Ekojazda – to słowo robi ostatnio zawrotną karierę wśród podchodzących do egzaminu na prawo jazdy. Wszyscy go używają, choć nikt do końca nie rozumie. Od stycznia tego roku za niespełnienie kryteriów ekojazdy można oblać egzamin. To, czy dana jazda była ekologiczna, ocenia egzaminator. Kursanci zachodzą więc w głowę, jak spełnić jego oczekiwania. Coś niecoś o ekojeździe (zwanej też ekodriving) wiadomo. Na przykład to, że przyszły kierowca musi umieć hamować silnikiem, co ma wyeliminować nawyk naciskania sprzęgła razem z hamulcem. Jeśli jednak zacznie hamować nie w tym momencie, co trzeba, może oblać. Inna zasada: trzeba użyć czterech biegów przed osiągnięciem prędkości 50 km/h. Obroty silnika nie mogą przy tym być niższe niż 1800 ani wyższe niż 2500 obrotów na minutę. Tylko jak to wyczuć? Tego nie wiedzą nawet kierowcy od lat jeżdżący samochodem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.