18 lipca nic nie zapowiadało, że lot SR 3436 z Zurychu do Warszawy będzie przebiegał nieprawidłowo
Opóźnienie odlotu wyniosło 50 minut, co jest normą tego lata. Na pokładzie samolotu znajdowali się między innymi szefowie dwóch największych firm inwestujących w naszym kraju miliardy franków w handel i bankowość. Wracali po weekendzie do swych warszawskich biur. Tuż nad Warszawą samolot zaczął zawracać. Wieża kontrolna Warszawa-Okęcie odmówiła jego przyjęcia. Pogoda była doskonała. "Obsługa naziemna zakończyła swą pracę o 23.00" - zakomunikowano pasażerom. Tej nocy przyjęto jednak i wyekspediowano na Okęciu kilka lotów czarterowych.
Loty czarterowe rozliczane są na zasadach innych niż planowe. Obsługiwane są przez głośne, zabierające po kilkuset turystów samoloty McDonnel i Boeing. Rejs z Zurychu obsługiwany był tego dnia przez niewielki, wyjątkowo cichy, dwusilnikowy samolot Jumbolino. Był to lot zaplanowany - bez ekstra zysków dla obsługi portu.
Samolot SR 3436 skierowano do Krakowa. Poza biznesmenami, którzy być może dopiero wówczas poznali uroki podróżowania po polskich drogach autobusem do Warszawy przez sześć godzin, byli także turyści pragnący poznać Polskę, osoby niepełnosprawne i matki z niemowlętami. Obsługa Międzynarodowego Portu Lotniczego w Krakowie, zarządzanego przez tę samą co Okęcie dyrekcję, nie przekazała im choćby zdawkowych przeprosin.
Tego lata obsługa wszystkich portów lotniczych Europy odczuwa zmianę korytarzy lotniczych nad kontynentem, jaka nastąpiła w lutym. Zamiast poprawić sytuację, zagmatwała ona tylko procedury uzyskiwania zgody na przelot korytarzami. Lot z Zurychu, opóźniony o 50 minut, nie był więc czymś nietypowym. Dodatkowym czynnikiem jest wciąż rosnący ruch lotniczy. Najgorzej jest w rejonie
Na przełomie lipca i sierpnia bałagan w ruchu lotniczym nad Europą osiągnie apogeum
Morza Śródziemnego - samoloty z Barcelony, Nicei, Mediolanu i tunezyjskiej Dżarby opóźnione są tego lata zwykle o dwie, trzy godziny. Wiosną, jeszcze w czasie trwania konfliktu bałkańskiego, loty z Mediolanu, Aten, Rzymu bądź Kairu opóźnione były nawet o sześć godzin. Następnego dnia po festiwalu filmowym w Cannes opóźnienia w odlotach samolotów rejsowych z Nicei sięgały pięciu godzin (lotnisko sparaliżowały awionetki), podobnie było po canneńskim festiwalu reklamy. Pasażerów podróżujących z Nicei do Warszawy, na których nie czekały już samoloty we Frankfurcie i Monachium, kierowano przez Wiedeń, Sztokholm bądź Kopenhagę. Opóźnienie dotyka każdą bez wyjątku linię lotniczą; nocleg i przejazd do hotelu w takich wypadkach gwarantuje z reguły tylko taka, której zależy na dobrej reputacji. Powinniśmy o tym pamiętać już przy zakupie biletu.
Tego lata z Lazurowego Wybrzeża można się sprawniej wydostać, korzystając z kolei TGV i połączeń lotniczych przez Paryż. Z Hiszpanii należy wracać przez... Skandynawię. Z Alp - przez Zurych bądź Berlin. Połączenia najkrótsze okazują się dla turystów najbardziej uciążliwe. Trudno się dziwić, jeśli z jednego pasa Costa del Sol w ciągu godziny powinno wystartować niemal trzydzieści maszyn, z Palma de Mallorca co minutę odlatuje samolot, a zwielokrotniona liczba czarterów utrudnia pracę wszystkich portów lotniczych w rejonach turystycznej ekspansji. Rozbudowa lotnisk jest możliwa tylko wówczas, gdy nie są one położone w centrach miast lub nad morzem. Jak zresztą bezkolizyjnie przeprowadzić obok siebie dziesiątki maszyn?
Na przełomie lipca i sierpnia bałagan w ruchu lotniczym osiągnie apogeum - wtedy bowiem Europejczycy wracają bądź wybierają się na urlopy. Omijając zatłoczone do granic przyzwoitości autostrady, tłoczą się na lotniskach. Wybierają tani lotniczy transport wakacyjny (poradnik "Sztuka latania" o tym, jak wybierać najtańsze taryfy, publikowaliśmy w numerze 28.). Szefowie portów lotniczych w Amsterdamie i Frankfurcie już dziś przepraszają za mogące wystąpić utrudnienia w podróżowaniu. Na lepszych lotniskach organizowane są nawet place zabaw dla dzieci i pracownie komputerowe dla młodzieży - z bezpłatnym podłączeniem do Internetu. Serwowane są posiłki i napoje.
Okęcie za nic nie przeprasza. Lot SR 3436 z Zurychu miał być - w ocenie portu - nauczką dla zagranicznej linii lotniczej, która za późno poinformowała centralę w Warszawie o opóźnieniu. Chcąc zabrać jak najwięcej pasażerów, po raz kolejny czekała, także na tych, którzy z półtora- godzinnym opóźnieniem odlecieli z Barcelony. Na polityce portu lotniczego wobec cichego jumbolino z Zurychu nie ucierpiała jednak linia lotnicza, lecz pasażerowie, w większości obcokrajowcy wracający po weekendzie rejsowym lotem do swych firm w Polsce. O ile mogą wybierać linię lotniczą, o tyle nie są w stanie ominąć Okęcia. Przez nie wiedzie polska droga do Europy?
Loty czarterowe rozliczane są na zasadach innych niż planowe. Obsługiwane są przez głośne, zabierające po kilkuset turystów samoloty McDonnel i Boeing. Rejs z Zurychu obsługiwany był tego dnia przez niewielki, wyjątkowo cichy, dwusilnikowy samolot Jumbolino. Był to lot zaplanowany - bez ekstra zysków dla obsługi portu.
Samolot SR 3436 skierowano do Krakowa. Poza biznesmenami, którzy być może dopiero wówczas poznali uroki podróżowania po polskich drogach autobusem do Warszawy przez sześć godzin, byli także turyści pragnący poznać Polskę, osoby niepełnosprawne i matki z niemowlętami. Obsługa Międzynarodowego Portu Lotniczego w Krakowie, zarządzanego przez tę samą co Okęcie dyrekcję, nie przekazała im choćby zdawkowych przeprosin.
Tego lata obsługa wszystkich portów lotniczych Europy odczuwa zmianę korytarzy lotniczych nad kontynentem, jaka nastąpiła w lutym. Zamiast poprawić sytuację, zagmatwała ona tylko procedury uzyskiwania zgody na przelot korytarzami. Lot z Zurychu, opóźniony o 50 minut, nie był więc czymś nietypowym. Dodatkowym czynnikiem jest wciąż rosnący ruch lotniczy. Najgorzej jest w rejonie
Na przełomie lipca i sierpnia bałagan w ruchu lotniczym nad Europą osiągnie apogeum
Morza Śródziemnego - samoloty z Barcelony, Nicei, Mediolanu i tunezyjskiej Dżarby opóźnione są tego lata zwykle o dwie, trzy godziny. Wiosną, jeszcze w czasie trwania konfliktu bałkańskiego, loty z Mediolanu, Aten, Rzymu bądź Kairu opóźnione były nawet o sześć godzin. Następnego dnia po festiwalu filmowym w Cannes opóźnienia w odlotach samolotów rejsowych z Nicei sięgały pięciu godzin (lotnisko sparaliżowały awionetki), podobnie było po canneńskim festiwalu reklamy. Pasażerów podróżujących z Nicei do Warszawy, na których nie czekały już samoloty we Frankfurcie i Monachium, kierowano przez Wiedeń, Sztokholm bądź Kopenhagę. Opóźnienie dotyka każdą bez wyjątku linię lotniczą; nocleg i przejazd do hotelu w takich wypadkach gwarantuje z reguły tylko taka, której zależy na dobrej reputacji. Powinniśmy o tym pamiętać już przy zakupie biletu.
Tego lata z Lazurowego Wybrzeża można się sprawniej wydostać, korzystając z kolei TGV i połączeń lotniczych przez Paryż. Z Hiszpanii należy wracać przez... Skandynawię. Z Alp - przez Zurych bądź Berlin. Połączenia najkrótsze okazują się dla turystów najbardziej uciążliwe. Trudno się dziwić, jeśli z jednego pasa Costa del Sol w ciągu godziny powinno wystartować niemal trzydzieści maszyn, z Palma de Mallorca co minutę odlatuje samolot, a zwielokrotniona liczba czarterów utrudnia pracę wszystkich portów lotniczych w rejonach turystycznej ekspansji. Rozbudowa lotnisk jest możliwa tylko wówczas, gdy nie są one położone w centrach miast lub nad morzem. Jak zresztą bezkolizyjnie przeprowadzić obok siebie dziesiątki maszyn?
Na przełomie lipca i sierpnia bałagan w ruchu lotniczym osiągnie apogeum - wtedy bowiem Europejczycy wracają bądź wybierają się na urlopy. Omijając zatłoczone do granic przyzwoitości autostrady, tłoczą się na lotniskach. Wybierają tani lotniczy transport wakacyjny (poradnik "Sztuka latania" o tym, jak wybierać najtańsze taryfy, publikowaliśmy w numerze 28.). Szefowie portów lotniczych w Amsterdamie i Frankfurcie już dziś przepraszają za mogące wystąpić utrudnienia w podróżowaniu. Na lepszych lotniskach organizowane są nawet place zabaw dla dzieci i pracownie komputerowe dla młodzieży - z bezpłatnym podłączeniem do Internetu. Serwowane są posiłki i napoje.
Okęcie za nic nie przeprasza. Lot SR 3436 z Zurychu miał być - w ocenie portu - nauczką dla zagranicznej linii lotniczej, która za późno poinformowała centralę w Warszawie o opóźnieniu. Chcąc zabrać jak najwięcej pasażerów, po raz kolejny czekała, także na tych, którzy z półtora- godzinnym opóźnieniem odlecieli z Barcelony. Na polityce portu lotniczego wobec cichego jumbolino z Zurychu nie ucierpiała jednak linia lotnicza, lecz pasażerowie, w większości obcokrajowcy wracający po weekendzie rejsowym lotem do swych firm w Polsce. O ile mogą wybierać linię lotniczą, o tyle nie są w stanie ominąć Okęcia. Przez nie wiedzie polska droga do Europy?
Więcej możesz przeczytać w 31/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.