- Ktoś, kto ścigał przestępców, dzisiaj sam usłyszał wyrok, to pewien rechot historii - powiedział w TVP Info mec. Bartosz Kownacki. Poseł Prawa i Sprawiedliwości odniósł się w ten sposób do wyroku Sądu Rejonowego w sprawie "afery gruntowej".
- Ten wyrok zasmuca i zaskakuje. Mam dzisiaj głębokie poczucie niesmaku, niesprawiedliwości i zawodu co do polskiego wymiaru sprawiedliwości - skomentował poseł PiS.
W opinii Kownackiego dzisiejszy wyrok jest niepokojący ze względu na to, że w pewien sposób stanowi przyzwolenie dla osób, które są zainteresowane czerpaniem korzyści majątkowych z działań, które są nielegalne. - Ja chcę żyć w państwie, w którym nie ma korupcji - stwierdził.
Mecenas zauważył, że sąd rejonowy może się mylić. Przekonywał, że Mariusz Kamiński byłby zagrożeniem dla wszystkich przestępców. - Wyrok świadczy o tym, jak bardzo niektórzy boją się tego, żeby ludzie tak nieskazitelni i tak dobrze przygotowani do ścigania przestępców, nie pełnili funkcji publicznych w organach kontroli i ścigania przestępców - dodał poseł PiS.
3 lata więzienia
Były szef CBA Mariusz Kamiński winnym nadużycia prawa przy prowadzeniu przez Centralne Biuro Antykorupcyjne działań w tzw. aferze gruntowej w 2007 r. - orzekł warszawski Sąd Rejonowy i skazał polityka PiS na 3 lata więzienia i 10-letni zakaz zajmowania stanowisk publicznych. Wyrok jest nieprawomocny.
Łapówka od CBA
We wrześniu 2010 r. Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie oskarżyła Kamińskiego i jego trzech podwładnych o przekroczenie uprawnień, nielegalne działania operacyjne CBA oraz podrabianie dokumentów i wyłudzenie poświadczenia nieprawdy.
Operacja CBA zakończyła się wręczeniem Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. (nie zgadza się na podawanie swych danych) łapówki za "odrolnienie" w ministerstwie rolnictwa gruntów na Mazurach. Prasa pisała, że łapówka miała być przeznaczona dla szefa resortu i wicepremiera Andrzeja Leppera, który miał zostać ostrzeżony o akcji (on sam twierdził, że była to prowokacja CBA). Finał akcji miał utrudnić przeciek, wskutek czego z rządu odwołano szefa MSWiA Janusza Kaczmarka (śledztwo wobec niego potem umorzono).
Zarzuty polityczne?
Zdaniem Prokuratury, Biuro stworzyło fikcyjną sprawę odrolnienia ziemi za łapówkę, choć nie miało wcześniej wiarygodnej informacji o przestępstwie, a tylko to pozwala służbom zacząć akcję "kontrolowanego wręczenia korzyści majątkowej" wobec podejrzewanych. Na potrzeby operacji CBA sfabrykowało - zdaniem prokuratury bezprawnie - dokumenty (opatrując je pieczęciami gminy Mrągowo i podpisami urzędników), które potem przedłożono do "przepchnięcia" przez resort rolnictwa.
Podsądni nie przyznali się do zarzutów, uznając je za polityczne. Kamiński ironizował, że odpowiadać powinni także prokuratorzy i sędziowie, którzy zatwierdzali wniosek CBA o kontrolę operacyjną w "aferze gruntowej". W czerwcu 2011 r. weszła w życie zmiana prawa, zgodnie z którą służby mają obowiązek dołączania do takiego wniosku materiałów operacyjnych uzasadniających go - tego wymogu wcześniej nie było.
am, TVP Info
W opinii Kownackiego dzisiejszy wyrok jest niepokojący ze względu na to, że w pewien sposób stanowi przyzwolenie dla osób, które są zainteresowane czerpaniem korzyści majątkowych z działań, które są nielegalne. - Ja chcę żyć w państwie, w którym nie ma korupcji - stwierdził.
Mecenas zauważył, że sąd rejonowy może się mylić. Przekonywał, że Mariusz Kamiński byłby zagrożeniem dla wszystkich przestępców. - Wyrok świadczy o tym, jak bardzo niektórzy boją się tego, żeby ludzie tak nieskazitelni i tak dobrze przygotowani do ścigania przestępców, nie pełnili funkcji publicznych w organach kontroli i ścigania przestępców - dodał poseł PiS.
3 lata więzienia
Były szef CBA Mariusz Kamiński winnym nadużycia prawa przy prowadzeniu przez Centralne Biuro Antykorupcyjne działań w tzw. aferze gruntowej w 2007 r. - orzekł warszawski Sąd Rejonowy i skazał polityka PiS na 3 lata więzienia i 10-letni zakaz zajmowania stanowisk publicznych. Wyrok jest nieprawomocny.
Łapówka od CBA
We wrześniu 2010 r. Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie oskarżyła Kamińskiego i jego trzech podwładnych o przekroczenie uprawnień, nielegalne działania operacyjne CBA oraz podrabianie dokumentów i wyłudzenie poświadczenia nieprawdy.
Operacja CBA zakończyła się wręczeniem Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. (nie zgadza się na podawanie swych danych) łapówki za "odrolnienie" w ministerstwie rolnictwa gruntów na Mazurach. Prasa pisała, że łapówka miała być przeznaczona dla szefa resortu i wicepremiera Andrzeja Leppera, który miał zostać ostrzeżony o akcji (on sam twierdził, że była to prowokacja CBA). Finał akcji miał utrudnić przeciek, wskutek czego z rządu odwołano szefa MSWiA Janusza Kaczmarka (śledztwo wobec niego potem umorzono).
Zarzuty polityczne?
Zdaniem Prokuratury, Biuro stworzyło fikcyjną sprawę odrolnienia ziemi za łapówkę, choć nie miało wcześniej wiarygodnej informacji o przestępstwie, a tylko to pozwala służbom zacząć akcję "kontrolowanego wręczenia korzyści majątkowej" wobec podejrzewanych. Na potrzeby operacji CBA sfabrykowało - zdaniem prokuratury bezprawnie - dokumenty (opatrując je pieczęciami gminy Mrągowo i podpisami urzędników), które potem przedłożono do "przepchnięcia" przez resort rolnictwa.
Podsądni nie przyznali się do zarzutów, uznając je za polityczne. Kamiński ironizował, że odpowiadać powinni także prokuratorzy i sędziowie, którzy zatwierdzali wniosek CBA o kontrolę operacyjną w "aferze gruntowej". W czerwcu 2011 r. weszła w życie zmiana prawa, zgodnie z którą służby mają obowiązek dołączania do takiego wniosku materiałów operacyjnych uzasadniających go - tego wymogu wcześniej nie było.
am, TVP Info