Barack Obama spotkał się w sobotę z kubańskim przywódcą Raulem Castro. Podczas godzinnego spotkania rozmawiali o możliwości ponownego nawiązania kontaktów dyplomatycznych między krajami.
- To jest niewątpliwie historyczne wydarzenie - mówił na początku spotkania Barack Obama. - To był dla nas czas, w którym próbowaliśmy czegoś nowego. Teraz jesteśmy w pozycji, z której możemy ruszyć w przyszłość - dodał.
Raul Castro przyznał, że między oboma krajami istnieją pewne różnice i sprawy, które utrudnią pojednanie, jednak, jak stwierdził, są one do pokonania.
- Jesteśmy gotowi, aby wszystko przedyskutować, jednak musimy być bardzo cierpliwi. Dziś możemy nie zgadzać się w czymś, w czym zgodzimy się jutro - mówił podczas spotkania lider Kuby.
Po spotkaniu Barack Obama mówił dziennikarzom, że było ono „punktem zwrotnym” w odnowieniu relacji dyplomatycznych z Kubą. Przyznał jednak, że nie zdecydował jeszcze, kiedy Kuba straci status jednego z krajów, które finansują terror, co miało wydarzyć się podczas spotkania z Castro. - Chcę mieć pewność oraz szansę na zapoznanie się ze wszystkim zanim ogłosimy publicznie, jaka będzie decyzja. Patrząc na kierunek obecnej polityki Kuby sądzę, że USA i Kuba mają szansę na pojednanie, otwarcie się na podróże i wymianę między obywatelami, na których mogą skorzystać Kubańczycy - powiedział Obama.
Koniec starych waśni
Na samym początku spotkania prezydent Stanów Zjednoczonych stwierdził, że „zimna wojna skończyła się dawno temu”. Dodał też, że „nie jest zainteresowany prowadzeniem sporów, które zaczęły się zanim przyszedł na świat”.
Raul Castro w bardzo ciepłych słowach wypowiadał się o prezydencie USA. - Szanuję go. Moim zdaniem jest bardzo uczciwym człowiekiem. Podziwiam go i myślę, że jego zachowanie ma dużo wspólnego z jego skromnością - oceniał Castro.
Działania Baracka Obamy spotkały się z mieszaną reakcją opinii publicznej oraz polityków. - Zalecenie usunięcia Kuby z listy krajów finansujących terror jest złym krokiem w źle skierowanej polityce - oceniał Bob Menendez, senator i demokrata w swoim oświadczeniu.
pg, cnn.com
Raul Castro przyznał, że między oboma krajami istnieją pewne różnice i sprawy, które utrudnią pojednanie, jednak, jak stwierdził, są one do pokonania.
- Jesteśmy gotowi, aby wszystko przedyskutować, jednak musimy być bardzo cierpliwi. Dziś możemy nie zgadzać się w czymś, w czym zgodzimy się jutro - mówił podczas spotkania lider Kuby.
Po spotkaniu Barack Obama mówił dziennikarzom, że było ono „punktem zwrotnym” w odnowieniu relacji dyplomatycznych z Kubą. Przyznał jednak, że nie zdecydował jeszcze, kiedy Kuba straci status jednego z krajów, które finansują terror, co miało wydarzyć się podczas spotkania z Castro. - Chcę mieć pewność oraz szansę na zapoznanie się ze wszystkim zanim ogłosimy publicznie, jaka będzie decyzja. Patrząc na kierunek obecnej polityki Kuby sądzę, że USA i Kuba mają szansę na pojednanie, otwarcie się na podróże i wymianę między obywatelami, na których mogą skorzystać Kubańczycy - powiedział Obama.
Koniec starych waśni
Na samym początku spotkania prezydent Stanów Zjednoczonych stwierdził, że „zimna wojna skończyła się dawno temu”. Dodał też, że „nie jest zainteresowany prowadzeniem sporów, które zaczęły się zanim przyszedł na świat”.
Raul Castro w bardzo ciepłych słowach wypowiadał się o prezydencie USA. - Szanuję go. Moim zdaniem jest bardzo uczciwym człowiekiem. Podziwiam go i myślę, że jego zachowanie ma dużo wspólnego z jego skromnością - oceniał Castro.
Działania Baracka Obamy spotkały się z mieszaną reakcją opinii publicznej oraz polityków. - Zalecenie usunięcia Kuby z listy krajów finansujących terror jest złym krokiem w źle skierowanej polityce - oceniał Bob Menendez, senator i demokrata w swoim oświadczeniu.
pg, cnn.com