Wiktor, partner Ani, kosmetyczki z Poznania, pracuje w agencji PR. Sporo zarabia. Mniej więcej rok temu w pracy pojawiły się zawirowania, groziły zwolnienia. Wiktorowi często puszczały nerwy. A potem się zaczęło. Co chwila nowszy model telefonu, laptopy, przeróżne gadżety do komputera, kilkanaście rodzajów słuchawek. W domu zaczął się pojawiać sprzęt hi-fi w bardzo dużych ilościach. Podobno doskonały i emitujący dźwięk czysty jak kryształ.
– Tyle że ciężko to stwierdzić, bo większość zakupów nawet nie została wypakowana z kartonów. Poza tym jestem w szoku, bo on nigdy nie miał takich zainteresowań! Na moje nieśmiałe pytania, po co komuś urządzenia, które wydają dźwięki niesłyszalne dla przeciętnego człowieka, rzucał pogardliwie, że się nie znam. I że to sprzęt najwyższej klasy. A w ogóle to go stać, więc będzie kupował – opowiada Ania. Dodaje jednak, że z bieżącej pensji na zakupy Wiktora przestało wystarczać. Efekt jest taki, że zaciągnął już dwa kredyty. Właśnie bierze trzeci. Kupuje właściwie bez przerwy. Gdy upatrzy sobie coś, na co akurat go nie stać, chodzi jak struty, jest nerwowy, nie sypia.
PO PROSTU TAK MAM
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.