- Nie ukrywam, że jesteśmy spanikowani. Mamy mało informacji. Oglądamy telewizję, korzystamy z internetu. Wiemy też o zamachach we Francji i w Kuwejcie. Jesteśmy w Tunezji od ubiegłego czwartku - mówi w rozmowie z RMF FM turysta z Polski.
Polska Izba Turystyki poinformowała, że w Tunezji przebywa obecnie 3000 polskich klientów biur podróży. Z komunikatów wynika, że nie ucierpiał żaden z klientów polskich biur podróży.
- Mieliśmy zostać jeszcze sześć dni. Organizator naszego wypoczynku już zasugerował, że być może trzeba będzie wracać. Czekamy na nowe informacje, siedzimy jak na szpilkach.Jesteśmy w pobliżu Monastyru, około ośmiu kilometrów od miejscowości, gdzie doszło do ataku. W tym hotelu jest 12 osób z Polski. W większości są to osoby starsze. Myślimy o szybkim powrocie do Polski - opowiada pan Jacek.
Zamach w Tunezji
Co najmniej 27 osób zginęło w zamachu na hotele w kurorcie w Susie w Tunezji. O ataku poinformował minister spraw wewnętrznych.
Zaatakowano dwa hotele - Soviva i Imperial Marhaba. Sytuacja wciąż się rozwija - jeden z zamachowców został zastrzelony podczas wymiany ognia z policją i jego ciało razem z karabinem AK znajduje się na miejscu zdarzenia. Nieoficjalnie poinformowano, że drugi zamachowiec został zatrzymany przez policję.
Terroryści mieli strzelać do przebywających na plaży turystów. Zamachy były zapowiedziane. Na razie nie wiadomo, czy wśród ofiar byli Polacy. Firmy TUI, Itaka oraz Rainbow Tours podały, że w tej okolicy nie było polskich turystów podróżujących z ich biurami. - Zbieramy informacje. Obecnie w Tunezji przebywa ponad 3 tys. klientów polskich biur podróży. W miejscu zamachu też było ich trochę, ale z tego, co mi wiadomo, nikt nie ucierpiał w ataku - powiedziała Katarzyna Zarzycka z Polskiej Izby Turystyki.
Jak poinformował "Independent" wśród ofiar są głównie turyści z Niemiec i Wielkiej Brytanii.
Jeden z turystów powiedział BBC, że odpoczywający przy basenie zostali skierowani do hotelu. Przez okna widział mężczyznę z bronią, słyszał też atak na sąsiedni hotel. - Dokładnie o 12 miejscowego czasu było słychać dwa lub trzy wybuchy i kilka strzałów. Ludzie nie wiedzieli na początku, co się dzieje. Zrobiło się naprawdę nieprzyjemnie. Nie widziałem zamachowców, tylko zakrwawionych ludzi - powiedział świadek zamachu, Jerzy Rabenda, dla TVN 24. - Przed wyjazdem byliśmy zapewniani, że wszystko jest w porządku i jest bezpiecznie - dodał.
- W pierwszej kolejności chciałbym złożyć wyrazy współczucia i solidarności z Francją, Kuwejtem i Tunezją, które stały się ofiarami bestialskich ataków terrorystycznych - powiedział Donald Tusk na początku konferencji prasowej przewodniczącego Rady Europejskiej w Brukseli.
Susa to jeden z najbardziej turystycznych kurortów w Tunezji.
- Mieliśmy zostać jeszcze sześć dni. Organizator naszego wypoczynku już zasugerował, że być może trzeba będzie wracać. Czekamy na nowe informacje, siedzimy jak na szpilkach.Jesteśmy w pobliżu Monastyru, około ośmiu kilometrów od miejscowości, gdzie doszło do ataku. W tym hotelu jest 12 osób z Polski. W większości są to osoby starsze. Myślimy o szybkim powrocie do Polski - opowiada pan Jacek.
Zamach w Tunezji
Co najmniej 27 osób zginęło w zamachu na hotele w kurorcie w Susie w Tunezji. O ataku poinformował minister spraw wewnętrznych.
Zaatakowano dwa hotele - Soviva i Imperial Marhaba. Sytuacja wciąż się rozwija - jeden z zamachowców został zastrzelony podczas wymiany ognia z policją i jego ciało razem z karabinem AK znajduje się na miejscu zdarzenia. Nieoficjalnie poinformowano, że drugi zamachowiec został zatrzymany przez policję.
Terroryści mieli strzelać do przebywających na plaży turystów. Zamachy były zapowiedziane. Na razie nie wiadomo, czy wśród ofiar byli Polacy. Firmy TUI, Itaka oraz Rainbow Tours podały, że w tej okolicy nie było polskich turystów podróżujących z ich biurami. - Zbieramy informacje. Obecnie w Tunezji przebywa ponad 3 tys. klientów polskich biur podróży. W miejscu zamachu też było ich trochę, ale z tego, co mi wiadomo, nikt nie ucierpiał w ataku - powiedziała Katarzyna Zarzycka z Polskiej Izby Turystyki.
Jak poinformował "Independent" wśród ofiar są głównie turyści z Niemiec i Wielkiej Brytanii.
Jeden z turystów powiedział BBC, że odpoczywający przy basenie zostali skierowani do hotelu. Przez okna widział mężczyznę z bronią, słyszał też atak na sąsiedni hotel. - Dokładnie o 12 miejscowego czasu było słychać dwa lub trzy wybuchy i kilka strzałów. Ludzie nie wiedzieli na początku, co się dzieje. Zrobiło się naprawdę nieprzyjemnie. Nie widziałem zamachowców, tylko zakrwawionych ludzi - powiedział świadek zamachu, Jerzy Rabenda, dla TVN 24. - Przed wyjazdem byliśmy zapewniani, że wszystko jest w porządku i jest bezpiecznie - dodał.
- W pierwszej kolejności chciałbym złożyć wyrazy współczucia i solidarności z Francją, Kuwejtem i Tunezją, które stały się ofiarami bestialskich ataków terrorystycznych - powiedział Donald Tusk na początku konferencji prasowej przewodniczącego Rady Europejskiej w Brukseli.
Susa to jeden z najbardziej turystycznych kurortów w Tunezji.
Reuters, rmf24.pl, BBC