Powell przedstawił tę opinię tuż po burzliwej debacie w RB ONZ nad nowym amerykańskim projektem rezolucji ws. Iraku.
W środę wieczorem przedstawiciele Stanów Zjednoczonych omówili nowe propozycje z ambasadorami pozostałych czterech stałych członków Rady Bezpieczeństwa - Rosji, Chin, W. Brytanii i Francji. W szerszym gronie, z udziałem przedstawicieli dziesięciu niestałych państw członkowskich Rady, projekt będzie omówiony prawdopodobnie w piątek.
Projekt ocenia się jako krok naprzód, jednak wskazuje się, że nie wnosi on w zasadzie nic nowego w porównaniu z poprzednim przedstawionym na początku września.
Przewiduje on pewne wzmocnienie roli ONZ w Iraku i stopniowe przekazywanie władzy instytucjom irackim, ale nie przedstawia żadnych ram czasowych zakończenia okupacji tego kraju przez USA i W. Brytanię ani też nie określa terminu przejęcia przez ONZ zwierzchniej roli w kwestiach cywilnych, jak tego domaga się część członków Rady Bezpieczeństwa. Głosi ogólnie, że okupacja Iraku ma charakter "tymczasowy" i że "dzień, w którym Irakijczycy zaczną rządzić się sami, musi nadejść wkrótce".
Tak jak w poprzednich wersjach projekt przewiduje przekształcenie obecnych sił koalicyjnych w Iraku w siły wielonarodowe pod egidą ONZ, choć z zachowaniem dowództwa amerykańskiego. Mandat Rady Bezpieczeństwa dla sił stabilizacyjnych powinien, według oczekiwań Waszyngtonu, zachęcić do wysłania wojsk do Iraku takie kraje jak Turcja czy Pakistan. Dotychczas zasłaniają się one trudnościami politycznymi i mówią, że mogłoby je usunąć wyraźne zielone światło ONZ dla sił wielonarodowych.
Według informacji nieoficjalnych, mniej ogólne stwierdzenia i konkretne terminy mogłyby się znaleźć w aneksie do rezolucji, nad którym prace dopiero trwają. Aneks nie miałby wprawdzie mocy wiążącej, ale dodając go do rezolucji Amerykanie wyszliby naprzeciw żądaniom wielu krajów, aby dokładniej nakreślić perspektywy przekazania Irakijczykom z powrotem suwerennej władzy.
"Z projektu jasno wynika, ż USA trzymają się dotychczasowej linii. Waszyngton chce się podzielić obciążeniami (w Iraku), ale nadal utrzymać dowództwo w swych rękach" - ocenił po zapoznaniu się z projektem wysoki rangą przedstawiciel rządu niemieckiego, który prosił, by nie podawać jego nazwiska.
Jednak zwiększenie roli ONZ w Iraku natrafia na trudności, bo proponuje się je w chwili, gdy ONZ ogranicza do minimum swoją obecność w tym kraju. Po krwawym zamachu na siedzibę ONZ w Bagdadzie 19 sierpnia, w którym zginął szef misji Sergio Vieira de Mello i 21 innych jej pracowników, ONZ wycofała cały zespół polityczny, a w tym tygodniu, po kolejnych atakach, odwołała dalszych członków międzynarodowego zespołu, zapowiadając, że powrócą dopiero gdy uzyskają gwarancje bezpieczeństwa.
Projekt skrytykował też sekretarz generalny ONZ Kofi Annan, który - jak wynika z doniesień agencyjnych - miał powiedzieć stałym członkom Rady, aby zachowali wobec niego rezerwę. Rezolucja nie jest zgodna z moimi zaleceniami utworzenia tymczasowego rządu irackiego przed uchwaleniem konstytucji i przeprowadzeniem nowych wyborów. "Najwyraźniej nie ma tego w projekcie" - powiedział Annan, wyrażając też wątpliwości, czy nowy amerykański projekt wystarczy, żeby w Iraku zmieniło się nastawienie do Narodów Zjednoczonych i innych organizacji międzynarodowych. Mandat ONZ nie może być należycie zrealizowany gdy trwa okupacja amerykańska w Iraku - powiedział.
"Amerykański projekt nie odpowiada naszym oczekiwaniom" - oświadczył ambasador Francji przy ONZ Jean-Marc de La Sabliere.
Ambasador Rosji przy ONZ Siergiej Ławrow opowiedział się za powierzeniem Narodom Zjednoczonym "głównej roli w procesie politycznym" w Iraku, w opracowaniu konkretnego terminarza pełnego przywrócenia suwerenności. "Ten proces mógłby być wspierany przez siły międzynarodowe" - dodał. Z tego punktu widzenia Moskwa zamierza przeanalizować propozycję amerykańską.
Cytowany przez dpa anonimowy niemiecki dyplomata powiedział, że projekt jest krokiem naprzód, ale wymaga doprecyzowania w części dotyczącej roli ONZ w Iraku i trybu przekazania suwerenności rządowi irackiemu.
em, pap