Prezydent USA George W.Bush w poniedziałek wieczorem, w odpowiedzi na petycję gubernatora Kalifornii, uznał część stanu za rejon klęski żywiołowej, co oznacza większą pomoc dla mieszkańców Kalifornii, którzy ucierpieli w wyniku pożarów.
Sytuacja w Kalifornii prawdopodobnie nie poprawi się w najbliższych dniach - prognozy pogody na wtorek przewidują niebezpieczne wiatry, które mogą przenosić ogień na dalsze tereny. Strefa zniszczeń rozciąga się na przestrzeni ponad 500 mil kwadratowych, na odcinku między południowymi przedmieściami Los Angeles a granicą z Meksykiem. Zagrożonych jest dalszych 30.000 domów, m.in. Biblioteka Prezydencka Ronalda Reagana.
Z żywiołem walczy ponad 7.000 strażaków. Jak się ocenia, pożar ugaszono dotychczas tylko w 20 procentach. Przypuszcza się, że przyczyną co najmniej jednego pożaru było podpalenie; władze poszukują dwóch podejrzanych mężczyzn.
Ogień zmusił do ewakuacji centrum kontrolne Federalnej Agencji Lotnictwa (FAA) w San Diego, co spowodowało zakłócenia w lotniczym ruchu pasażerskim. Niektóre linie odwołały loty do Kalifornii.
sg, pap