Z dzieciństwa nie mam żadnych dobrych wspomnień. Krzyki, awantury i alkohol. Ojciec mnie bił. Do dziś słyszę swój pisk, widzę pasek i taki charakterystyczny kabel od prodiża – mówi Iwona Gradowska z Opola. Te wspomnienia na tyle skutecznie przykryły inne, że gdy patrzy dziś choćby na rodzinne zdjęcie z wycieczki do wesołego miasteczka w Chorzowie, nie jest w stanie odtworzyć, kiedy to było i jak spędziła ten dzień. – W końcu mama się rozwiodła, ale ojciec nadal nas nachodził. Robił awantury na klatce schodowej – opowiada. Potem docierały do niej już tylko sporadyczne informacje: – Że jeździ po całej Polsce, a potem przechwala się, gdzie to nie był. Ale alimentów nie płacił. Mama dostawała pieniądze z funduszu alimentacyjnego. Gdy miałam dziesięć lat, został pozbawiony praw rodzicielskich.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.