Przed budynkiem teatru Capitol we Wrocławiu, gdzie w poniedziałek przebywała Ewa Kopacz, zgromadzili się przeciwnicy rządu. Manifestowali też Romowie, których pozbawiono w mieście jednego z koczowisk.
Budynek oblegali przeciwnicy rządu, w związku z czym premier Ewa Kopacz musiała skorzystać z tylnego wejścia. Manifestujący krzyczeli: "Złodzieje" i "Tak się nie prowadzi dialogu, wchodząc tylnymi drzwiami". - Widać po oczach, że pani kłamie - stwierdził jeden z demonstrantów.
Manifestowali też związkowcy z "Solidarności". Apelowali: "Szanowna pani premier, pisze pani na wszystkich swoich plakatach, że chce rozmawiać, proszę wyjść do nas".
Przedstawiciele fundacji Nomada, broniącej praw Romów zagłuszali z kolei wystąpienie Kopacz. - Proszę do nas wyjść i porozmawiać! Pani premier, mamy list! - skandowali.
Chcieli przekazać premier list i prośbę o interwencję, po tym, jak w środę Wrocław zrównał z ziemią jedno z romskich koczowisk. - Musieliśmy uprzątnąć ten teren, bo dostaliśmy decyzję od powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Jego zdaniem były to samowole, łatwopalne, niezwiązane z ziemią i stwarzające zagrożenie dla osób przebywających na tym terenie - tłumaczyła wtedy Anna Bytońska z biura prasowego wrocławskiego magistratu.
Doradca premier Sławomir Nitras wyszedł do tłumu zebranego przed teatrem i zaapelował o spokój. Przyjęto też list od fundacji.
TVN24
Manifestowali też związkowcy z "Solidarności". Apelowali: "Szanowna pani premier, pisze pani na wszystkich swoich plakatach, że chce rozmawiać, proszę wyjść do nas".
Przedstawiciele fundacji Nomada, broniącej praw Romów zagłuszali z kolei wystąpienie Kopacz. - Proszę do nas wyjść i porozmawiać! Pani premier, mamy list! - skandowali.
Chcieli przekazać premier list i prośbę o interwencję, po tym, jak w środę Wrocław zrównał z ziemią jedno z romskich koczowisk. - Musieliśmy uprzątnąć ten teren, bo dostaliśmy decyzję od powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Jego zdaniem były to samowole, łatwopalne, niezwiązane z ziemią i stwarzające zagrożenie dla osób przebywających na tym terenie - tłumaczyła wtedy Anna Bytońska z biura prasowego wrocławskiego magistratu.
Doradca premier Sławomir Nitras wyszedł do tłumu zebranego przed teatrem i zaapelował o spokój. Przyjęto też list od fundacji.
TVN24