Jim Carrey miał pojawić się na tzw. czeskich Oscarach, czyli gali wręczenia Czeskich Lwów. Byli o tym przekonani organizatorzy, z którymi mieli się skontaktować współpracownicy aktora. Carrey pojawił się na scenie, ale szybko okazało się, że to oszust - podaje TVN 24.
Uroczystość w filharmonii Rudolfinum w Pradze była transmitowana na żywo przez czeską telewizję. "Carreya" przywitano oklaskami, mężczyzna pomachał publiczności, obsypał się złotym konfetti i zszedł ze sceny. Mimo tego, że fani zauważyli pomyłkę, organizatorzy twierdzili, że na gali pojawił się prawdziwy Jim Carrey.
- Wiedziałem wcześniej, że ma wyjść na scenę, ale nie wiedziałam, co ma robić - powiedziała prowadząca galę Lucie Vyborna. - Pojawił się na chwilę i ludzie nie mieli szansy, by go rozpoznać. Słyszałam jak mówili, że to był sobowtór, ale mogę powiedzieć, że to nieprawda. To był on - dodała.
Reżyser wydarzenia, Jan Svarak, uważa, że wszystko było "skomplikowaną mistyfikacją". - Bardzo mi przykro - stwierdził.
Oszust, któremu nie zapłacono żadnych pieniędzy, nie został jeszcze zdemaskowany. "Zobaczcie, jestem bardziej interesujący niż Oscary" - napisał na Twitterze prawdziwy Jim Carrey.
TVN 24
- Wiedziałem wcześniej, że ma wyjść na scenę, ale nie wiedziałam, co ma robić - powiedziała prowadząca galę Lucie Vyborna. - Pojawił się na chwilę i ludzie nie mieli szansy, by go rozpoznać. Słyszałam jak mówili, że to był sobowtór, ale mogę powiedzieć, że to nieprawda. To był on - dodała.
Reżyser wydarzenia, Jan Svarak, uważa, że wszystko było "skomplikowaną mistyfikacją". - Bardzo mi przykro - stwierdził.
Oszust, któremu nie zapłacono żadnych pieniędzy, nie został jeszcze zdemaskowany. "Zobaczcie, jestem bardziej interesujący niż Oscary" - napisał na Twitterze prawdziwy Jim Carrey.
TVN 24