Celiński: czułem się osamotniony (aktl.)

Celiński: czułem się osamotniony (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Między mną a Aleksandrą Jakubowską były pewne różnice poglądów w kwestii nowelizacji ustawy o rtv, szczególnie dotyczące koncentracji mediów - zeznał Andrzej Celiński.
Były minister kultury i przełożony Aleksandry Jakubowskiej Andrzej Celiński oświadczył przed sejmową komisją śledczą badającą sprawę Rywina, że wydarzenia, które stały się przyczyną powołania komisji, miały miejsce po jego odejściu z rządu. O aferze Rywnia dowiedziałem się ze wstrząsającej lektury "Gazety Wyborczej" z 27 grudnia 2002 roku - oświadczył. Podkreślił, że sprawą nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji na co dzień się nie zajmował, mimo to uważa, że ponosi odpowiedzialność za wszystko, co się działo w resorcie w okresie jego urzędowania, czyli od 19 października 2001 r. do 6 lipca 2002 r.

"Prace nad rządowym projektem były oparte na projekcie z KRRiT" i prowadziła je Jakubowska. Sama dobrała sobie współpracowników. Celiński nie wie jednak, czy skład wybranego przez nią "zespołu" był konsultowany z premierem. Według niego, nie był to formalnie powołany zespół (nie powoływał go ani premier, ani sam Celiński). Chodzi o raczej o grupę osób, które pomagają w tworzeniu merytorycznego kształtu ustawy "w rozmaity sposób konsultacjami, rozmowami".

Pierwszymi wymienionymi przez nią współpracownikami byli sekretarz KRRiT Włodzimierz Czarzasty i ówczesny szef gabinetu politycznego premiera Lech Nikolski. Padło też nazwisko szefowej departamentu prawnego resortu Ewy Ziemiszewskiej. Jakubowska - informując Celińskiego o tym, że premier wyznaczył ją do "prowadzenia" tego projektu - miała też "powiedzieć coś o Robercie" (Kwiatkowskim) jako uczestniku tych prac. "Chyba wtedy to usłyszałem. Trzeba wiedzieć jaka jest Aleksandra Jakubowska. To są tylko moje oceny, wrażenia, być może nieuprawnione i krzywdzące, ale powiedziała to z taką radością, takim poczuciem władztwa: +premier powiedział, że ja się mam zajmować tą ustawą+. Dla mnie to było naturalne, że to będzie jej ustawa (...) To było takie kilkanaście sekund, kiedy ja byłem wiceministrem, a ona ministrem" - relacjonował Celiński.

Spytany przez Jana Rokitę (PO), co Jakubowska mówiła o swoich ewentualnych współpracownikach, Celiński odparł, że wspomniała ona, iż "będzie się tym zajmować z Włodkiem, coś powiedziała o Robercie w kontekście telewizji publicznej i z Leszkiem Nikolskim". "Ja zrozumiałem, że Leszek Nikolski ma osłodzić mi to, że... że, bo być może ona uważała, że to jest przeciwko mnie, ta sprawa, nie wiem. Nie mam zielonego pojęcia. Raczej wątpię, bo to by było nienaturalne dla tego, kto zna moje stosunki z premierem" - dodał były minister.

Naturalne dla Celińskiego było to, że w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji to Czarzasty zajmuje się projektem ustawy, choć - jak zauważył Rokita - ustawą formalnie zajmowali się ówczesny szef KRRiT Juliusz Braun i przewodniczący powołanego przez niego zespołu Witold Graboś.

Celiński, który - jak twierdzi - był informowany przez Jakubowską o postępach jej prac nad ustawą, oznajmił, że w większości kwestii związanych z projektem, jaki przedstawiła rządowi KRRiT, jego "przeświadczenie co do słuszności szczegółowych rozwiązań" pokrywało się z propozycjami Jakubowskiej. Zwłaszcza w sprawach fundamentalnych, np. w kwestiach prawnego zabezpieczenia przed negatywnymi skutkami koncentracji mediów i zapewnienia finansowania misji edukacyjnej i kulturalnej telewizji publicznej. "Występowały między nami pewne różnice poglądów dotyczące spraw szczegółowych, niekiedy o dużym znaczeniu dla ładu medialnego, m.in. w kwestii sposobu zapobieżenia monopolizacji mediów. Nie miały one jednak charakteru różnic fundamentalnych". Oczywiste dla mnie było to, że "będziemy walczyć o wzmocnienie tv publicznej, ponieważ państwo musi mieć narzędzie, by ponad często niedobrą szkołą, źle wyposażonymi domami i niemądrym księdzem, dotrzeć do dzieciaków w zacofanych regionach kraju" - dodał.

Celiński przyznał jednak, że jego pogląd w sprawie ustawy o rtv w przynajmniej w dwóch punktach był inny niż Jakubowskiej i SLD. "Jeśli idzie o ład medialny od początku w SLD było jasne, że w tej sprawie są różnice między mną a formacją" - podkreślił. Wierzył jednak, że "SLD przyjmie do wiadomości, iż jeśli jest telewizja publiczna, to ona powinna mieć taki charakter, a nie telewizji międzypartyjnej".

Oświadczył też, że zaznajomił się z projektem nowelizacji ustawy, który artykuł po artykule został omówiony na spotkaniu kierownictwa resortu 18 lutego 2002 r. w Radziejowicach. Oprócz niego i Jakubowskiej wzięli w nim udział również podsekretarze stanu w resorcie kultury: Maciej Klimczak i Rafał Skąpski oraz Ewa Ziemiszewska - dyrektor departamentu prawno-legislacyjnego i Zofia Wileńska - dyrektor sekretariatu ministra.

"W newralgicznej sprawie koncentracji własności mediów powiedziałem wówczas o potrzebie rozważenia innego rozwiązania, niż proponowane przez panią minister Jakubowską w tym projekcie, który wtedy był zapisany. Wskazałem na możliwość kwotowego określenia prawem dopuszczalnych pułapów udziału tego samego podmiotu w różnych segmentach rynku. Zakaz inwestowania przez jeden podmiot w różne segmenty rynku medialnego wydawał mi się niepotrzebnie restrykcyjny" - oświadczył Celiński. Nie przypomina sobie też, by w tej ani w żadnej innej dyskusji w resorcie ktokolwiek opowiadał się za zaostrzeniem tych przepisów.

Tymczasem i tak już restrykcyjne przepisy zostały dodatkowo zaostrzone poprzez dopisanie słów "dzienniki lub czasopisma" (oznaczało to zakaz łączenia własności ogólnopolskich stacji radiowych i telewizyjnych z posiadaniem dzienników i czasopism), co - jak zeznała Jakubowska - miało być "wynikiem wewnątrzresortowych dyskusji".

Mimo to, na posiedzeniu rządu 19 marca 2002 r., kiedy przyjmowano zapisy dekoncentracyjne, Celiński nie wspomniał, że nie zgadza się z tak restrykcyjnymi rozwiązaniami. "Było kilka powodów pewnej dyskrecji z mojej strony". Najważniejszym było to, że "czułem się osamotniony" w rządzie i swym środowisku, z którym nie chciałem wchodzić w konflikt. "Z całą pewnością łatwiej jest przekonywać, zachowując swego rodzaju dyskrecję publiczną, aniżeli ekscytować publiczność swoim innym zdaniem" - tłumaczył. Przyznał jednak, że nie znał zdania na ten temat ani pozostałych członków Rady Ministrów, ani samego premiera.

Celiński oświadczył, że nigdy przedtem nie widział pisma do premiera z 21 grudnia 2001 r. o przekazanie mu kompetencji w zakresie prowadzenia uzgodnień międzyresortowych i prezentowania stanowiska rządu w sprawie projektu nowelizacji ustawy o rtv. Pismo to nieopisane żadną sygnaturą, zostało napisane na papierze z nadrukiem nazwiska Celińskiego jako ministra kultury. Pod nim widnieje podpis Jakubowskiej i dopisek "z upoważnienia ministra". W piśmie tym użyto zwrotu "przekazanie mi" kompetencji.

Za "wysoce oryginalne" uznał Celiński to, że nie ma na nim żadnego numeru czy sygnatury bo - jak powiedział - dyrektor jego sekretariatu Zofia Wileńska nie dopuściłaby do tego, żeby wydane zostało przez niego jakieś pismo bez sygnatury. "Drugi element to +mi+. To jest forma w korespondencji między ministrem, a premierem bardzo zabawna". Zdaniem Celińskiego, korzystając z jego blankietu, jakby za niego, Jakubowska wystąpiła w tej sprawie podpisując się z upoważnienia ministra kultury.

W marcu 2003 r. Jakubowska zeznała, że to Celiński wystosował to pismo do Prezesa Rady Ministrów w trosce o tempo prac nad ustawą. Rokita zwrócił też uwagę na notatkę biura legislacyjnego Sejmu, z której wynikało, że zdaniem sejmowych ekspertów, do żadnej czynności przy tej nowelizacji Celiński jako minister kultury nie potrzebował żadnego upoważnienia ze strony premiera. "Pytanie brzmi, po co wystosowano ten wniosek?" - spytał Rokita.

"Ja to traktuję jako radosną twórczość tego, kto to pismo napisał. (...) Nie mam zdania w tej sprawie" - powiedział Celiński.

Były minister kultury, a obecny wiceprzewodniczący SLD, Andrzej Celiński stawił się w środę przed sejmową komisją śledczą badającą sprawę Rywina. Wniosek o jego przesłuchanie zgłosił Jan Rokita (PO), powołując się na wypowiedź Celińskiego dla Radia Zet, w której - jak powiedział Rokita - po raz pierwszy ktoś publicznie potwierdza, że premier stworzył jakiś zespół do prac nad projektem ustawy o radiofonii i telewizji. Wcześniej zarówno premier, jak i Aleksandra Jakubowska w swoich zeznaniach zapewniali, że takiego zespołu nie było.

9 września w Radiu Zet dziennikarka, powołując się na depesze PAP z marca ub. r. zapytała: "I nawet nie dziwiły pana te depesze, że najpierw się mówiło, że to jest zbyt restrykcyjne, a potem, że to błąd techniczny? Pan jako minister nie interesował się tym?".

Celiński odparł: "jestem człowiekiem, który pracuje zespołowo i jeżeli decyzja zespołu jest taka - w tym przypadku premiera - iż ustawa jest przygotowywana przez sekretarza stanu w pewnym zespole, o którym jestem poinformowany, a jednocześnie w moich priorytetach są rzeczy równie ważne i równie trudne, to rozumiem, że tak po prostu gramy, że ten zespół tak się ustrukturyzował".

Po decyzji komisji Celiński zapewnił, że w rozmowie w Radiu Zet powiedział prawdę. "Czyli premier powołał taki zespół?" - pytali wówczas Celińskiego dziennikarze. "W tym momencie pierwszeństwo w tej sprawie ma komisja śledcza" - odparł Celiński. Także na pytanie, czy powodem jego odejścia z resortu kultury było przewidywanie, że wynikną kłopoty z ustawą o rtv, odparł: "nie mogę nic więcej powiedzieć; pierwszeństwo ma komisja".

***

Komisja zdecydowała w środę o ponownym wezwaniu wiceprezes Agory Heleny Łuczywo oraz szefowej gabinetu politycznego premiera Aleksandry Jakubowskiej. Łuczywo będzie zeznawać we wtorek 7 października, Jakubowska - następnego dnia. Po ich przesłuchaniu przed komisją stanie też redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik, a po nim - Lew Rywin.

em, pap