Kopczyński spytał, czy Michnik pamięta dokładną datę wizyty Sulika w redakcji "Gazety Wyborczej". Sam Sulik powiedział, że było to pod koniec sierpnia 2002 r. albo na początku września.
Redaktor naczelny "GW" oświadczył, że może tę datę ustalić, a na razie może powiedzieć, iż było to na pewno tego samego dnia gdy siedzibę "Gazety" odwiedził także gen. Jaruzelski.
Kopczyński powołał się na fragment zeznań Sulika, że w trakcie gdy on odsłuchiwał taśmę, do pokoju wkroczył gen. Jaruzelski, ale "szybko wyszedł bo Adam Michnik go wyprowadził". Spytał, co w ogóle robił tam Jaruzelski, i czy to ma związek z odtwarzaniem taśmy z nagraniem rozmowy z Rywinem.
"Mogę zapewnić pana przewodniczącego, że gen. Jaruzelski nie ma nic wspólnego z aferą Rywina" - odparł śmiejąc się Michnik.
Dodał, że gen. Jaruzelski odwiedził go, został przez niego oprowadzony po "słynnych tarasach" siedziby "GW" i w pewnym momencie podeszli do gabinetu wiceprezesa Agory Piotra Niemczyckiego, w którym Sulik, w towarzystwie Niemczyckiego, odsłuchiwał taśmę. Weszli tam tylko na chwilę i nastąpiła przerwa w odsłuchiwaniu.
Kopczyński nie był jednak pewien, czy to było tak, że Michnik wszedł tam z Jaruzelskim, czy redaktor naczelny "GW" był już w pokoju "w grupie, która odsłuchiwała taśmę", a generał "pomyłkowo" wszedł tam sam.
"Nie, nie. Nie bardzo rozumiem, czemu ma służyć to uszczegóławianie, ale ja bardzo chętnie uszczegółowię tak, jak to zapamiętałem. Generał wszedł razem ze mną, to nie jest tak, że generał sam chodził po redakcji; był moim gościem" - powiedział Michnik.
Dodał, że on był umówiony z gen. Jaruzelskim, natomiast z Sulikiem umówiony był Niemczycki.
Kopczyński spytał także o fragment zeznań Sulika, z którego wynika, że taśmę z nagraniem rozmowy Michnika z Rywinem odsłuchali także redaktor naczelny "Nie" Jerzy Urban i właściciel Polsatu Zygmunt Solorz.
"To jest przykład precyzji i wiarygodności zeznań Bolesława Sulika. On po prostu mówił o sprawach, o których pojęcia nie miał. Ani pan prezes Solorz tej taśmy nie odsłuchiwał, ani pan redaktor Urban tej taśmy nie odsłuchiwał. A pan Sulik mówił po prostu o tym, co mu w duszy grało" - oświadczył Michnik.
Sulik był jedyną osobą spoza Agory, która odsłuchała to nagranie. W sierpniu ub. roku wyraził on w rozmowie z Wiceprezesem Agory Piotrem Niemczyckim chęć przesłuchania nagrania rozmowy z Lwem Rywinem - zeznał Michnik. Powiedział wówczas, że rozważa zgłoszenie na radzie nadzorczej TVP wniosku o odwołanie prezesa Roberta Kwiatkowskiego.
Zdaniem Michnika, nikt inny go nie odsłuchał. Co prawda, kilka osób miało dostęp do nagrania, ale - jego zdaniem - nikt nie tknąłby jej bez jego wiedzy i zgody.
Szef komisji śledczej spytał, czy Michnik nie uważał, iż nagranie chciał poznać ktoś, kto występuje w imieniu grupy trzymającej władzę i może to być Sulik. Jeśli przychodzi po trzech tygodniach pierwsza osoba, która się tym interesuje, to panu to nic nie mówi? - pytał Nałęcz.
"Nigdy ze strony tego człowieka nie spotkał mnie cień nielojalności i podejrzenia, że mógłby zachować się nie fair" - odparł redaktor naczelny "GW". Wówczas wydawało mu się oczywiste, iż Sulik "jest i będzie po stronie tych, którzy Rywina zdemaskowali". O udostępnienie kasety prosił też później minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk, lecz jak wyjaśnił Michnik - ta prośba miała całkowicie inny kontekst: Sulik przyszedł "jako przyjaciel do przyjaciół", a Kurczuk - jako minister sprawiedliwości, któremu Michnik odmówił.
Wcześniej Michnik zeznał, że o nagraniu rozmowy z Lwem Rywinem 22 lipca, jeszcze przed wieczorną konfrontacją u premiera zostali poinformowani wiceprezesi Agory Helena Łuczywo i Piotr Niemczycki oraz dziennikarz "GW" Paweł Smoleński - twierdzi redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik. Informacja ta ma to pomóc komisji ocenić, czy osoby wiedzące o "dowodzie przestępczej oferty", mogły wpływać tego dnia na kształt autopoprawki do ustawy o rtv. Natomiast o planach nagrania rozmowy po 18 a przed 22 lipca, kiedy to nagranie nastąpiło - wiedzieli Rapaczyńska, Łuczywo i Smoleński.
Nawiązując do rozmowy telefonicznej Aleksandry Jakubowskiej z Wandą Rapaczyńską 15 lipca 2002r., Michnik przytoczył list prezes Rapaczyńskiej w tej sprawie. Według niej, Jakubowska wówczas sugerowała, że jest "pod silną presją", aby sprawę autopoprawki zakończyć bez zwłoki, i że ona nie może poprosić premiera o przesunięcie terminu, dlatego prosi o to Michnika.
Potwierdza to jego środowe zeznania, iż Jakubowska prosiła prezes Agory, aby to naczelny "GW" zwrócił się do premiera o opóźnienie o tydzień debaty rządowej nad autopoprawką do ustawy o rtv. Sugerowała, że autopoprawka jest "nie gotowa", tzn. odbiega od oczekiwań Agory. Jak twierdzi Rapaczyńska, Jakubowska dzwoniła jeszcze poźniej, chcąc dowiedzieć się o rezultat. "Poinformowałam ją, że premier zgodził się przesunąć autopoprawkę. W czasie rozmowy Jakubowska powiedziała także, że przesyła mi do biura kolejną wersję zapisów autopoprawki" - napisała prezes Agory.
Jednak kiedy Rapaczyńska po spotkaniu z inwestorami, późnym wieczorem, wróciła do biura, dokumentu nie było. "Rano dalej projektu nie było. Późnym rankiem zostałam zaproszona do ministerstwa na spotkanie z Jakubowską i Cezarym Banasińskim (prezesem UOKiK). Ok. 11.30 dostałam z Ministerstwa Kultury mail z nowymi zapisami dotyczącymi koncentracji kapitału i z tym dokumentem udałam się na spotkanie w ministerstwie o godz. 15" - relacjonowała Rapaczyńska. Dodała, że to było to spotkanie, na które Jakubowska próbowała zaprosić sekretarza KRRiT Włodzimierza Czarzastego "jako wielkiego znawcę przedmiotu, na co się nie zgodziłam".
sg, pap