"Swojego dobrego imienia bronić będę w postępowaniach sądowych w innym trybie niż wyborczy" - dodał i pokazał dziennikarzom prywatny akt oskarżenia przeciwko jednej z redakcji. Wcześnie wniósł (oddalony) pozew w tym trybie wyborczym przeciwko Telewizji Białystok i regionalnej gazecie codziennej "Kurier Poranny", które - jego zdaniem - naruszyły jego dobra osobiste.
Pytany w poniedziałek przez dziennikarzy nie odpowiadał wprost, czy rzeczywiście był karany (co napisała gazeta). Pokazywał wypisz rejestru skazanych, w którym nie ma jego nazwiska. "To jestmoje prawo jazdy, jeżdżę nadal samochodem. Wszyscy ci, którzy mnie znają, wiedzą, że ja w ogóle nie piję alkoholu" - mówił. Nie chciał jednak wprost odpowiedzieć na pytanie, czy prasa napisała nieprawdę. Tłumaczył, że zdarzenia opisane w gazecie będą przedmiotem sprawy sądowej. "Ja te fakty zakwestiowałem i skierowałem akt oskarżenia do sądu".
W programie informacyjnym Telewizji Białystok pokazany został incydent w białostockim biurze Samoobrony; Chmielewski został wówczas uderzony w twarz przez jednego ze swoich wierzycieli i nazwany "złodziejem". Uznał, że - podobnie jak w przypadku publikacji prasowej - było to "rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji", bo - jak twierdził - dysponuje wyrokami sądowymi dla niego korzystnymi. Argumentował, że materiał miał charakter wyborczy, bo przedstawiał go "na spotkaniu przedwyborczym" jako kandydata na senatora. Podobnego zdania jest szefowa podlaskiej Samoobrony Genowefa Wiśniowska, która wcześniej nie widziała też niczego niestosownego w kandydowaniu Chmielewskiego mimo jego długów. Na konferencji prasowej, powiedziała, że incydent został "przygotowany" przez media, by w oczach opinii publicznej pogorszyć wizerunek kandydata i ugrupowania. Publikacje uznała za tendencyjne.
W przypadku publikacji w "Kurierze Porannym" Chmielewski ma za złe gazecie, że opisany został jako osoba, która była w przeszłości karana, choć gazeta dała mu możliwość przedstawienia swojego punktu widzenia. W tej publikacji tłumaczy, że "w świetle prawa jest niekarany" (nastąpiło już zatarcie skazania).
Autor publikacji tymczasem mówił w sądzie, że nie była ona "widzimisię redakcji", ale powstała po wielu sygnałach od mieszkańców Augustowa, gdzie mieszka kandydat na senatora.
Chmielewski ma niespłacone zobowiązania finansowe z czasów, gdy w latach 90. zajmował się działalnością gospodarczą. Uznał jednak, że nie ma powodu, by nie kandydował, mimo iż jest dłużnikiem na znaczne kwoty przynajmniej kilku osób, ponieważ - jak twierdził - jego biznes upadł za sprawą ówczesnej polityki gospodarczej i braku ochrony rodzimego rynku drobiu, a poza tym deklaruje chęć spłaty zobowiązań, "gdy tylko będzie miał taką możliwość".
Zdenerwowani wierzyciele Chmielewskiego mówili, że od wielu lat bezskutecznie zabiegają o zwrot należności. Pokazywali wyroki, a w nich kwoty sięgające nawet kilkuset ówczesnych milionów złotych. "Zbulwersowała mnie informacja, że taka osoba kandyduje na senatora" - mówił jeden z nich.
Oba wnioski przeciwko mediom sąd odrzucił uznając, że nie można ich rozpatrywać w trybie wyborczym. Jak tłumaczyła sędzia, to szczególny tryb dla szczególnych spraw, stosowany tylko wtedy, gdy nieprawdziwe informacje zostały zawarte w materiałach wyborczych. Sąd nie oceniał, czy publikacje mediów były prawdziwe. Uznał jednak, że nie były to "materiały wyborcze w znaczeniu ordynacji wyborczej".
Andrzej Chmielewski, kandydował z ramienia Samoobrony na senatora w wyborach uzupełniających z okręgu obejmującego Podlasie. Był jednym z dziesięciu kandydatów w wyborach, które odbędą się 12 października.
em, pap