Sabat Małgorzaty Potockiej to współczesna wersja przedwojennych kabaretów Zielony Balonik i Qui pro Quo
Przepis na dobrą rewię jest prosty: trzeba mieć świetne dziewczyny, dobrą muzykę i poczucie humoru. Nie wystarczą przyuczone girlsy - mówi Stefania Grodzieńska, legenda polskiej rewii i kabaretu. Przed wojną większość tancerek rewiowych, w tym Grodzieńska, miała klasyczne baletowe wykształcenie i równie dobrze mogły tańczyć w operze. Dzisiejsze rewie tym się różnią od dawnych, że tancerki są zdecydowanie wyższe. Grodzieńska żartuje, że niektóre wyglądają, jakby miały dwa metry wzrostu. Tradycję przedwojennych rewii próbuje wskrzesić warszawski Sabat - jedyny w Polsce teatr rewiowy z prawdziwego zdarzenia. Założyła go Małgorzata Potocka, która już w latach 70. prowadziła grupę tancerek pod tą samą nazwą.
W budynku dawnego Teatru Kameralnego przy ulicy Foksal mieści się restauracja ze sceną i widownią na 250 miejsc. Na wzór popularnych lokali paryskich i nowojorskich panuje tu familijna atmosfera, można dobrze zjeść i przy lampce szampana zobaczyć zarówno klasyczne rewie (w jednej z nich występuje czarnoskóry gwiazdor z Broadwayu Barry Solone), jak i bulwarowe komedie.
Nogi, nogi roztańczone
Przedwojenne kabarety Krakowa i Warszawy, na przykład Zielony Balonik czy Qui pro Quo, stawiały na słowo, choć właśnie tam tańczyły trzy siostry Halama, z popularną Lodą na czele. Niezwykły dar wyławiania talentów miał sławny twórca kabaretowy Fryderyk Jarosy. Pośród rewiowych tancerek znalazł on Hankę Ordonównę czy Stefcię Górską. Tradycję tamtych scen, przeplatających piosenki, numery baletowe i skecze (pisane przez Tuwima, Hemara czy Słonimskiego), przejął teatr Syrena, założony w 1945 r. przez Jerzego Jurandota. Nie mniejszą popularnością cieszył się w latach 30. Teatr Rewiowy Andrzeja Własta, stawiający na utalentowane, seksowne dziewczyny.
Pomysł teatru rewiowego pochodzi od Francuzów. Już w 1890 r. otwarto słynne Casino de Paris. Prawdziwego przełomu w dziejach tego typu rozrywki dokonali jednak Amerykanie. W 1907 r. Don Ziegfeld założył pierwszą ze swoich Ziegfeld Follies, które oszałamiały pomysłowością układów choreograficznych i bogactwem scenografii. Do największych gwiazd Ameryki należały wówczas występujące u Ziegfelda Louise Brooks i Fanny Brice.
Niedawny film z Nicole Kidman utrwalił niezwykły świat innej legendarnej rewii - paryskiego Moulin Rouge. Amerykę i Francję pogodziła Josephine Baker. "Czarna pantera" przyjechała z Nowego Jorku do Paryża w 1924 r., prezentując się z gołym biustem w minispódniczce z bananowych skórek. Klasyczną divą stała się jednak dopiero, gdy ozdobiła się strusimi piórami, defilując po szerokich schodach. Berło cesarzowej rewii przejęła potem ostrzyżona na zapałkę, wiotka Zizi Jeanmaire, ostatnia wielka gwiazda music-hallu.
Polskie Moulin Rouge
Małgorzata Potocka zna kulisy rewii zarówno w Paryżu, jak i na Broadwayu, gdzie pracowała. Ze swym zespołem objechała cały świat, prezentując się w legendarnym Las Vegas w programach Raya Charlesa, Donny Summer czy Village People. W latach 90. Małgorzata Potocka prowadziła nightclub Tango, zamknięty w aurze skandalu. Oszukana przez wspólników, nie dała za wygraną. Żeby wyremontować salę na Foksal, wzięła kredyt, zastawiając w banku cały swój majątek: dom i polisę na życie. Sabat finansuje się sam i bez sponsorów dał sześć premier. Żeby istniał, potrzeba miesięcznie 200 tys. złotych. Dlatego latem ma dwa tygodnie wakacji, a nie dwa miesiące - jak sceny utrzymywane przez miasto. Mimo że przynajmniej przez pięć lat teatr będzie spłacał kredyty, Potocka ma już pomysł ekspansji na inne miasta - chce stworzyć filie Sabatu w Sopocie i Krakowie. - Jeśli nie ja, to kto? Jeśli nie teraz, to kiedy? - pyta retorycznie.
W budynku dawnego Teatru Kameralnego przy ulicy Foksal mieści się restauracja ze sceną i widownią na 250 miejsc. Na wzór popularnych lokali paryskich i nowojorskich panuje tu familijna atmosfera, można dobrze zjeść i przy lampce szampana zobaczyć zarówno klasyczne rewie (w jednej z nich występuje czarnoskóry gwiazdor z Broadwayu Barry Solone), jak i bulwarowe komedie.
Nogi, nogi roztańczone
Przedwojenne kabarety Krakowa i Warszawy, na przykład Zielony Balonik czy Qui pro Quo, stawiały na słowo, choć właśnie tam tańczyły trzy siostry Halama, z popularną Lodą na czele. Niezwykły dar wyławiania talentów miał sławny twórca kabaretowy Fryderyk Jarosy. Pośród rewiowych tancerek znalazł on Hankę Ordonównę czy Stefcię Górską. Tradycję tamtych scen, przeplatających piosenki, numery baletowe i skecze (pisane przez Tuwima, Hemara czy Słonimskiego), przejął teatr Syrena, założony w 1945 r. przez Jerzego Jurandota. Nie mniejszą popularnością cieszył się w latach 30. Teatr Rewiowy Andrzeja Własta, stawiający na utalentowane, seksowne dziewczyny.
Pomysł teatru rewiowego pochodzi od Francuzów. Już w 1890 r. otwarto słynne Casino de Paris. Prawdziwego przełomu w dziejach tego typu rozrywki dokonali jednak Amerykanie. W 1907 r. Don Ziegfeld założył pierwszą ze swoich Ziegfeld Follies, które oszałamiały pomysłowością układów choreograficznych i bogactwem scenografii. Do największych gwiazd Ameryki należały wówczas występujące u Ziegfelda Louise Brooks i Fanny Brice.
Niedawny film z Nicole Kidman utrwalił niezwykły świat innej legendarnej rewii - paryskiego Moulin Rouge. Amerykę i Francję pogodziła Josephine Baker. "Czarna pantera" przyjechała z Nowego Jorku do Paryża w 1924 r., prezentując się z gołym biustem w minispódniczce z bananowych skórek. Klasyczną divą stała się jednak dopiero, gdy ozdobiła się strusimi piórami, defilując po szerokich schodach. Berło cesarzowej rewii przejęła potem ostrzyżona na zapałkę, wiotka Zizi Jeanmaire, ostatnia wielka gwiazda music-hallu.
Polskie Moulin Rouge
Małgorzata Potocka zna kulisy rewii zarówno w Paryżu, jak i na Broadwayu, gdzie pracowała. Ze swym zespołem objechała cały świat, prezentując się w legendarnym Las Vegas w programach Raya Charlesa, Donny Summer czy Village People. W latach 90. Małgorzata Potocka prowadziła nightclub Tango, zamknięty w aurze skandalu. Oszukana przez wspólników, nie dała za wygraną. Żeby wyremontować salę na Foksal, wzięła kredyt, zastawiając w banku cały swój majątek: dom i polisę na życie. Sabat finansuje się sam i bez sponsorów dał sześć premier. Żeby istniał, potrzeba miesięcznie 200 tys. złotych. Dlatego latem ma dwa tygodnie wakacji, a nie dwa miesiące - jak sceny utrzymywane przez miasto. Mimo że przynajmniej przez pięć lat teatr będzie spłacał kredyty, Potocka ma już pomysł ekspansji na inne miasta - chce stworzyć filie Sabatu w Sopocie i Krakowie. - Jeśli nie ja, to kto? Jeśli nie teraz, to kiedy? - pyta retorycznie.
Więcej możesz przeczytać w 40/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.