O tym, że w polskiej polityce nadchodzi zmiana, świadczy pozornie drobny szczegół: po zwycięstwie w wyborach prezydent elekt od urzędującej głowy państwa dostał do dyspozycji ostatnie piętro pałacyku przy ul. Foksal w Warszawie. Żadnej limuzyny i minimalne pieniądze na funkcjonowanie biura. Przy słonecznej pogodzie na poddaszu, na którym mają pracować urzędnicy tworzącej się kancelarii, temperatura sięga 40 st. C. Upał jest taki, że nie mogą pracować ani ludzie, ani komputery. Nowy prezydent pojawia się więc tam rzadko. – Wiadomo, że Bronisław Komorowski przydzielił taki lokal specjalnie. To pokazuje jego małostkowość. Wie, że co by się nie działo, i tak 6 sierpnia przestanie być głową państwa, a stanie się nią Andrzej Duda, ale i tak na koniec chce jeszcze uprzykrzyć życie rywalowi – mówi osoba, która często pojawia się na Foksal.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.