Leszek Miller powiedział w wywiadzie dla "Faktu", że kampania SLD będzie skromna i oparta na kontakcie z ludźmi. - Do tego nie potrzeba mi millerobusa - dodał. Skomentował też sprawę przyciągania wyborców do SLD przez dawanie 500 zł w ramach dywidendy obywatelskiej. - Chodzi o to, by jedną trzecią wzrostu PKB w danym roku przeznaczyć na wypłatę obywatelskiej dywidendy. Zakładając, że tegoroczny wzrost PKB wyniesie 3,4 proc., to wychodzi ok. 54 mld zł, z czego jedną trzecią – 18 mld – dostaliby obywatele. Przykładowo rodzina z dwójką dzieci – 2 tys. zł! - stwierdził.
- To by oznaczało pojawienie się nowego pieniądza na rynku – wzrost popytu i konsumpcji. Trzeba różnymi metodami przyspieszać wzrost płac. Polacy nie mogą żyć na tak nędznym poziomie - dodał Miller.
Zdradził również inne elementy programu SLD w zbliżających się wyborach parlamentarnych. - Chcemy, by część dotacji z budżetu, która trafia do ZUS, szła dla pracujących absolwentów. By przez pierwsze trzy lata zatrudnienia ich składka na ZUS była opłacana z budżetu, a nie kieszeni pracodawców. Do tego zaproponujemy niskooprocentowane kredyty dla młodych i program „Pierwsza praca”. By młodzież nie miała poczucia, że należy do pokolenia „1600 zł brutto” skazanego na śmieciówki i ucieczkę z Polski - powiedział polityk. Zaznaczył też, że przed wyborami nie chce rozmawiać o koalicjach. - To ryzykowne, zwłaszcza przed tą kompletnie nieprzewidywalną kampanią. Mamy kilka nowych tworów, które zrobią wszystko, by dostać się na pokład - stwierdził.
- SLD na pewno dostanie się do Sejmu, ale warto porozumieć się z innymi partiami lewicowymi, będziemy rozmawiać nawet z Januszem Palikotem. Ale za wcześnie na rozmowy o nazwiskach. Na listach znajdą się ludzie z różnych grup wiekowych. To nie może być ani dyskoteka, ani dom spokojnej starości. Przekrój działaczy z energią, doświadczeniem i kwalifikacjami - podsumował Miller.
Fakt
Zdradził również inne elementy programu SLD w zbliżających się wyborach parlamentarnych. - Chcemy, by część dotacji z budżetu, która trafia do ZUS, szła dla pracujących absolwentów. By przez pierwsze trzy lata zatrudnienia ich składka na ZUS była opłacana z budżetu, a nie kieszeni pracodawców. Do tego zaproponujemy niskooprocentowane kredyty dla młodych i program „Pierwsza praca”. By młodzież nie miała poczucia, że należy do pokolenia „1600 zł brutto” skazanego na śmieciówki i ucieczkę z Polski - powiedział polityk. Zaznaczył też, że przed wyborami nie chce rozmawiać o koalicjach. - To ryzykowne, zwłaszcza przed tą kompletnie nieprzewidywalną kampanią. Mamy kilka nowych tworów, które zrobią wszystko, by dostać się na pokład - stwierdził.
- SLD na pewno dostanie się do Sejmu, ale warto porozumieć się z innymi partiami lewicowymi, będziemy rozmawiać nawet z Januszem Palikotem. Ale za wcześnie na rozmowy o nazwiskach. Na listach znajdą się ludzie z różnych grup wiekowych. To nie może być ani dyskoteka, ani dom spokojnej starości. Przekrój działaczy z energią, doświadczeniem i kwalifikacjami - podsumował Miller.
Fakt