Na wschodzie Ukrainy brakuje leków i jedzenia. Starsi walczą o przetrwanie

Na wschodzie Ukrainy brakuje leków i jedzenia. Starsi walczą o przetrwanie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdjęcie ilustracyjne (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Brak środków znieczulających zmusza lekarzy do przekładania kolejnych operacji. Brak leków sprawia, że cukrzycy muszą przedzierać się przez linię frontu, aby otrzymać pomoc, a lekarze są bezsilni. Tak wygląda teraz codzienne życie mieszkańców wschodniej Ukrainy - pisze „The New York Times”.
Jeszcze niedawno w szpitalach przebywali głównie ranni na froncie żołnierze. Teraz jednak poczekalnie wypełnione są starszymi i schorowanymi osobami, które liczą na jakąkolwiek pomoc. Blisko 90 % pacjentów kliniki w Perewalsku to właśnie starsi, którzy zwykle mają nadciśnienie, cukrzycę oraz problemy z sercem. Normalnie wystarczyłoby przepisać lekarstwo i odesłać pacjenta do domu, jednak teraz nie ma czego przepisywać, ponieważ na okupowanych terenach zaczyna brakować leków.

Ukraiński rząd odcina się od ludzi, którzy utknęli w okupowanych miastach: przestano wypłacać pensje, pozamykano banki i wstrzymano dostawy, przez co apteki świecą pustkami.

Ograniczeni „Lekarze bez Granic”

Andriej Poliakow pracował w szpitalu, który był siedzibą ukraińskich Lekarzy bez Granic. Teraz są oni ograniczeni brakiem podstawowych leków. Kobiecie chorej na nerkę nie można przepisać odpowiednich leków, ponieważ ich nie ma. Do apteki także nie ma po co iść, ponieważ stoi pusta, a a nawet jeśli znajdzie tam to, czego szuka, nie będzie w stanie zapłacić. Ceny niektórych leków wzrosły bowiem dwu-, a nawet trzykrotnie.

Dostarczenie leków do okupowanych rejonów także do łatwych zadań nie należy. Petro Poroszenko podpisał w zeszłym roku ustawę, przez którą zamknięte zostały wszystkie rządowe instytucje na obleganych terenach. Wstrzymano wszystkie dostawy leków. Światowa Organizacja Zdrowia ocenia, że organizacje humanitarne mogłyby dostarczać lekarstwa, jednak byłaby to zaledwie kropla w morzu potrzeb.

Starsi pozostawieni samym sobie

Kiedy wybuchł konflikt, większość młodych uciekła na zachód Ukrainy lub do Rosji, pozostawiając osoby starsze na pastwę losu. W samym Wuhłehirsku w obwodzie donieckim 50 starszych kobiet i mężczyzn stworzyło jedno miejsce, w którym próbują wspólnie przetrwać, ponieważ nikt inny nie chciał im pomóc.

Brak leków nie jest jedynym problemem. Drugim, nawet ważniejszym, jest brak jedzenia. Starszym udało się przetrwać pierwsze naloty i ostrzały, ale to głód i choroby mogą ich pokonać. Wielu ludzi odniosło głębokie rany, ale psychiczne. Często nie mają się do kogo odezwać i przychodzą do klinik tylko po to, żeby móc z kimś porozmawiać.

Pg, wyborcza.pl