- Chcę podziękować wszystkim mieszkańcom królewskiego grodu. Wygrać w Krakowie, mieszkając w Warszawie, to duże osiągniecie i dobra zapowiedź na przyszłość. Przegrać w Krakowie, mieszkając w Krakowie, to kiepska prognoza na przyszłość - mówił w stolicy Małopolski Bronisław Komorowski.
Prezydent stwierdził, iż niedzielne wybory to "wybór pomiędzy dwiema kompletnie oddalonymi od siebie wizjami Polski". - Aktualna i możliwa jest Polska, którą już raz mieliśmy; Polska, która stawia na opresyjność własnych obywateli, która jest pełna podejrzliwości, nieufności wobec każdego obywatela, podejrzewając go, że to tylko kwestia udowodnienia, a na pewno coś ma na sumieniu, tylko trzeba to wydobyć, np. w śledztwie - tłumaczył.
- Można traktować jako niesmaczne żarty, to co zapowiada eurodeputowany PiS, najbliższy współpracownik Andrzeja Dudy - Janusz Wojciechowski. Już szykuje klatkę dla prezydenta. (...) Ale dla mnie to jest sygnał o tym, że oni tak naprawdę myślą, że im to jest naprawdę w głowie, że oni nie tylko tak są skłonni traktować urząd prezydenta, osobę prezydenta, głowę polskiego państwa, ale im w głowach i w sercach ciągle kołaczą się myśli, a może jeszcze raz wzorem Zbigniewa Ziobro, Mariusza Kamińskiego, Antoniego Macierewicza, doświadczeń z czasów IV RP - powiedział prezydent.
"Wybór między Polską, która ufa swoim obywatelom, a Polską, która na swoich obywateli czyha"
Zdaniem prezydenta odnosząc się do wyborów dodał też, że jest to "wybór między Polską, która ufa swoim obywatelom, a Polską, która na swoich obywateli czyha i chce wydobyć z nich to, co jest złe, licząc, że w każdym coś się znajdzie".- To naprawdę będzie wybór między Polską, która stawia na wolność obywateli, na ich swobodne sumienie i Polskę, która chce, aby to kodeks karny regulował kwestie sumienia, zastępował wolne sumienie wolnego człowieka - przekonywał.
Komorowski przypomniał, iż jego szefem w momencie, kiedy został wiceministrem obrony narodowej był Florian Siwicki. - Generał z czasów PRL, który można powiedzieć zamykał mnie do obozu internowania. A jednak zdołaliśmy znaleźć wspólne myślenie o sprawach najważniejszych dla Polski, gdzieś doszukując się tego, co nas łączyło w sposób niekonfliktowy. To jest wielka rzecz - podkreślił.
tvn24.pl
- Można traktować jako niesmaczne żarty, to co zapowiada eurodeputowany PiS, najbliższy współpracownik Andrzeja Dudy - Janusz Wojciechowski. Już szykuje klatkę dla prezydenta. (...) Ale dla mnie to jest sygnał o tym, że oni tak naprawdę myślą, że im to jest naprawdę w głowie, że oni nie tylko tak są skłonni traktować urząd prezydenta, osobę prezydenta, głowę polskiego państwa, ale im w głowach i w sercach ciągle kołaczą się myśli, a może jeszcze raz wzorem Zbigniewa Ziobro, Mariusza Kamińskiego, Antoniego Macierewicza, doświadczeń z czasów IV RP - powiedział prezydent.
"Wybór między Polską, która ufa swoim obywatelom, a Polską, która na swoich obywateli czyha"
Zdaniem prezydenta odnosząc się do wyborów dodał też, że jest to "wybór między Polską, która ufa swoim obywatelom, a Polską, która na swoich obywateli czyha i chce wydobyć z nich to, co jest złe, licząc, że w każdym coś się znajdzie".- To naprawdę będzie wybór między Polską, która stawia na wolność obywateli, na ich swobodne sumienie i Polskę, która chce, aby to kodeks karny regulował kwestie sumienia, zastępował wolne sumienie wolnego człowieka - przekonywał.
Komorowski przypomniał, iż jego szefem w momencie, kiedy został wiceministrem obrony narodowej był Florian Siwicki. - Generał z czasów PRL, który można powiedzieć zamykał mnie do obozu internowania. A jednak zdołaliśmy znaleźć wspólne myślenie o sprawach najważniejszych dla Polski, gdzieś doszukując się tego, co nas łączyło w sposób niekonfliktowy. To jest wielka rzecz - podkreślił.
tvn24.pl