Skarga, wniesiona w 2001 r. w Belgii przez grupę Palestyńczyków przeciwko Szaronowi, dotyczyła jego rzekomej odpowiedzialności za dokonane w czerwcu 1982 r. masakry w obozach palestyńskich Sabra i Szatila w Libanie. Obecny premier Izraela był wówczas ministrem obrony i dowodził operacją wojskową w Libanie.
Z kolei George'a Busha seniora, Colina Powella, a także wiceprezydenta USA Dicka Cheneya dotyczył pozew wniesiony przez siedem irackich ofiar wojny w Zatoce Perskiej w 1991 r.
Decyzja Trybunału Kasacyjnego została podjęta w ślad za uchyleniem latem tego roku przez parlament belgijski ustawy z 1993 r. o tzw. uniwersalnej jurysdykcji, która pozwalała tamtejszym sądom ścigać zbrodnie wojenne niezależnie od miejsca ich popełnienia oraz obywatelstwa sprawców i ofiar.
Kontrowersyjna ustawa, ostro krytykowana przez Stany Zjednoczone i Izrael, przysparzała belgijskiej dyplomacji coraz większych kłopotów na scenie międzynarodowej. Z tego powodu obserwatorzy przewidują, że werdykt Trybunału Kasacyjnego powinien poprawić mocno nadwerężone ostatnio stosunki Belgii zwłaszcza z tymi dwoma państwami.
Obecne orzeczenie nadeszło dzień po decyzji innego sądu belgijskiego, który oddalił pozew przeciwko dowódcy amerykańskich wojsk inwazyjnych w Iraku, gen. Tommy'emu Franksowi, wniesiony przez 17 cywilnych Irakijczyków i dwóch Jordańczyków.
Belgijski minister spraw zagranicznych Luis Michel przyznał, że bez odrzucenia pozwów, opartych na ustawie o uniwersalnej jurysdykcji, niemożliwe było "przywrócenie oficjalnych kontaktów [na wysokim szczeblu] ze Stanami Zjednoczonymi".
Agencje przypominają, że Waszyngton, zirytowany mnożącymi się pozwami sądowymi przeciwko Amerykanom, zagroził wyprowadzeniem kwatery głównej NATO ze stolicy Belgii. Na początku tego roku Izrael tymczasowo odwołał swego ambasadora z Brukseli.
Na podstawie wspomnianej ustawy belgijskie sądy zalewane były pozwami przeciwko wielu innym światowym przywódcom. Skargi dotyczyły m.in. Fidela Castro, Jasera Arafata, a także brytyjskiego premiera Tony'ego Blaira.
rp, pap