Ryszard Petru przekonywał w TVN24, że wybór między Beatą Szydło i Ewą Kopacz, jest "jałowy".
Polityk mówił, że kampania wyborcza polega na tym, aby ludziom wskazać możliwości wyboru. - Jedna rozdaje pieniądze miliardami, druga setkami milionów. Ale to nie jest rozwiązanie dla Polski, żeby była lepsza, nowoczesna, żeby u nas się żyło tak jak w Niemczech – tak ocenił wybór między Szydło i Kopacz.
Jego zdaniem, program "rozdawnictwa" Beaty Szydło jest skrajne nieodpowiedzialny. - Ja się w ogóle dziwię, że to przechodzi komuś przez usta - mówił.
Zaznaczył, że trwają wakacje, więc kampania wyborcza tak naprawdę rozpocznie się na przełomie sierpnia i września. - Wtedy ukształtuje się scena polityczna na nowo – stwierdził. Przekonywał, że dzisiejsze sondaże nie wskazują, kto rzeczywiście wygra w wyborach. -- Nie wiadomo, jaki będzie ostateczny wynik wyborów. Dzisiaj PiS wygrywa w sondażach, ale pamiętajmy o tym, że na trzy miesiące przed wyborami prezydenckimi Bronisław Komorowski miał w cuglach wziąć pierwszą turę, Pawła Kukiza w ogóle miało nie być, a Andrzej Duda miał być wielkim przegranym i osobą mało znaną do końca. To pokazuje jak dynamiczna jest scena wyborcza – wyjaśniał.
Petru mówił także o błędach, które popełniono w Polsce w ostatnich latach. Wymienił m.in. promowanie firm, które bazują na taniej sile roboczej. Jego zdaniem, rząd ma zabiegać o inwestycje w Polsce, to o takie z wyższymi zarobkami i innowacyjnością.
Mówił także o zmniejszeniu liczby szkół zawodowych. Podkreślał, że w elektrowni Kozienice spawacze zarabiają 100 zł na godzinę, ale pracowników brakuje i trzeba ich ściągać, m.in. z Indii. - A gdzie są Polacy? Wyemigrowali do Skandynawii, a nowych (spawaczy – red.)już nie ma, bo nie ma szkół zawodowych – mówił.
TVN24
Jego zdaniem, program "rozdawnictwa" Beaty Szydło jest skrajne nieodpowiedzialny. - Ja się w ogóle dziwię, że to przechodzi komuś przez usta - mówił.
Zaznaczył, że trwają wakacje, więc kampania wyborcza tak naprawdę rozpocznie się na przełomie sierpnia i września. - Wtedy ukształtuje się scena polityczna na nowo – stwierdził. Przekonywał, że dzisiejsze sondaże nie wskazują, kto rzeczywiście wygra w wyborach. -- Nie wiadomo, jaki będzie ostateczny wynik wyborów. Dzisiaj PiS wygrywa w sondażach, ale pamiętajmy o tym, że na trzy miesiące przed wyborami prezydenckimi Bronisław Komorowski miał w cuglach wziąć pierwszą turę, Pawła Kukiza w ogóle miało nie być, a Andrzej Duda miał być wielkim przegranym i osobą mało znaną do końca. To pokazuje jak dynamiczna jest scena wyborcza – wyjaśniał.
Petru mówił także o błędach, które popełniono w Polsce w ostatnich latach. Wymienił m.in. promowanie firm, które bazują na taniej sile roboczej. Jego zdaniem, rząd ma zabiegać o inwestycje w Polsce, to o takie z wyższymi zarobkami i innowacyjnością.
Mówił także o zmniejszeniu liczby szkół zawodowych. Podkreślał, że w elektrowni Kozienice spawacze zarabiają 100 zł na godzinę, ale pracowników brakuje i trzeba ich ściągać, m.in. z Indii. - A gdzie są Polacy? Wyemigrowali do Skandynawii, a nowych (spawaczy – red.)już nie ma, bo nie ma szkół zawodowych – mówił.
TVN24