Od wielu lat przed wyborami katoliccy biskupi w Polsce przypominają wiernym, że udział w głosowaniu jest nie tylko prawem, ale również moralnym obowiązkiem. Katechizm Kościoła katolickiego korzystanie z prawa wyborczego – jako obowiązek obywatela – zrównuje z koniecznością płacenia przez katolików podatków i obrony ojczyzny. Od dawna obserwujemy jednak w kraju spadek frekwencji wyborczej. Czy wynika on przede wszystkim z nieposłuszeństwa znacznej części polskich katolików wobec nauczania Kościoła i lekceważenia biskupich apeli?
Myślę, że przyczyna leży gdzie indziej. Jest nią, dostrzegalny u znacznej części identyfikujących się z Kościołem katolickim Polaków, brak wiedzy, jaki jest sens ich udziału w polityce, a także nieznajomość reguł porządkujących tego typu aktywność.
Przed laty bezskutecznie namawiałem jednego ze znajomych, aby wystartował w wyborach do rady jednego z dużych miast. Odmówił stanowczo, powołując się na swoją wiarę i mocne zaangażowanie w życie Kościoła. Mówił, że polityka jest samym złem, że mnóstwo w niej zagrożeń i pokus, dlatego on woli nie wchodzić w tę sferę i nie narażać się na „utytłanie w tym bagnie”.
Podobną postawę komentował niedawno papież Franciszek. 30 kwietnia br. w improwizowanym przemówieniu do członków Wspólnoty Życia Chrześcijańskiego przyznał, że w dzisiejszym świecie trudno jest „czynić dobro, nie brudząc sobie trochę rąk ani serca”. Dodał jednak, że nawet wtedy nie należy się zniechęcać i w charakterystyczny dla siebie sposób przytoczył rozmowę: – Nie, Ojcze, nie zajmuję się polityką, bo nie chcę grzeszyć. – Ale nie czynisz dobra! Idź naprzód, proś Pana, by ci pomógł nie grzeszyć, a jeśli sobie pobrudzisz ręce, proś o przebaczenie i idź naprzód. Działaj, działaj. To ważne, bo wielu rezygnujących z udziału w wyborach tłumaczy się konfliktem sumienia.
Podczas tego samego spotkania Franciszek, kolejny raz powtarzając, że katolik powinien „mieszać się do polityki”, zdecydowanie odrzucił ideę tworzenia katolickich partii. Stwierdził stanowczo, że to nie jest droga Kościoła. „Kościół jest wspólnotą chrześcijan, którzy oddają cześć Ojcu, naśladują Syna i przyjmują dar Ducha Świętego. Nie jest partią polityczną” – wytłumaczył, kwestionując zasadność tworzenia partii złożonej „tylko z katolików”.
Według sondażu CBOS z marca br. 82 proc. Polaków uważa, że katolicy w życiu publicznym mają prawo wyrażać swoje poglądy wynikające z przynależności religijnej. 22 proc. wyraża przekonanie, że to wręcz powinność katolika. Połowie nie przeszkadza, że wiceminister jest świeckim zakonnikiem czy że prezes Trybunału Konstytucyjnego przyjmuje papieskie odznaczenie. Te dane pokazują, że istnieje duży potencjał pozwalający na szerokie zaangażowanie polskich katolików w politykę bez łamania czy zagłuszania sumień. Rzecz w tym, kto i jak powinien go wyzwolić. �
* Ksiądz, dziennikarz. Twórca portalu Wiara.pl
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.