat i nie ma nic do ukrycia.
Nieoficjalnie wiadomo, że CBA nie może się doliczyć, skąd minister wziął pieniądze na czarnego Range Rovera Evoque. Auto, w zależności od modelu, mogło kosztować od 200 do 320 tys. złotych. Minister tłumaczył, że samochód kupił w połowie na kredyt, w połowie z oszczędności ze sprzedaży starego samochodu. - Auto kosztowało dokładnie 215 tys. złotych. Mam w kieszeni fakturę, mogę ją przynieść i pokazać publicznie - powiedział Biernat.
TVN 24
Biernat zapewnił też, że jego oświadczenia majątkowe są dostępne od lat i nie ma nic do ukrycia.
Nieoficjalnie wiadomo, że CBA nie może się doliczyć, skąd minister wziął pieniądze na czarnego Range Rovera Evoque. Auto, w zależności od modelu, mogło kosztować od 200 do 320 tys. złotych. Minister tłumaczył, że samochód kupił w połowie na kredyt, w połowie z oszczędności ze sprzedaży starego samochodu. - Auto kosztowało dokładnie 215 tys. złotych. Mam w kieszeni fakturę, mogę ją przynieść i pokazać publicznie - powiedział Biernat.
TVN 24