Niemiecki prokurator generalny Christoph Kumpa przyznał, że w momencie katastrofy airbusa w kabinie pilotów znajdował się tylko jeden pilot. Wiadomo też, że mężczyzna żył, gdyż rejestratory wychwyciły jego oddech - podaje Reuters.
Kumpa potwierdził, że w momencie katastrofy w kokpicie znajdował się tylko jeden z pilotów. Dodał, że informacja pochodzi od francuskich śledczych. Nie wiadomo na razie, czy w kabinie został kapitan czy drugi pilot.
Na podstawie nagrań z kokpitu nie udało się ustalić, dlaczego jeden z pilotów opuścił kokpit.
"Oddech słychać do momentu uderzenia"
Francuski prokurator Brice Robin powiedział na konferencji prasowej, że w kokpicie został drugi pilot. Miał on rozpocząć procedurę schodzenia maszyny tuż po tym jak został w kabinie sam. - Działanie przy przełączniku wysokości może być jedynie zamierzonym działaniem - stwierdził Robin.
- Nie dzieje się nic szczególnego. Potem słychać, że kapitan przygotowuje procedurę wstępną przed lądowaniem. Drugi pilot odpowiada lakonicznie. Potem kapitan prosi drugiego pilota o przejęcie sterów. Słychać odgłos odsuwanego fotela i odsuwanych drzwi. Można domniemywać, że kapitan wyszedł za naturalną potrzebą - mówił francuski prokurator.
Dodał, że gdy pilot został sam w kabinie na nagraniu słychać przełączenie systemów sterowania lotem uruchamiające schodzenie samolotu.
Robin zaznaczył, że do momentu uderzenia na nagraniu słychać odgłos ludzkiego oddechu. - Oznacza to, że drugi pilot był do momentu katastrofy żywy. Słychać też później wieżę kontroli lotów z Marsylii. Ta kilka razy wzywa pilota, ale ten nie odpowiada - relacjonował prokurator.
Drugi pilot to Andreas Lubitz
Prokurator Brice Robin doprecyzował również, iż drugi pilot był narodowości niemieckiej. - Nie wiem jakie było pochodzenie etniczne, nie jest znany jako członek sieci terrorystycznej. Nazywał się Andreas Lubitz. Pracował od kilku miesięcy, miał 100 wylatanych godzin. Dowiadujemy się wszystkiego na temat życia tej osoby - powiedział.
Robin dodał, iż "do tej pory prowadził śledztwo w sprawie nieumyślnego zabójstwa". - Teraz zmienię kwalifikację śledztwa - zaznaczył.
Jeden pilot w kabinie
"The New York Times" powołując się na informacje od osoby znającej treść nagrania z rejestratora airbusa, że tuż przed katastrofą z kokpitu airbusa A320 wyszedł jeden z pilotów. Bezskutecznie próbował on później dostać się do środka. Rozmowy między pilotami w początkowej fazie lotu miały przebiegać bardzo spokojnie.
- Mężczyzna na zewnątrz puka delikatnie w drzwi, ale ze środka nie pada żadna odpowiedź. Po chwili mocniej uderza w drzwi, ale wciąż nie ma odpowiedzi. Ta odpowiedź nigdy nie pada - relacjonował mężczyzna, który słyszał nagrania z kokpitu. Dodał też, że na nagraniu słychać jak pilot, który wyszedł wcześniej z kabiny usiłuje wyważyć drzwi.
Katastrofa w Alpach
24 marca w południowej Francji rozbił się airbus A320 linii Germanwings. Na pokładzie samolotu było 144 pasażerów, w tym 16 dzieci, i 6 członków załogi. Liczbę osób na pokładzie potwierdzili przedstawiciele Germanwings. Jak poinformowały francuskie władze, nikt nie przeżył katastrofy.
Samolot wystartował z barcelońskiego lotniska El Prat o 9.35. Jak ustalił Flightradar24, portal śledzący samoloty latające m.in. nad Europą, maszyna po osiągnięciu pułapu 38 tys. stóp (ok 12 km), zaczęła w pewnym momencie spadać. Łączność z załogą została utracona, gdy Airbus320 był na wysokości 680 0 stóp (ok 2,4 km n.p.m.). Według informacji Germanwings samolot opadał przez osiem minut. Po uderzeniu o zbocze góry rozpadł się na kawałki. Szczątki maszyny zostały zlokalizowane przez helikoptery francuskiej żandarmerii. Samolot rozbił się na wysokości 2961 m n. p. m. Jak twierdzą żandarmi obserwujący miejsce katastrofy ze śmigłowca, największy widoczny fragment wraku ma mieć metr długości. Części są rozrzucone w promieniu 10 hektarów.
"The New York Times", Reuters, TVN24
Na podstawie nagrań z kokpitu nie udało się ustalić, dlaczego jeden z pilotów opuścił kokpit.
"Oddech słychać do momentu uderzenia"
Francuski prokurator Brice Robin powiedział na konferencji prasowej, że w kokpicie został drugi pilot. Miał on rozpocząć procedurę schodzenia maszyny tuż po tym jak został w kabinie sam. - Działanie przy przełączniku wysokości może być jedynie zamierzonym działaniem - stwierdził Robin.
- Nie dzieje się nic szczególnego. Potem słychać, że kapitan przygotowuje procedurę wstępną przed lądowaniem. Drugi pilot odpowiada lakonicznie. Potem kapitan prosi drugiego pilota o przejęcie sterów. Słychać odgłos odsuwanego fotela i odsuwanych drzwi. Można domniemywać, że kapitan wyszedł za naturalną potrzebą - mówił francuski prokurator.
Dodał, że gdy pilot został sam w kabinie na nagraniu słychać przełączenie systemów sterowania lotem uruchamiające schodzenie samolotu.
Robin zaznaczył, że do momentu uderzenia na nagraniu słychać odgłos ludzkiego oddechu. - Oznacza to, że drugi pilot był do momentu katastrofy żywy. Słychać też później wieżę kontroli lotów z Marsylii. Ta kilka razy wzywa pilota, ale ten nie odpowiada - relacjonował prokurator.
Drugi pilot to Andreas Lubitz
Prokurator Brice Robin doprecyzował również, iż drugi pilot był narodowości niemieckiej. - Nie wiem jakie było pochodzenie etniczne, nie jest znany jako członek sieci terrorystycznej. Nazywał się Andreas Lubitz. Pracował od kilku miesięcy, miał 100 wylatanych godzin. Dowiadujemy się wszystkiego na temat życia tej osoby - powiedział.
Robin dodał, iż "do tej pory prowadził śledztwo w sprawie nieumyślnego zabójstwa". - Teraz zmienię kwalifikację śledztwa - zaznaczył.
Jeden pilot w kabinie
"The New York Times" powołując się na informacje od osoby znającej treść nagrania z rejestratora airbusa, że tuż przed katastrofą z kokpitu airbusa A320 wyszedł jeden z pilotów. Bezskutecznie próbował on później dostać się do środka. Rozmowy między pilotami w początkowej fazie lotu miały przebiegać bardzo spokojnie.
- Mężczyzna na zewnątrz puka delikatnie w drzwi, ale ze środka nie pada żadna odpowiedź. Po chwili mocniej uderza w drzwi, ale wciąż nie ma odpowiedzi. Ta odpowiedź nigdy nie pada - relacjonował mężczyzna, który słyszał nagrania z kokpitu. Dodał też, że na nagraniu słychać jak pilot, który wyszedł wcześniej z kabiny usiłuje wyważyć drzwi.
Katastrofa w Alpach
24 marca w południowej Francji rozbił się airbus A320 linii Germanwings. Na pokładzie samolotu było 144 pasażerów, w tym 16 dzieci, i 6 członków załogi. Liczbę osób na pokładzie potwierdzili przedstawiciele Germanwings. Jak poinformowały francuskie władze, nikt nie przeżył katastrofy.
Samolot wystartował z barcelońskiego lotniska El Prat o 9.35. Jak ustalił Flightradar24, portal śledzący samoloty latające m.in. nad Europą, maszyna po osiągnięciu pułapu 38 tys. stóp (ok 12 km), zaczęła w pewnym momencie spadać. Łączność z załogą została utracona, gdy Airbus320 był na wysokości 680 0 stóp (ok 2,4 km n.p.m.). Według informacji Germanwings samolot opadał przez osiem minut. Po uderzeniu o zbocze góry rozpadł się na kawałki. Szczątki maszyny zostały zlokalizowane przez helikoptery francuskiej żandarmerii. Samolot rozbił się na wysokości 2961 m n. p. m. Jak twierdzą żandarmi obserwujący miejsce katastrofy ze śmigłowca, największy widoczny fragment wraku ma mieć metr długości. Części są rozrzucone w promieniu 10 hektarów.
"The New York Times", Reuters, TVN24