Skaner

Dodano:   /  Zmieniono: 

Mobbing i molestowanie. Będą zmiany w prawie

Przegląd prawa w zakresie ochrony przed molestowaniem seksualnym w pracy zapowiada minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. Minister zorganizuje też spotkanie z główną inspektor pracy, pełnomocniczką rządu ds. równego traktowania, a także ministrem sprawiedliwości. Rozmowę w takim gronie postulowała wcześniej wicemarszałek sejmu Wanda Nowicka. Nowicka chce też powołania międzyresortowego zespołu, który będzie dbał m.in. o należytą ochronę ofiar molestowania. – To konieczne, żeby pewne standardy zostały wypracowane na poziomie rządowym – mówi nam wicemarszałek. To wynik publikacji „Wprost”, w których opisaliśmy przypadki molestowania i mobbingu w „Faktach” TVN. W sprawie mobbingu z konkretną propozycją rozwiązań wystąpiło Ministerstwo Sprawiedliwości, które zastanawia się nad wpisaniem mobbingu do Kodeksu karnego. – To jest moment, aby w publicznej dyskusji się nad tym zastanowić – uważa wiceminister sprawiedliwości Wojciech Węgrzyn. Resort powraca w ten sposób do odrzuconego w 2011 r. projektu ówczesnej pełnomocniczki ds. równego traktowania Elżbiety Radziszewskiej. – Gdy w Kodeksie karnym będzie wpisana jasna definicja mobbingu, ofiarom będzie łatwiej dochodzić swoich praw. Przepis będzie wyraźnym sygnałem dla firm i urzędów, że z mobbingiem w miejscu pracy należy skutecznie walczyć – tłumaczy nam obecna wicemarszałek Sejmu Radziszewska. Gdy próbowała przeforsować swój projekt cztery lata temu, sprzeciwiła się mu rządowa komisja kodyfikacyjna. – Odmówiono mi. Powiedziano, że nie teraz

– tłumaczy. Wicemarszałek Sejmu popiera pomysł Ministerstwa Sprawiedliwości, by do projektu powrócić. – Ja tę walkę zaczęłam sześć lat temu. W miej scu pracy i w naszym życiu zawodowym dzieje się wiele złych rzeczy. Zbyt często mamy do czynienia z molestowaniem i mobbingiem. Zrobiłam wszystko, żeby wprowadzić dobrą ustawę dotyczącą dyskryminacji w miejscu pracy. I to się udało. Nie udało mi się wprowadzić odpowiednich przepisów dotyczących sprawców mobbingu. Mam nadzieję, że teraz się to zmieni – dodaje. Elżbieta Radziszewska widzi potrzeby zmian w prawie dotyczącym mobbingu. Za wystarczające uważa rozwiązania chroniące przed molestowaniem w pracy. – Tu prawo twardo stoi po stronie ofiary – tłumaczy. Czym różni się sytuacja ofiary molestowania od sytuacji ofiary mobbingu? Jako przykład posłanka PO podaje opisywaną przez nas sprawę szefa "Faktów" TVN. – Przy sprawie Kamila Durczoka wszyscy mówią o domniemaniu niewinności. To nie do końca prawda. To jest prawda przy mobbingu. Przy molestowaniu seksualnym jest inaczej. Od 2010 r., kiedy wprowadziłam ustawę wdrażającą dyrektywy unijne, molestowanie jest dyskryminacją podlegającą innym zasadom prawnym i nie ma już domniemania niewinności. Tu jest domniemanie winy. Jeśli ofiara uprawdopodobniła molestowanie, to sprawca musi udowodnić, że jest niewinny – wyjaśnia Radziszewska. Czy rządowe projekty mają szansę na poparcie opozycji? Nie wyklucza tego poseł PiS mecenas Bartosz Kownacki.

Olga Wasilewska

PLUS/MINUS

Metro gotowe

Są już wszystkie pozwolenia, więc Warszawa wkrótce będzie miała do dyspozycji drugą linię metra.

Maturzyści nie tacy źli

Jak podała „Rz”, z utajnionych badań wynika, że błędy przy sprawdzaniu matur robi nawet przeszło 90 proc. egzaminatorów.

LICZBA TYGODNIA

3034 zł. Tyle rocznie każdy z kierowców traci przez korki

CYTAT TYGODNIA

Bronisław Komorowski jest człowiekiem, który jest żywy. Robert Tyszkiewicz, szef sztabu Bronisława Komorowskiego.

Tylko w Wiedniu

Jeśli żyć dobrze, to tylko w Wiedniu. Austriacka stolica szósty raz z rzędu znalazła się na szczycie rankingu miast. Stawkę zamyka Bangkok. Zestawienie uwzględnia czynniki takie jak: stabilizacja polityczna, system zdrowia, oświata, transport, rekreacja oraz przestępczość. Tu dobrze wypadają miasta szwajcarskie i niemieckie. Nie zabrakło też w nim polskiego akcentu. Jedno z naszych najatrakcyjniejszych miast, Wrocław, znalazło się jednak dopiero w połowie stawki, aż na 100. miejscu. IS

Kobiety i pieniądze

Panie znacznie lepiej zarządzają swoimi wydatkami oraz zobowiązaniami i rozważniej je planują – tak wynika z analizy przeprowadzonej przez TNS Polska. Blisko połowa (47 proc.) badanych pań twierdzi, że planuje swoje wydatki bardzo dokładnie i wie, co dzieje się z ich pieniędzmi. Wśród panów odsetek ten wynosi zaledwie 38 proc. Panie też lepiej planują wydatki. Aż 61 proc. Polek zadeklarowało natychmiastowe regulowanie najważniejszych miesięcznych zobowiązań.

Biorą, ale nie wpisują

Czy polscy samorządowcy ukrywają dochody za pracę w Unii Europejskiej? W oświadczeniach majątkowych włodarzy miast nie ma prawie śladu, że otrzymują oni pieniądze z Brukseli za obecność na posiedzeniach Komitetu Regionów UE. To zgromadzenie samorządowców z całej Europy. Kilka razy w roku rząd wysyła tam włodarzy miast, marszałków województw i radnych. Są wśród nich: Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego, prezydent Gdańska Paweł Adamowicz czy Adam Jarubas, marszałek świętokrzyski i kandydat PSL na prezydenta. Za każdy dzień posiedzenia (trwającego dwa-trzy dni) dostają oni 303 euro diety plus zwrot za bilet lotniczy lub 330 euro kilometrówki, jeśli podróżują samochodem. Ta kwota powinna być wpisana do oświadczeń majątkowych. A nie jest. Zapytaliśmy Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego, dlaczego oświadczenie majątkowe Adama Struzika nie uwzględnia wyjazdów do Brukseli. – Marszałkowie nie mają takich pozycji w oświadczeniach, ponieważ to nie jest dochód, ale pokrycie kosztów uczestnictwa w sesjach – odpowiedziała rzeczniczka prasowa Marta Milewska. Innego zdania jest jednak Fundacja Batorego, która monitoruje przejrzystość życia publicznego. – W oświadczeniu majątkowym w punkcie 8. jest rubryka „inne dochody”. Wpisuje się do niej wszystkie dochody, które nie zostały wpisane we wcześniejszych punktach tego oświadczenia – mówi Grażyna Czubek, która pracuje przy programie „Odpowiedzialne Państwo”.

Jak tłumaczą swoje oświadczenia majątkowe inni delegaci? Rzecznik prezydenta Gdańska Antoni Pawlak mówi, że ustawa o samorządzie gminnym nie wskazuje, że diety trzeba wpisywać do oświadczeń, a według ustawy o podatku dochodowym diety są nieopodatkowane. Podobną argumentację przedstawia rzeczniczka Adama Jarubasa. – Kwoty diet i zwrotu kosztów podróży nie są uwzględniane w oświadczeniu majątkowym, ponieważ nie mają one charakteru dochodu, lecz są refundacją poniesionych kosztów – uważa Iwona Sinkiewicz-Potaczała.

Nie zgadza się z tym Fundacja Batorego i wskazuje, że niewpisanie wszystkich dochodów wypacza sens obowiązku wypełniania oświadczeń majątkowych i jest równoznaczne z naruszeniem prawa. – Oświadczenie majątkowe jest narzędziem służącym przejrzystości oraz prewencji korupcji i należy wpisywać do niego wszystkie dochody, trzeba wykazać wszystkie przepływy finansowe. Niewpisanie do oświadczenia danych o dochodach jest złamaniem prawa – mówi Grażyna Czubek z Fundacji Batorego. Oświadczenia majątkowe wywołują kontrowersje od lat. Wystarczy wspomnieć, że w polskim prawie jest 14 różnych wzorów oświadczeń majątkowych, a przepisy są rozproszone w sześciu ustawach. W zeszłym roku były minister sprawiedliwości Marek Biernacki przygotował projekt, który miał ten bałagan uporządkować i wprowadzić jednoznaczne reguły. Nad projektem zapadła jednak cisza.

Cezary Bielakowski

Plotki nie biorą się znikąd

Coraz większe dyskusje wzbudza opisana na łamach "WPROST" sprawa Kamila Durczoka. Tematowi poświęcony był m.in. program „Tomasz Lis na żywo”, którego niemal wszyscy goście chwalili „Wprost” za podjęcie ważnego społecznie tematu molestowania i mobbingu w pracy. Profesor Magdalena Środa, filozofka i feministka, mówiła, że pozostałe media nie miały odwagi go podjąć, choć był on znany w środowisku dziennikarskim. – Po publikacjach „Wprost” zrobiłam mały test wśród znajomych dziennikarzy. Plotki nie biorą się znikąd, środowisko wiedziało o sprawie – mówiła. Podkreśliła, że Durczok był znany z przedmiotowego traktowania kobiet. – Do swoich programów praktycznie ich nie zapraszał – zauważyła. Jacek Żakowski, publicysta „Polityki”, tłumaczył natomiast, dlaczego bohaterki artykułów wolą pozostać anonimowe. – W naszym kraju pokutuje przekonanie, że każda słabość jest przyczyną do odczuwania wstydu. Choroba, niepowodzenie w pracy, to, że się jest ofiarą. To jest bardzo głęboko zakodowane. Ta niewiara, że jeśli poproszę o pomoc, to ją otrzymam – mówił Żakowski. Szefowa radia RDC Ewa Wanat, która tydzień temu udzieliła na ten temat wywiadu „Wprost”, powiedziała, że opisanie skandalu z udziałem znanej osoby może pomóc w przerwaniu zmowy milczenia. – To, że w aferach seksualnych występują głośne nazwiska, pomaga nagłośnić problem. Bo kogo interesuje, że pan Y molestował panią X. Interesujące jest to, że to może dotyczyć ludzi, których wszyscy znamy – uważa szefowa RDC. Prowadzący program Tomasz Lis przytoczył statystyki, które mówią, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat tylko 12 procesów o molestowanie w pracy zakończyło się wyrokiem uznającym winę sprawcy.

Milioner, złoty zegarek i fuck

W ten niewybredny sposób bohater naszej publikacji sprzed tygodnia postanowił skomentować artykuł o sobie samym. W tekście ,,Bajka o milionerze" (,,Wprost” nr 10/2015) pisaliśmy o karierze 21-letniego Piotra, przed laty ochrzczonego przez media najmłodszym polskim milionerem. Sprawa jest poważna. Poszkodowani zarzucają mu oszustwa, stalking, groźby karalne, nakłanianie do samobójstwa. Ich doniesienia bada prokuratura. Jak na razie zdążyła postawić Piotrowi pierwszy zarzut: nieprawidłowy obrót kosmetykami. Pół godziny po tym jak zdjęcie pojawiło się na Facebooku, do redakcji trafił e-mail od bohatera publikacji. ,,Skoro tak bardzo ludzie chcą wiedzieć, że miliony w tym kraju można zarabiać tylko nieuczciwie, że jestem oszustem, złodziejem i złym człowiekiem, to daj mnie na okładkę. Ale to się sprzeda, wymyślisz kolejne wypowiedzi anonimowych informatorów, nakleisz mi na gębę czarną belkę i dasz tytuł: »OD ZERA DO WIĘZIENIA – zatrważająca historia młodego hochsztaplera«” – napisał Piotr do autora tekstu. Kiedy chcieliśmy porozmawiać z bohaterem artykułu przed jego publikacją, Piotr odpowiedział, że nie rozmawia z mediami, a wywiadu udzieli nam dopiero wtedy, kiedy trafi na listę 100 najbogatszych Polaków ,,Wprost”. Tematem kariery młodego milionera zainteresowała się również ,,Gazeta Wyborcza”, która opublikowała tekst o Piotrku dzień po naszej publikacji. Temat obiegł też serwisy plotkarskie, które podkreślały informację o tym, że młody biznesmen zdążył na swojej kontrowersyjnej działalności zarobić już ponad 3 mln zł. Do prokurator Agaty Kucharskiej z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów, która prowadzi sprawę przeciwko Piotrowi, ciągle wpływają zawiadomienia od kolejnych poszkodowanych przez działalność młodego przedsiębiorcy.

Postać tygodnia. Anna Durycka

Teczka

WIEK: 23

OBYWATELSTWO: ukraińskie

ZAWÓD: księgowa (wyuczony); modelka (wykonywany)

MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Kijów i Moskwa

Chciała zostać aktorką, grać dramatyczne role. Ale nawet nie umiała odegrać miłości do Borysa ani sklecić dwóch słów. Po zabójstwie partnera zachowała zimną krew, w oczach można było przeczytać poczucie spełnionego obowiązku”. To tylko jeden z opisów 23-letniej Anny Duryckiej, które w ciągu ostatniego tygodnia opublikowały rosyjskie media. Młoda Ukrainka, partnerka Borysa Niemcowa i jedyny świadek zabójstwa lidera rosyjskiej opozycji, stała się celem informacyjnej nagonki sterowanej przez Kreml. Rosyjska propaganda sugeruje wprost, że za zabójstwem znanego opozycjonisty stoją ukraińskie służby, a z Duryckiej zrobiła główną podejrzaną o najgłośniejszy mord polityczny ostatnich lat.

Partnerka zamordowanego polityka mogła wylecieć z Rosji do Kijowa dopiero w ubiegły wtorek. Z powodu pogróżek, które dostawała, została objęta ochroną przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy. Jej rodzina ukrywa się przed dziennikarzami na wsi. Tymczasem nazwisko Duryckiej nie schodzi z pierwszych stron uzależnionych od władz rosyjskich gazet. – Dlaczego kijowska modelka nie ucierpiała podczas zamachu? – zastanawia się bardzo poczytna w Rosji „Komsomolskaja Prawda”. – Jak mogli ją wypuścić z Rosji? – oburza się dziennikarz. Tabloidy i inne gazety zaczęły szukać haków na Durycką, której zeznania mogą się okazać kluczowe w śledztwie. Dziennikarze pojechali m.in. do Białej Cerkwi, rodzinnego miasta Anny. Okazało się jednak, że partnerka polityka pochodzi z dość przeciętnej rodziny: matka jest pielęgniarką, ojciec – budowlańcem, młodszy brat chodzi do miejscowego liceum. Sama Anna uczęszczała zaś do tej samej szkoły, gdzie uczył się sławny Wadim Tituszko (lider tituszek, czyli dresiarzy, którzy za pieniądze napadali na aktywistów Majdanu). Ustalono m.in., że Anna w 2008 r. została miss szkoły. – Zawsze się podobała facetom. Od początku wiedziała, że chce zostać modelką – cytuje „Komsomolskaja Prawda” kolegów ze szkoły.

Po uzyskaniu matury wyjechała do Kijowa na Uniwersytet Ekonomiczny. Miała studiować księgowość i audyt, ale nauka jej nie interesowała. – Widywaliśmy ją tylko na pierwszym roku – mówią koledzy ze studiów. Podobno próbowała aktorstwa, w końcu została modelką. – Miała uczestniczyć w pokazach ukraińskich projektantów, ale głównie pozowała do zdjęć reklamujących kosmetyki czy bieliznę – przytaczają „Wiesti” słowa anonimowej „postaci ze środowiska”.

Rosyjskim mediom wyraźnie chodzi o to, żeby partnerkę Niemcowa pokazać jako osobę, której ambicje przewyższały możliwości. Z Niemcowem miał ją poznać Peter Listerman, który kojarzył młode dziewczyny z rosyjskimi biznesmenami. – To częsta praktyka w Kijowie, kiedy początkujące modelki, nie osiągnąwszy sukcesu na wybiegu, szukają wsparcia finansowego nadzianych biznesmenów – dodaje „Komsomolskaja Prawda”. – Pod koniec 2013 r. Anna dowiedziała się, że jest w ciąży. Naradziwszy się ze swoim kochankiem, postanowiła ją usunąć. Miesiąc później poleciała do Zurychu, gdzie w luksusowej klinice dokonano zabiegu. Wszystkie wydatki – 2,2 tys. franków – pokrył Niemcow – podaje LifeNews, cytowany niemal przez wszystkie rosyjskie serwisy.

Plotki na temat córki stanowczo dementuje matka dziewczyny. – Ania nie wiązała się z Borysem dla pieniędzy. Była pewna, że to miłość jej życia. Wiedzieliśmy o ich związku – mówiła Inna Durycka w wywiadzie dla ukraińskiej telewizji TSN.

W feralny piątek Anna przyleciała z Kijowa do Moskwy. Na lotnisku odebrał ją Borys, który pojechał udzielać wywiadu do radia Echo Moskwy, a ona w tym czasie udała się do tajskiego salonu piękności. Po kilku godzinach zjedli kolację i wracali do jego mieszkania. Szli, trzymając się za ręce, kilkaset metrów od Kremla. Nagle Anna usłyszała strzał. – Zadzwoniła do mnie: „Mamo, Borysa zabili! Strzelali w plecy” – opowiada Inna Durycka. Annę zabrano na posterunek i przesłuchiwano do rana. Przez kilka dni była dzień i noc pilnowana przez policję. Rosyjskie media nie tracą czujności. – Czy to przypadkiem nie ona naprowadziła wodza protestujących pod kule? Nawet głupi rozumie: gdyby w tę feralną noc nie było obok Duryckiej, Niemcow nie trafiłby na ten most – czytamy w popularnej „Komsomolskiej Prawdzie”.

Tatiana Kolesnyczenko

Więcej możesz przeczytać w 11/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.