TVN24 opublikowało rozmowę z jedną z Polek, która przeżyła zamach terrorystyczny w Tunezji. - Nagle poczułam straszne gorąco i patrzę, że mam swoją rękę na brzuchu. Za chwilę dostałam strzał w brzuch - opowiadała Jadwiga Olszewska.
Kobieta do Tunezji pojechała z mężem i w dniu zamachu zwiedzała Muzeum Bardo. Jak wspomina po obejrzeniu wystawy część uczestników udała się do toalety, a reszta w stronę czekającego na nich autobusu. Gdy przechodzili przez trawnik, nagle usłyszała strzały, a jedna z osób krzyknęła: padnij na ziemię. - Nagle poczułam straszne gorąco i patrzę, że mam swoją rękę na brzuchu - opowiadała. Kobieta została ranna w rękę. Jak relacjonowała, krwotok zatamowała chustą, którą miała przy sobie.
- Za chwilę dostałam strzał w brzuch. Myślałam, że ja już umieram. Tak mi się gorąco zrobiło. Mąż tylko krzyczał, żebym się trzymała. Nie mógł mi pomóc, bo sam miał rozwaloną nogę - mówiła Polka. Później, podeszli do niej żołnierze w mundurach. - Nie wiedziałam czy oni idą z pomocą czy idą mnie dobić - opowiadała. Następnie została odciągnięta pod pobliskie drzewo, ale więcej nie pamięta. - Czekaliśmy na karetki, chyba traciłam przytomność, bo robiło mi się ciemno w oczach. Zabrali nas do szpitala - relacjonowała.
Zamach w Tunezji
18 marca terroryści wtargnęli około południa do budynku tunezyjskiego parlamentu. Mieli przy sobie kałasznikowy. Po strzelaninie, w której miała zginąć jedna osoba, napastnicy uciekli do pobliskiego muzeum Bardo i zaczęli strzelać. W muzeum w chwili ataku prawdopodobnie było około dwustu turystów. Premier Tunezji Habib Essid poinformował, że w zamachu zginęło 21 osób. Jak wynika z informacji przekazanej przez Essida wśród ofiar zamachu na Muzeum Bardo zginęło 5 Japończyków, 4 Włochów, 2 Hiszpanów, 2 Kolumbijczyków, Francuz, Australijczyk i 2 Polaków. Z najnowszych danych wynika, że w zamachu zginęły 23 osoby, w tym 18 zagranicznych turystów i 5 Tunezyjczyków (w tym 2 zamachowców). 44 osoby zostały ranne. Do przeprowadzenia ataku przyznało się Państwo Islamskie.
TVN24, Wprost.pl
- Za chwilę dostałam strzał w brzuch. Myślałam, że ja już umieram. Tak mi się gorąco zrobiło. Mąż tylko krzyczał, żebym się trzymała. Nie mógł mi pomóc, bo sam miał rozwaloną nogę - mówiła Polka. Później, podeszli do niej żołnierze w mundurach. - Nie wiedziałam czy oni idą z pomocą czy idą mnie dobić - opowiadała. Następnie została odciągnięta pod pobliskie drzewo, ale więcej nie pamięta. - Czekaliśmy na karetki, chyba traciłam przytomność, bo robiło mi się ciemno w oczach. Zabrali nas do szpitala - relacjonowała.
Zamach w Tunezji
18 marca terroryści wtargnęli około południa do budynku tunezyjskiego parlamentu. Mieli przy sobie kałasznikowy. Po strzelaninie, w której miała zginąć jedna osoba, napastnicy uciekli do pobliskiego muzeum Bardo i zaczęli strzelać. W muzeum w chwili ataku prawdopodobnie było około dwustu turystów. Premier Tunezji Habib Essid poinformował, że w zamachu zginęło 21 osób. Jak wynika z informacji przekazanej przez Essida wśród ofiar zamachu na Muzeum Bardo zginęło 5 Japończyków, 4 Włochów, 2 Hiszpanów, 2 Kolumbijczyków, Francuz, Australijczyk i 2 Polaków. Z najnowszych danych wynika, że w zamachu zginęły 23 osoby, w tym 18 zagranicznych turystów i 5 Tunezyjczyków (w tym 2 zamachowców). 44 osoby zostały ranne. Do przeprowadzenia ataku przyznało się Państwo Islamskie.
TVN24, Wprost.pl