Jak dodał, próba oceny, z którego roku pochodzą pociski, oparta była na symbolu i nie można stwierdzić, że symbol ten oznacza rok produkcji.
Zdaniem Tyszkiewicza, żołnierze zbyt pochopnie przekazali informację o dacie produkcji rakiet, a dziennikarze "stworzyli z tego fakt medialny" i "zrobili wielką wrzawę, zupełnie niepotrzebną".
Pytany, czy na podstawie materiałów utrwalonych przed detonacją rakiet, można ustalić, z jakiego roku one były, dowódca odpowiedział, że nie da się uzyskać całkowitej pewności, dlatego że nie można ustalić ich pochodzenia, nie wiadomo też "kiedy i kto te napisy (na rakietach) malował i w jakim celu te napisy nanosił. Te napisy w zasadzie mogą wszystko oznaczać" - powiedział Tyszkiewicz.
Informacja, podana przez polskie media i potwierdzona później przez rzecznika MON, że cztery francusko-niemieckie rakiety przeciwlotnicze Roland, odnalezione przez polskich żołnierzy w pobliżu Hilli, mają datę produkcji 2003 rok, wywołała reakcję francuskich polityków.
Prezydent Jacques Chirac zdecydowanie zdementował w sobotę w Rzymie doniesienia strony polskiej. Wkrótce potem minister obrony Szmajdziński wyraził ubolewanie z powodu informacji, podanych przez rzecznika swego resortu. Polecił też zbadanie wszystkich okoliczności tej sprawy i przedstawienie mu raportu.
Były generał irackich sił powietrznych Rijad Abbas powiedział w niedzielę dziennikarzom, że irackie wojsko ponad wszelką wątpliwość było wyposażone w rakiety Roland 3. Ten typ Rolandów - jego zdaniem - można dziś najłatwiej znaleźć w Iraku. Według niego, pierwsze Rolandy - 1 trafiły do tego kraju w 1981 roku. W dalszych latach - Roland 2 i Roland 3.
Generał potwierdził, że takie właśnie pociski są na zdjęciach wykonanych przez dziennikarzy, zanim polscy żołnierze wysadzili Rolandy w powietrze. Generał nie potrafił jednoznacznie powiedzieć, czy symbol na rakietach: 07-01 KND 2003 oznacza datę produkcji.
Według niego, sprzęt ten był sprowadzany przez reżim Saddama Husajna także w czasie embarga na dostawy broni. W czasie embarga - powiedział Abbas - przedstawiciele reżimu zaopatrywali się w broń na czarnym rynku, sprzedawało ją wiele krajów. Teraz trudno będzie ustalić szczegóły.
"Myślę, że jeżeli ktoś wstrzymuje produkcję danego systemu na własne potrzeby, nie oznacza to, że nie produkuje go nadal dla innych krajów. Inne kraje mogą ją też produkować na licencji - powiedział gen. Abbas. - Nawet, jeżeli wstrzymano produkcję w latach 90., Rolandy 3 mogą być przecież dostępne na czarnym rynku, jestem przekonany, że tak jest" - dodał.
W wydanym w sobotę komunikacie rzecznik francuskiego MSZ Herve Ladsous powiedział, że, "podobnie jak wiele innych państw zachodnich, Francja eksportowała do Iraku broń w latach 70. i 80". Rakiety Roland 1 - wskazał - trafiły do Iraku w latach 1980-81, a Roland 2 - w latach 1983-86, natomiast Roland 3 "nigdy nie były Irakowi sprzedawane".
Francuskie MSZ informuje dalej, że produkcji rakiet Roland 2 i 3 zaprzestano odpowiednio w roku 1988 i 1993. "Jest więc niemożliwe, aby rakiety Roland były produkowane w 2003 roku" - oświadczył Ladsous.
Na terenie bazy na starym lotnisku w Kut stoją trzy kolejne wyrzutnie z pociskami Roland. Dziennikarze Polskiego Radia zrobili im zdjęcia, które potem pokazali przedstawicielom dowództwa wielonarodowej dywizji.
Nie wiadomo dokładnie, jakiego dokładnie typu są to rakiety, na zdjęciach nie widać dokładnie samych pocisków. Gen. Abbas po zapoznaniu się ze zdjęciami powiedział, że na pewno są to Rolandy 2 lub 3.
********************************* Wojskowe służby informacyjne wyjaśniają, jak doszło do zamieszania wokół francusko-niemieckich rakiet Roland, które polscy żołnierze znaleźli w Iraku i zdetonowali - poinformowały w niedzielę telewizyjne "Wiadomości".
"Ja bym chciał, żeby padła odpowiedź na pytanie, jak to było możliwe, kto popełnił błąd, kto dokonał mylnej oceny tego znaleziska i wtedy będzie można używać słów nawet dosadnych" - powiedział w "Wiadomościach" szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec.
Nieumiejętność zakwalifikowania odnalezionych rakiet Roland, odnalezionych w polskiej strefie w Iraku, byłaby kompromitacją dla polskich służb wywiadowczych - uważa Bronisław Komorowski (PO).
"Jeśli natomiast informacja była prawidłowa, a nieprawidłowy użytek z tego zrobił rzecznik prasowy MON-u, to niewątpliwie on powinien ponosić konsekwencje" - powiedział Komorowski w "Wiadomościach".
rp, pap